Zespół Eskaubei & Tomek Nowak Quartet prezentuje utwór inspirowany powieścią „Zły”.

Eskaubei w warszawskim Pasażu im. Leopolda Tyrmanda (foto: prywatne archiwum artysty)

Muzyczny Tyrmand to projekt inspirowany twórczością Leopolda Tyrmanda, w ramach którego zespół Eskaubei & Tomek Nowak Quartet, biorąc na warsztat takie powieści jak „Siedem dalekich rejsów”, „Zły”, „Filip” oraz „Dziennik 1954”, przepuścił literaturę przez swoją artystyczną wrażliwość. W efekcie przygotowane zostały cztery premierowe utwory, w których spotykają się jazzowa formuła i rapowane słowo. Taka forma wypowiedzi wydaje się najtrafniej odzwierciedlać charakter twórczości i osobowości pisarza, a także doskonale pasować do świętowania przypadającego na ten czas Roku Leopolda Tyrmanda. Dopełnieniem każdej odsłony projektu są: grafika autorstwa Kamila Jaczyńskiego oraz animacja Kuby Kowalskiego. W minionym miesiącu udostępniony został utwór nawiązujący do „Siedmiu dalekich rejsów”. Dzisiaj jest nim kawałek „Gdzie jest Zły?” odnoszący się do najpopularniejszej powieści w dorobku Tyrmanda.

W ramach patronatu medialnego, jakim blog AxunArts objął to artystyczne przedsięwzięcie, premierze utworów towarzyszą krótkie teksty poruszający kwestie powiązań występujących pomiędzy dziełami literackim i muzycznym.

*** *** *** *** ***

Pisząc „Złego” na początku lat pięćdziesiątych, Tyrmand zrobił ówczesnej władzy psikusa. Dużego psikusa. W okresie, kiedy socrealistyczne wzorce były wymuszonym, nadrzędnym elementem każdego dzieła, które mogło ukazać się w tzw. głównym obiegu, udało mu się przechytrzyć cenzurę i stworzyć powieść, którą trudno było zanegować zarówno aparatowi państwowemu, jak i czytelnikom związanym z drugą strona politycznej barykady. Bo przecież czym innym jest historia zawarta na kartach „Złego”, jak nie walką z chuligaństwem i półświatkiem, który stoi w opozycji do Partii pilnującej moralnego i prawnego porządku w państwie? Mimo tego, że to obywatele odgrywają w rozwikłaniu zagadki najważniejsze role i niejako wyręczają w tym milicję, przedstawiciele służb nie zostali sportretowani przez pisarza jednoznacznie negatywnie, dzięki czemu powieść wpisała się w przejęty ze Związku Radzieckiego motyw wzorcowej współpracy obywatela z mundurowymi. Jednak rozważny czytelnik doskonale zdaje sobie sprawę, że nie w tym tkwi siła „Złego”. Wspomniany chwyt jest tylko zabiegiem wymijającym, czymś, dzięki czemu Tyrmand mógł w spokoju skupić się na sednie, jakim jest uniwersalne dla wszystkich epok pytanie o zło, jego źródło i uniwersalizm.

