Solidna propozycja od angielskiego projektu.

Duet Smoove & Turrell (foto: materiały prasowe)

Angielski duet Smoove & Turrell w czerwcu zaprezentował swój szósty studyjny album. Płyta zatytułowana „Stratos Bleu” to kolejna odsłona muzycznych inspiracji tych artystów. Nowy materiał to zdecydowanie krok w stronę brzmień klubowych, gdzie funkowy i soulowy vibe wsparty został w mocny sposób elektroniką, przenosząc tym samym akcent z sali koncertowej do klubu, w którym bóg jest didżejem (tak, jestem fanem Faithless), a panowie stałymi gwiazdami (przypomnieć trzeba, że Jonathan Scott „Smoove” Watson i John Turrell grywają również didżejskie akty).

W myśl tego, o czym napisałem wyżej, materiał zebrany pod wspólnym tytułem „Stratos Bleu” jest zestawem utworów, w których bas i stopa pracują mocniej niż na poprzednich krążkach zespołu. Ponadto dostrzegalne są house’owe inklinacje, które na nowej płycie stały się równorzędne funkowym korzeniom zespołu. Dobrze brzmi szczególnie singlowy numer „Do It”, który jest wypadkową wspomnianych gatunków. Pojawiające się w nim cuty przeciągają go co prawda finalnie na stronę klubową, jednak soulowo-funkowy fundament jest aż nadto słyszalny. O odwrotnej sytuacji możemy mówić natomiast w przypadku „Elgin Towers”, w którym wokal – główny oraz występujący w tzw. chórkach – i towarzyszące mu instrumentalne smaczki puszczają oko raczej ku muzyce soul i disco. Ze stuprocentową, surową elektroniką mamy za to do czynienia w „This Time” – niezwykle tanecznej propozycji sięgającej do brzmień ostatniej dekady XX wieku, w której dominował breakbeat. Taką muzyczną pocztówką z tamtego czasu jest także „Never Wanted You More”, gdzie pomimo rozjaśniającego cały numer śpiewu, dominuje ponury trip hop oparty na pulsującym basie i syntezatorze. Właściwie do podobnych wniosków dojdziemy po wysłuchaniu „Talk About Nothing” – z tą małą różnicą, że tym razem zespół daje nam chwilę odpocząć, a przytłaczające trip hopowe brzmienie zastąpione zostaje bardziej relaksującą, quasi-ambientową melodią. Echa rave’u słyszalne są natomiast w „E.P” – utworze początkowo spokojnym, w którym słuchacz skupia się bardziej na wokalu, jednak rozwijający się z każdym taktem podkład finalnie hipnotyzuje swoim rytmem i intensywnością.

Dobrze, ale właściwie o czym są te piosenki? Turrell, czyli człowiek w duecie odpowiedzialny za warstwę liryczną oraz wokal, na tegorocznej płycie postanowił wrócić do czasów młodości – tej wcześniejszej (okresu bardziej beztroskiego), jak i nieco późniejszej, kiedy uzmysławiamy sobie, że oprócz zabawy i psikusów w życiu liczy się coś więcej („Elgin Towers”), a świat oczekuje od nas często rzeczy, na które nie jesteśmy gotowi. Dobrze słychać to na przykład w „E.P”, gdzie Turrell śpiewa „I’m not your hero, tonight / Feeling the pressure, a sickness in bone”, oraz innych utworach oscylujących wokół związków, relacji i miłosnych zawodów (m.in. „Fade Away”, „This Time”).

„Stratos Bleu” to solidny materiał, z którym dobrze będziemy się czuć zarówno w letnie dni, jak i jesienne wieczory. Podejrzewam, że z równie dużą radością włączą go kierowcy, klubowicze, osoby stawiające na samotne słuchanie w domowym zaciszu i ci, którzy lubią dzielić się dźwiękami z innymi. Co jednak najważniejsze, muzyczna energia zaproponowana przez zespół jest na tyle uniwersalna, że album trafić powinien nie tylko do dotychczasowych fanów projektu, ale także słuchaczy, którzy do tej pory albo kojarzyli go z pojedynczych singli, albo nie znali go wcale. (MAK)

Smoove & Turrell „Stratos Bleu” (2020; Jalapeno Records)

*** *** *** *** ***

Bądź na bieżąco z publikacjami na blogu AxunArts. Zapisz się już dzisiaj do newslettera. Polub blog na Facebooku oraz obserwuj autora na Instagramie i Twitterze.