Spotkanie, na którym warto było po prostu być. Olga Tokarczuk w ICE Kraków

Krótka refleksja po spotkaniu autorskim z Olgą Tokarczuk w stolicy Małopolski.

We wtorek 14 czerwca Olga Tokarczuk spotkała się z fanami w ICE Kraków Congress Centre. Wydarzenie było częścią planu zakładającego promocję nowej książki pisarki zatytułowanej „Empuzjon”. Po noblowskim laurze tego typu okazje zmieniły się diametralnie – z kameralnych wyewoluowały w zgromadzenia zakrawające o frekwencję wręcz stadionową. Każdy chce zobaczyć na żywo osobę, która wyróżniona została najważniejszą literacką nagrodą w historii – fan, czytelnik, miłośnik kultury, ten, który po prostu bywa, a nawet ci, którzy do 2019 roku nie sięgnęli po żadną z jej książek. Ktoś zauważy – i będzie miał ku temu spore podstawy – że w wyniku tak dużego wzrostu zapotrzebowania na bycie w tym samym miejscu i czasie co noblistka, zatraciła się pewnego rodzaju bliskość, jaką zwykło się wyczuwać na spotkaniach z autorami i autorkami, także z samą Tokarczuk. Tymczasem pomimo wypełnionego niemal po brzegi krakowskiego audytorium udało się stworzyć tę niemal mityczną bliskość i ogrom pozytywnych wibracji (przynajmniej fluidy te dało się wyczuć w drugim rzędzie). To oczywiście zasługa samej pisarki, która od lat roztacza wokół siebie tę specyficzną aurę, magnetyzuje czy wręcz hipnotyzuje tych, którzy znajdują się w jej pobliżu. Namiastką bliskości była też sesja autografów, która odbyła się po części głównej. I chociaż całość przeprowadzona została w tempie wręcz ekspresowym (a co za tym idzie przybrała formę fabrycznego, taśmowego nanoszenia podpisów na podsuwane książki), możliwość zamienienia kilku słów, wymienienia uprzejmości czy nawet uśmiechu stało się dla wielu wspomnieniem na długo, a być może i na zawsze.

Krakowskie spotkanie, które poprowadziła filozofka Katarzyna Kasia, skupiało się – pomimo czytelnych nawiązań do fabuły nowej powieści – raczej na rzeczach uniwersalnych. Panie mając zapewne na uwadze, że nie każdy uczestnik wydarzenia ukończył już lekturę „Empuzjonu”, nie chciały zdradzać zbyt wiele. Psucie radości z obcowania z powieścią, której finał może być dla wielu zaskoczeniem, nie wchodziło w grę. Grą była natomiast sama rozmowa. Grą, oczywiście, w tym pozytywnym znaczeniu. Tokarczuk i Kasia bawiły się z publiką, rzucały przynętę i kończyły wątek klasycznym hasłem: ale może nie spoilerujmy. Tokarczuk wspominała też przygody z debiutancką powieścią, która została odrzucona z powodu zbytniego zapatrzenia się w przeszłość, dialogu z tradycją i rozpamiętywania historii, a więc tego wszystkiego, co stanowi przecież sedno jej prozatorskiej twórczości. Mówiła o relacjach w kulturze patriarchalnej, prostocie (a wręcz powiedziałbym – prostactwie) funkcjonujących w rzeczywistości zero-jedynkowej oraz obcości tych, którzy są zawieszeniu pomiędzy zwalczającymi się przeciwnościami będącymi schematycznym wyznacznikiem porządku świata. Ten dialog z tradycją, akcentowanie jej przy jednoczesnym pokazywaniu, że to właśnie z niej wywodzi się również wszelka zmiana, był wielokrotnie podkreślany w trakcie wtorkowego spotkania. Spotkania, na którym warto było po prostu być.

Tekst pierwotnie pojawił się w formie wpisu na moim profilu na Facebooku (do którego obserwowania oczywiście zapraszam).

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.