Kryminał, powieść sensacyjna – te określenia najczęściej pojawiają się w przypadku chęci literackiego zaszufladkowania „Złego”. Dla mnie „Zły” to jednak powieść miejska. To powojenna Warszawa jest tutaj tak naprawdę najważniejsza. W pewnym momencie czytelnik dochodzi do wniosku, że nie jest ona tłem dla ilustrowanych zdarzeń, ale głównym bohaterem całej historii. W opisach narracyjnych Tyrmand ożywia ulice, skwery, podwórka, place targowe, a więc wszystkie te miejsca, które utożsamiane są z warszawskimi ferajnami, codziennością i prawdziwym życiem – nie tym z pierwszych stron gazet lub stygmatyzowanym przez władzę. Pałac Kultury i Nauki, który dzisiaj jest orientacyjnym punktem stolicy, w momencie prezentowanych wydarzeń był elementem czegoś narzuconego i jednocześnie obcego. Tyrmand skutecznie odwraca od niego oczy, kierując również gdzie indziej nasz wzrok – na dzielnice, które noszą jeszcze ślady wojny, hałdy gruzu, szare peryferie. Odpychające swoim wyglądem przestrzenie są jednocześnie intrygujące, a przez to piękne („Jest to ulica dość wąska, ale za to brudna, zakurzona i brzydka, bardzo odpychająca, ożywiona i ciekawa”*) . Bohaterowie przemierzający Warszawę wzdłuż i wszerz – bez względu na swój status społeczny i reprezentowaną stronę w sporze – postrzegają stolicę nie tylko zmysłem wzroku, ale przede wszystkim zapachowo, dotykowo i smakowo, co przekłada się z kolei na emocjonalne patrzenie na drugiego człowieka. Co zauważalne, im większe natężenie tych wrażeń, tym ważniejsza dla przebiegu historii scena lub dialog. Uderzający jest dualizm w kwestii postrzegania świata – to, co brzydkie, jest jednocześnie ładne; co złe – dobre. Zupełnie tak samo jak Zły.

Zły, jako bohater literacki, zasłużył sobie niewątpliwie na miano kultowego. Jak zwykle w takich przypadkach czytelnicy lubią zadawać pytanie, czy postać ta odnalazłaby się w czasach im współczesnych. Czy jego postać różniłaby się bardzo od pierwowzoru? Z jakim niesprawiedliwościami by się mierzył? Po której stronie stanąłby wywołany do tablicy? I finalnie – czy znalazłby osobę, która sprzedałaby mu paczkę Wczasowych i zaoferowała przyjaźń? Kim byłby Zły w 2020 roku?

Rzeczywistość – zarówno ta warszawska, jak i polska – uległa zmianie. Od lat pięćdziesiątych XX wieku, kiedy powieść powstała, nasze społeczeństwo przeszło znaczą transformację na przynajmniej kilku płaszczyznach – z polityczną, gospodarczą i kulturową na czele. Nie ma wątpliwości, że charakter Złego Tyrmand zbudował w oparciu o schemat znany nam chociażby z komiksów o superbohaterach. Tajemnicza, pojawiająca się właściwie nie wiadomo skąd i dlaczego, kierująca się niejasnymi pobudkami postać. Tak skonstruowany Zły miał szansę zaistnieć ponad pół wieku temu, ale czy dzisiaj byłoby to również możliwe?

Legendarny Afrojax w tracie koncertu w Tarnowie w 2012 roku (foto: axunarts.pl)

Przede wszystkim trzeba sobie zadać pytanie, czy Zły miałby szansę w ogóle się narodzić (w ten metaforyczny sposób). Śmiem twierdzić, że tak. Bruce Wayne w XXI wieku prawdopodobnie nie stałby się Batmanem pod znaną nam postacią (czy bogacze zabraliby w 2020 roku syna do publicznego kina zamiast oglądnąć film we własnej rezydencji, korzystając z prywatnej sali? Czy Wayne straciłby rodziców, zobaczył ich śmierć i miał możliwość zapałania zemstą do wszystkich przestępców świata?**), jednak Tyrmandowski bohater taką szansę już by otrzymał. Zło jest bowiem problemem zbyt szerokim, rozbudowanym i przede wszystkim ponadczasowym, tak samo jak uniwersalne są pewne postawy, jakie prezentował tytułowy bohater książki z 1955 roku. Kwestię tę z tej samej perspektywy rozpatruje Eskaubei.

