Najlepsze płyty wydane w 2020 roku. Miejsca od 50. do 41.
Unikając przydługiego wstępu, wspomnę tylko, że tym razem zrezygnowałem z podziału na płyty polskie i zagraniczne. Zachowałem natomiast liczbę pięćdziesięciu wyróżnionych tytułów oraz publikację całej listy w odcinkach po dziesięć pozycji w kolejności od ostatniego do pierwszego miejsca. Jak zwykle pamiętajcie, że to naprawdę subiektywny wybór, więc jeśli w zestawieniu zabrakło waszego idola, widocznie nie wywarł na mnie tak dużego wrażenia, z jakiegoś powodu nie zainteresował lub nie zaintrygował jak uwzględnione przeze mnie albumy. Aha, nie pytajcie, ile płyt sprawdziłem na przestrzeni ostatnich dwunastu miesięcy. O ile jeszcze w 2019 roku potrafiłbym odpowiedzieć bardzo precyzyjnie (ponieważ to zapisywałem), o tyle w minionym roku notowałem tylko te tytuły, które prezentowały minimum dobry poziom (zapiski te były następnie pomocne w tworzeniu zestawienia, którego pierwszą część prezentuję poniżej). A jeśli ktoś naprawdę chciałby usłyszeć odpowiedź, musi zadowolić się zbywającym, niewymiernym, ale jednocześnie prawdziwym: „dużo”.
50. Maria Sadowska „Początek nocy” (Agora)
Okej, jeśli chcemy sięgną po pop z elektroniką w polskim wydaniu, nasz wybór powinien paść na dokonania Ramony Rey. Problem w tym, że ta artystka tworzy utwory momentami wykraczające poza bezpieczny schemat muzyki łatwej w odbiorze (co nie jest oczywiście zarzutem; stwierdzam tylko pewien fakt). „Początek nocy” zaprezentowany przez Marię Sadowską jest z kolei propozycją dla tych słuchaczy, którzy niekoniecznie szukają w muzyce wyszukanych elektronicznych podkładów, które podążającą za najbardziej wyrafinowanymi trendami. Tutaj pop jest popem – tanecznym, zaraźliwym, opartym na prostych, ale nie prostackich patentach. [posłuchaj]
|
49. Lexsoul Dancemachine „Lexplosion II” (Funk Embassy Records)
Lexsoul Dancemachine pozostaną raczej estońskim fenomenem i tamtejszą odpowiedzią na muzykę modną na tak zwanym Zachodzie. W kompozycjach zespołu słuchać, że amerykańskie schematy są często odwzorowywane („Basics”, „Supersoul”), ale próba łączenia ich z lokalnym kolorytem i kulturą nie zawsze kończy się dobrze (singlowe „Nu Reality”). Jednak bez względu na to, muzyczna propozycja zawarta na „Lexplosion II” ma w sobie tak potężną dawkę tańca i radości, że niektórzy mogą mieć prawdziwą trudność z tym, aby powstrzymać się od ponownego wciśnięcia przycisku z napisem „play”. [recenzja] [posłuchaj]
|
48. Zara McFarlane „Songs Of An Unknown Tongue” (Brownswood Recordings)
Zaangażowana społecznie płyta brytyjskiej wokalistki wywodzącej się z emigranckiej rodziny o funkcjonowaniu czarnoskórych ludzi we współczesnej Anglii widzianym z perspektywy własnej i czasów dawnych, kiedy ojczyzna artystki była państwem kolonialnym. Tematyka rasy, koloru skóry, tradycji, korzeni i wielokulturowości została ujęta w brzmienie odmienne niż do tej pory na płytach McFarlane – jazz zastąpiono elektroniką będącą formą spoiwa brzmieniowych struktur. [posłuchaj]
|
47. Dyani „Under” (CHANN3L)
Podróż przez meandry duchowości. Debiutancki materiał producentki z Detroit. Dyani umiejętnie miesza ze sobą eksperymentalny jazz, techno i muzykę kojarzoną z egzotycznymi Karaibami. Tworzy przy tym swego rodzaju dźwiękowe pejzaże, brzmienia niezwykle sympatyczne i sprzyjające z jednej strony lekkiemu odpłynięciu, by za moment zaserwować z pełną mocą kompozycje bazujące na zabawie syntezatorami, free jazzowej wariacji na klarnecie (żonglerka klapami w „Dan-i (Interlude)”!), pulsującym basem, hi-hatami („MOTH”) lub mantrowym wokalem („Precipice/Purgatory”). [posłuchaj]
