Krótka piłka #35: o „Dziewczynach z sąsiedztwa”, smyczkowej wersji Kayah, nowym obliczu Małpy i Madonnie

W dzisiejszej Krótkiej piłce, tak jak robiłem to już nie raz, chciałbym podzielić się z Wami krótkimi opiniami na temat kilku nowości wydawniczych. Zapewne jedna (może dwie?) opinia zostanie w najbliższym czasie wydłużona i na łamach blogu pojawi się recenzja, ale… W zasadzie bez żadnego „ale” – zapraszam do lektury tego, co przygotowałem na ten tydzień.

Dziewczyny „Dziewczyny z sąsiedztwa”
Muszę uderzyć się w pierś. Zawiodłem. Wszystko przez to, że dałem ponieść się grze Lipińskiego na perkusji i singlowemu utworowi „Cash Box”, z którym Dziewczyny wojowały o eurowizyjną przepustkę. „Dziewczyny z sąsiedztwa” to płyta o wiele gorsza, jak można było się tego spodziewać, ale – i tutaj troszkę spuszczę z tonu – nie można skreślać jej od razu. Zarzucić jej wiele nie mogę – muzycznie jest ciekawie (czarny pop, trochę soulu, jazz i momentami blues), a Anna Karamon i Aleksandra Nowak, a więc owe Dziewczyny, dysponują dobrymi głosami, a i oko zawiesić jest na czym (przepraszam za osobistą wycieczkę). Jednak album jest po prostu w dużej mierze nudny. Już przy trzecim utworze („Dziewczyny do wzięcia”) myślałem o tym, by skończył się jak najszybciej. Na szczęście w trakcie oczekiwania na ostatnie takty zawarte na krążku, pojawiło się kilka ciekawszych numerów (głównie: „Nigdy”, wcześniej wspominany „Cash Box” i „Znajomość”), które uratowały materiał od, może nie całkowitej, ale zagłady.

Kayah & Royal Quartet „Kayah & Royal Quartet”
Potwierdziły się moje wcześniejsze słowa, w których mówiłem, że Kayah swoje najlepsze płyty nagrywa jedynie z dobrymi muzykami. Swój dotychczas najistotniejszy album w dyskografii nagrała razem z Bregoviczem, reszta natomiast była przeciętna (zaraz pojawią się sprzeciwy, ale taka jest niestety prawda – poziomowi płyty z 1999 roku nie pobije nic). „Kayah & Royal Quartet” to w zasadzie coś w stylu the best of, z tą jedną różnicą, że wszystkie piosenki nagrane zostały od nowa (nietypowe aranżacje przygotowane z myślą jedynie o wokalu Kayah i kwartecie smyczkowym). Wyszło naprawdę bajecznie. Jeśli w zamyśle płyta ta miała być zadośćuczynieniem za bardzo słaby album „MTV Unplugged”, to udało się w 100%.

Małpa & 2sty „Kilka blendów o hajsie, jointach i dupach!”
Pamiętacie Małpę – toruńskiego MC, który, niczym kilka lat temu Smarki Smark, zawładnął wręcz w 2009 roku polskimi słuchaczami sympatyzującymi z rodzimą rap sceną? Jego album „Kilka numerów o czymś” doczekał się małego przerobienia. 2sty postanowił nawijkę Małpy połączyć m.in. z wokalami Duffy, Beyonce, Tede, Madonny, a nawet Dody. Nowe utwory, jakie powstały z myślą o materiale „Kilka blendów o hajsie, jointach i dupach!”, to zupełnie nowa płyta (w zasadzie blend mixtape), który wyciąga zupełnie nową wartość z kultowego już krążka. Oczywiście polecam.

Madonna „American Me”
Spokojnie, to nie żaden nowy oficjalny album sygnowany imieniem Madonny. Materiał zatytułowany „American Me”, to typowy mixtape, na którym oryginalne utwory pani Ciccone zostały przerobione, zmiksowane i okraszone zwrotkami innych wokalistów (m.in. Jay-Z, Missy Elliot, Hell Rell, Twista i robiący w ostatnim czasie dużą karierę raper Drake). Autorem całości jest Dj Hi-Def, któremu – no cóż – ewidentnie nie wyszło. Owszem, do zapoznania się zachęcam, jednak uprzedzam, że nie wszystkie wersje przypadną Wam do gustu. Uwaga! Materiał jedynie dla największych fanów wokalistki. Reszta spokojnie może sobie odpuścić.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.