Swoją zwrotkę rzeszowski raper zaczyna od pytań o istnienie i formę zła dzisiaj i kiedyś, zaznaczając jednocześnie, że aktualnie trudniej jest nam uwierzyć w sprawiedliwość (jako system). Książkowy dyrektor Filip Merynos nie jest już konkretną, pojedynczą osobą, ale encyklopedycznym przykładem obłudy i przemocy społecznej reprezentowanej przez coś, co zwykliśmy nazywać układem. Znamienne jest to, że emcee bez większego problemu łączy obie epoki (tj. lata pięćdziesiąte z czasami nam współczesnymi), pokazując, że wyzysk słabszych przez silniejszych i lepiej zorganizowanych pozostaje naszą bolączką. Przywołane postaci miejskiego aktywisty Jana Śpiewaka (nagłaśniającego tzw. aferę reprywatyzacyjną) oraz zamordowanej, walczącej o prawa eksmitowanych lokatorów Jolanty Brzeskiej w żadnym wypadku nie są przypadkowe. Z podobnego założenia wychodzi Afrojax. Lider Afro Kolektywu w charakterystyczny dla siebie sposób pokazuje, że zło często jest tylko pozorem i to prawdziwe tkwi zupełnie gdzie indziej, niż do tej pory sądziliśmy. Skupiając się na odrapanych kamienicach, brudnych i ponurych ulicach, automatycznie przyjmujemy negatywne nastawienie dla reprezentujących je postaci, zapominając, że bohaterowie nagłówków i pierwszych stron gazet mają często na sumieniu więcej niż kradnący portfel kieszonkowiec i trudniący się sprzedażą podrobionych biletów konik. „Oczywiście go potępiamy, lecz szukałbym raczej tam, gdzie kamery” rapuje Afro i zwraca uwagę na niesprawiedliwość oraz fakt, że zło obecne jest na każdym szczeblu drabiny społecznej.

W prezentowanym utworze (konkretnie: w jego tytule) pojawia się jednak pytanie nie o to, czym jest zło lub jakie jest jego źródło, ale gdzie jest tytułowy bohater książki Tyrmanda. Zadanie go wydaje się w pełni uzasadnione. Szczególnie dzisiaj, kiedy polska ulica jest coraz bardziej rozgorączkowana, kiedy mamy do czynienia z nierównym traktowaniem obywateli przez władzę (niektórych wręcz jak źródło łatwego (wy)zysku lub ludzi drugiej kategorii), stosowaniem nierównych standardów przy ocenie tożsamych postaw i szerzącą się przemocą fizyczną oraz psychiczną. Gdyby Zły był Batmanem, wystarczyłoby wyświetlić na niebie odpowiedni znak. Ale Zły 2020 nie jest już pojedynczym człowiekiem. Zły może być w każdym z nas i Złym może być każdy z nas. Kiedy nadejdzie odpowiednia pora, wystarczy nie odwracać wzroku, zareagować i zachować się właściwie, stając w obronie praw człowieka, równości i miłości.

* Leopold Tyrmand, Zły, wyd. Czytelnik, 1990, str. 203.
** Sprawdź podcast Jakuba Demiańczuka „Popkultura wyrwana z kontekstu” i odcinek poświęcony postaci Batmana.

Projekt Muzyczny Tyrmand realizuje rzeszowskie Stowarzyszenie Podkultura. Partnerami są Darłowski Ośrodek Kultury im. Leopolda Tyrmanda i Muzeum Jazzu. Projekt dofinansowano ze środków Narodowego Centrum Kultury w ramach Programu „Kultura w sieci”. (MAK; zdjęcie w nagłówku: grafika autorstwa Kamila Jaczyńskiego)

*** *** *** *** ***

Bądź na bieżąco z publikacjami na blogu AxunArts. Zapisz się już dzisiaj do newslettera. Polub blog na Facebooku oraz obserwuj autora na Instagramie i Twitterze.

Jedna odpowiedź do „Kim byłby dziś Zły? Druga odsłona projektu Muzyczny Tyrmand”

  1. […] Ciekawych świata literatury i muzycznych odniesień, odsyłamy do doskonałej recenzji singla, która wyszła spod ręki Mateusza Kołodzieja (AxunArts) – Kim byłby dziś zły? Druga odsłona projektu Muzyczny Tyrmand.  […]

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Autor

PRZECZYTAJ O POWODACH ZAMKNIĘCIA STRONY

ostatnio popularne