|
46. New Bone „Longing” (CM Records)
W historii muzyki wiele razy mieliśmy do czynienia z artystycznymi rodzinami oraz sytuacjami, kiedy dzieci podążały śladem rodziców. Nie inaczej było w rodzinie Kudyków, gdzie ojciec Jan do tego stopnia stał się inspiracją dla syna Tomasza, że ten nie tylko został muzykiem, ale sięgnął nawet po ten sam instrument. Śmierć seniora, która spotkała się ze sporym żalem ze strony rodziny, przyjaciół i jazzowego środowiska, stała się również bodźcem twórczym. Efektem krążek „Longing”. [recenzja] [posłuchaj]
|
45. Jakub Paulski Trio „Preludium” (Fundacja Razem Dla Sztuki)
Płytą z 2020 roku Jakub Paulski wreszcie postawił na siebie. To ważne, aby w odpowiednim czasie wyjść z tłumu i dosadnie powiedzieć „Teraz moja kolej”. „Preludium”, jak wskazuje na to sam tytuł, to wstęp do dalszych działań, przygotowanie na nie zarówno odbiorców, jak i być może samego siebie. Album niewątpliwie wart uwagi, tak samo jak postać muzyka-gitarzysty, który powinien nas jeszcze pozytywnie zaskoczyć. [recenzja] [posłuchaj]
|
44. Chłopcy Kontra Basia „Mrówka Zombie” (Mystic)
Grupa Chłopcy Kontra Basia, która do tej pory wykorzystywała ludowy przekaz i okupywała tereny wiejskie, obrała inny kierunek. „Mrówka Zombie” to muzyczna pocztówka z miejskimi legendami dotykającymi przesądów, narodowych wad i przywar oraz strachów, które – niczym tytułowe zombie – półżywe i odrealnione czyhają na swoje ofiary, wyłapują i żywią się nimi. [posłuchaj]
|
43. Janczarski & Siddik 4tet „Contemplation” (For Tune)
Jednorazowy projekt Rasula Siddika (trąbka), Borysa Janczarskiego (saksofon), Michała Jarosa (kontrabas) i Kazimierza Jonkisza (perkusja), którzy na początku 2020 roku zagrali koncert w Warszawie. Zapis tego występu prezentuje kompozycje praktycznie wyłącznie autorstwa jazzowych klasyków (od Charlesa Mingusa po Woody’ego Shawa) z jednym numerem napisanym przez amerykańskiego trębacza („Dedication”). Jeśli wziąć pod uwagę fakt, że Siddik to żywa ikona jazzowej awangardy, nie dziwi, że płyta utrzymana jest właśnie w takim klimacie. Zastanawiające, ale jednocześnie pozytywnie zaskakujące jest natomiast to, że „Contemplation” nie brzmi jak płyta współczesna, ale wyciągnięta z zapodzianego archiwum. [posłuchaj]
|
42. Maciej Maleńczuk „Klauzula sumienia” (Agora)
Ważna płyta Macieja Maleńczuka ze społecznego punktu widzenia. Muzycznie – bezpieczna, bez szaleństw i eksperymentów (mam nadzieję, że jazz to już w przypadku tego pana przeszłość), tekstowo – bezlitośnie punktująca aktualny stan krajowej sceny politycznej, komentująca afery w kręgach elit i ślepe zapatrzenie wyborców jednej słusznej partii w jednego słusznego prezesa. Z daleka od populizmu, bliżej ulicy i ludzi. Rock and roll, a nie żadne kalkulacje. [posłuchaj]
|
41. Slavic Jazz Underground „Jare Gody” (Karrot Kommando)
Album rozpoczynaja się jak na słowiańską modę przystało – od odwołania do ziemi, która w dawnych wierzeniach była traktowana jako matka. Tradycja zostaje więc zachowana, a sam utwór zatytułowany „Wielka Matko” – podobnie jak następująca po niej piosenka „Kaśka” (utwór-opowieść, w którym tytułowa dziewczyna zmaga się ze światem, sprzeciwiając się mu) – chociaż przesycony folkowym brzmieniem, nie zdradza wszystkiego, z czym tak naprawdę będziemy mieć tutaj do czynienia. Materiał zawarty na płycie, wbrew nazwie grupy, nie jest bowiem wyłącznie syntezą muzyki jazzowej i czegoś, co zdefiniować można terminem slavic. [recenzja] [posłuchaj]
|