Recenzja: Slavic Jazz Underground „Jare Gody”

Nieprzesadna inspiracja przeszłością.

Slavic Jazz Underground (foto: materiały prasowe)

Slavic Jazz Underground to projekt nowy, ale nie stworzony przez debiutantów. Wokalistki Lena Romul, Patrycja Malinowska i Martyna Zając, perkusista Jerzy Markuszewski, pianista Patryk Kraśniewski, gitarzysta Bartek Serafinowicz i basista Piotr Olszewski zawiązali grupę, której twórczość – przynajmniej w punkcie wyjścia – jest wypadkową jazzu i słowiańskiego folkloru. Ich działania wsparte zostały przez instrumentalistów (między innymi Roberta Jaworskiego z Żywiołaka, który materiał wzbogacił grą na lirze korbowej) i wokalistki (Ewę Wałecką, Sylwię Świątkowską i Magdalenę Sobczak z Kapeli ze Wsi Warszawa) na co dzień związane ze sceną etno. W czerwcu nakładem wydawnictwa Karrot Kommando ukazała się ich płyta „Jare Gody”.

Album rozpoczynaja się jak na słowiańską modę przystało – od odwołania do ziemi, która w dawnych wierzeniach była traktowana jako matka. Tradycja zostaje więc zachowana, a sam utwór zatytułowany „Wielka Matko” – podobnie jak następująca po niej piosenka „Kaśka” (utwór-opowieść, w którym tytułowa dziewczyna zmaga się ze światem, sprzeciwiając się mu) – chociaż przesycony folkowym brzmieniem, nie zdradza wszystkiego, z czym tak naprawdę będziemy mieć tutaj do czynienia. Materiał zawarty na płycie, wbrew nazwie grupy, nie jest bowiem wyłącznie syntezą muzyki jazzowej i czegoś, co zdefiniować można terminem slavic.

Już trzecia na trackliście „Akacja”, chociaż zdominowana przez charakterystyczny ludowy zaśpiew, dzięki połączeniu syntetycznej melodii z ciekawą gitarą i sekcją rytmiczną, brzmi dość współcześnie. Śladem tym zespół podąża również w „Ganja Tune” – hipnotyzującym, wspartym mantrowym wokalem utworze o spokojnej, popowej aurze. Numerem, który z pewnością będzie na ustach większości, jest „AK-47”. Jedni go pokochają, a ci hołdujący bardziej tradycyjnemu podejściu być może nawet znienawidzą. Mocna elektronika, gitarowy przester i słowiański wielogłos połączone razem, bez względu na wszystko, zapadają mocno w pamięć. Jeśli miałbym pokusić się o wybór swojego faworyta, postawiłbym na „Kopułę” – utwór rozpoczynający się soulowo-rockowymi organami i gitarą, z przyjemnie pulsującym basem oraz kojarzoną z jazzem improwizacyjną lekkością. Nie pozostaję obojętny również wobec wokaliz oraz ciekawego uzupełnienia melodii partiami skrzypiec (Łukasz Czekała), które w przypadku tego numeru stają się spoiwem łączącym folk z wcześniej wspomnianym jazzem. Formuła ta – chociaż z innym instrumentarium – powtórzona zostaje również z finalizującym album „Poświście„. Wszystko to skłania mnie do wniosku, że pomimo stworzenia przez wykonawców, którzy ze stylistyką etno mają wiele wspólnego, „Jare Gody” nie są materiałem zamykającym się w schemacie hybrydy folku i inspirowanego nim jazzu. Wpływy przeszłości – jako konceptualne źródło – są obecne, ale nie nazwałbym ich na tyle silnymi, by odważyć się zakwalifikować krążek tylko do kategorii folkowej.

Jeden akapit chciałem poświęcić temu, w jaki sposób album prezentuje się fizycznie. Wprawdzie digipak w 2020 roku nie jest żadną nowością (osobiście wciąż nie mogę się do niego przekonać i w sercu hołduję plastikowemu opakowaniu typu jewel case), a przemyślane motywy graficzne również coraz częściej są integralnym elementem płyt, to mimo wszystko uważam, że „Jare Gody” wydane zostały bardzo ładnie i należy ten fakt podkreślić. Warta szczególnego zaakcentowania jest symbolika grafiki zdobiącej okładkę (jej autorką jest Justyna Romul). Wykorzystanie motywu słowiańskiego totemu, który często był zdobiony wyrzeźbieniami w kształcie wizerunków słowiańskich bóstw, nie jest oczywiście przypadkowe. Ja jednak widzę tutaj jeszcze jedną rzecz – drzewo (konkretnie jego pień), które w kulturze Słowian również pełniło ważną rolę. Warto przecież przywołać chociażby brzozę, która w tej sytuacji przychodzi na myśl jako pierwsza. Roślina ta łączy się z obrzędem Jarego Święta, w trakcie którego pradawni Słowianie uderzali się wzajemnie brzozowymi witkami, co miało – wedle ówczesnych wierzeń – zapewnić im urodzaj i płodność.

KONKURS: WYGRAJ PŁYTĘ „JARE GODY”

Kiedy kilka lat temu Donatan swoim muzycznym romansem ze słowiańskim kolorytem przysłużył się folklorowi w ambiwalentny sposób: niemalże wszyscy przypomnieli sobie, że ich korzenie wywodzą się z kultury słowiańskiej; z drugiej strony – forma, w jakiej zostało to zrobione oraz to, gdzie finalnie cały projekt zawędrował, mogły budzić niesmak. Wszystko przez to, że niewinna – wydawałoby się – inspiracja nabrała bardzo szybko dość bazarowego charakteru, z którym zwyczajnie człowiek nie chciał mieć nic wspólnego. Na szczęście niektórzy wykonawcy (by wspomnieć tylko o Marii Pomianowskiej i zespołach DagaDana, Chłopcy Kontra Basia, EABS), przetrwali tamto, powiedzmy, rozrywkowe zamieszanie i zostali przy swoich ideałach, a tworzoną muzyką nie rozmienili się na drobne. Grupę Slavic Jazz Underground i płytę „Jare Gody”, pomimo oddalenia się do folkowych ram, zdecydowanie zaliczyć należy do grona wymienionych pozytywnych przykładów. (MAK)

Slavic Jazz Underground „Jare Gody”
(2020; Karrot Kommando)

*** *** *** *** ***

Bądź na bieżąco z publikacjami na blogu AxunArts. Zapisz się już dzisiaj do newslettera. Polub blog na Facebooku oraz obserwuj autora na Instagramie i Twitterze.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.