Muzyczny wehikuł czasu.

Okładka płyty „Siti of Unguja (Romance Revolution On Zanzibar)” (foto: materiały prasowe)
W muzyce rodem z Afryki od zawsze było coś urzekającego (zupełnie tak samo, jak w naszym folklorze), coś, co przykuwało uwagę, hipnotyzowało, działało na słuchacza niczym magnes; wielopokoleniowa narracja oparta częściowo na mitach i legendach, romantyczne opowieści snute na tle pociągających egzotycznych krajobrazów; wreszcie jakaś granicząca z magią i tajemniczością historia samego kontynentu i zamieszkujących go ludów – doświadczanych co rusz przez europejskich „białych panów”, którzy zmieniali i podporządkowywali zamiast próbować zrozumieć i pomóc. Elementy te obecne są również na płycie „Siti of Unguja (Romans Revolution on Zanzibar)” nagranej przez debiutującą Siti Muharam.
Aby to wszystko zrozumieć, trzeba jednak spojrzeć na genezę zarówno pewnego gatunku muzycznego, jakim jest taarab, jak i historię postaci, której wydany w 2020 roku materiał został poświęcony. Album „Siti of Unguja (Romans Revolution on Zanzibar)” jest bowiem niczym innym jak hołdem złożonym Siti Binti Saad – zmarłej w 1950 roku artystce i pionierce zanzibarskiej kobiecej muzyki, która charakterystyczny dla tamtych rejonów Afryki gatunek naznaczyła feministycznym pierwiastkiem.
W wielkim uproszczeniu: taarab to efekt wymian kulturowych (zbudowanych na bazie kontaktów handlowych) pomiędzy Afryką wschodnią a Półwyspem Indyjskim. Jego muzyczna forma ukształtowana została niemalże na morskim szlaku na wyspie Zanzibar (należącej do Tanzanii). Źródeł taarabu szukać należy w połączeniu trzech typów brzmień: arabskiego (z akcentem na Egipt i tamtejszą tradycję), wschodnioafrykańskiego i południowoazjatyckiego. Towarzyszy mu śpiew w językach suahili lub arabskim. Jaku gatunek muzyczny, taarab od początku – oczywiście ze względu panującego patriarchatu – był we władaniu mężczyzn. Kobiety, jeśli w ogóle były dopuszczane do gry lub partii wokalnych, stanowiły tło lub mikrododatek do męskiego składu. Zmieniła to dopiero Siti Binti Saad, która nie tylko stała się liderką zespołu, ale odmieniła również społeczno-kulturowe oblicze taarabu. Teksty wykonywanych przez nią pieśni po raz pierwszy poruszały tematykę kobiet: ich wyzysku i miejsca w społeczeństwie, podziału zanzibarskich obywateli nie tylko ze względu na kasty, ale płeć (z uwzględnieniem wątku nierówność). W pierwszej połowie XX wieku była to rewolucja, która wymagała od wokalistki odwagi nie tylko artystycznej, ale także cywilnej.

Siti Muharam (foto: materiały prasowe)
„Siti of Unguja (Romans Revolution on Zanzibar)” jest jak podróż w czasie i jednocześnie punkt łączący przeszłość z teraźniejszością. Utwory zawarte na albumie wykonuje bowiem prawnuczka legendarnej artystki – Siti Muharam, dla której jest to pierwsze artystyczne ujawnienie się na tak dużą skalę i jednocześnie wyjście z cienia ikonicznej postaci, jaką dla zanzibarskiego feminizmu jest Siti Binti Saad. Zmierzenie się z dziedzictwem prababki było dla młodej wokalistki zapewne sporym wyzwaniem, pokoleniowym starciem, z którego udało się wyjść z podniesioną głową.
Nie będzie to zapewne żadne novum – wszak to krążek rodem z kontynentu afrykańskiego – ale kompozycje zawarte na płycie czarują swoją rytmiką. Umiejętne wykorzystanie współczesnej technologii studyjnej pozwoliło na zrównoważenie tradycyjnych tonacji (wywodzących się z czasów scenicznej działalności Siti Binti Saad) z nadającą całości nowego oblicza elektroniką. Arabskie melodie przeplatane z elementami mantry i indyjskiej aury są niezwykle uduchowione, ale na celu mają przemówić bardziej do rozumu niż serca. Najmocniejszym fragmentem płyty jest bez wątpienia utwór „Kijiti”, w którym otrzymujemy historię gwałtu, którego efektem jest niechciana ciąża i wykluczenie młodej kobiety z tradycyjnego modelu społeczeństwa doprowadzające do jej zabójstwa. Sentymentalny numer, w którym głos wokalistki przyjmuje emocjonalny, łamliwy ton. Temu przeciwstawieniu się panującym regułom towarzyszy również odejście od innego konserwatywnego wzorca związanego z arabską i zanzibarską kulturą, za jaki uznać należy rozszerzenie instrumentarium o europejskie dźwięki szeroko pojętej, momentami dronowej elektroniki i na przykład kontrabasu oraz saksofonu. Doświadczamy tego chociażby w kompozycjach „Mohameda Issy Matony” (mocna, quasi-jazzowa linia kontrabasu), „Pakistan” i „Ashikibaya” (ciekawe frazy wykonane za pomocą syntezatora). Współgrają one doskonale z perkusjonaliami charakterystycznymi dla Afryki i kultury arabskiej (ręczne bębny, dzwonki) oraz instrumentami strunowymi (typowe dla bliskowschodnich melodii kanun i lutnia perska).
Najważniejszym instrumentem jest jednak głos Siti Muharam. Wokal – noszący znamiona antycznego, dawnego – współgra z melodiami kolejnych piosenek, raz zaciągając w typowy dla Arabii sposób, innym razem przyjmując hinduską energię i mantrową formę, by finalnie brzmieć bardzo współcześnie, dobrze odnajdując się na ścieżkach wyprodukowanych z pomocą XXI-wiecznej technologii.
„Siti of Unguja (Romans Revolution on Zanzibar)” to album stojący na skraju epok, łączący w sobie tradycję i oddający jej cześć, ale jednocześnie wskazujący na zło przeszłości i zwracający uwagę na kwestie nierówności w świecie, w którym takie tematy już dawno powinny należeć do spraw zamkniętych. Urzekający materiał pełen szczerych emocji, które powinny być czytelne pomimo barie językowych i różnic kulturowych dla słuchaczy pod każdą szerokością geograficzną. Bezapelacyjnie płyta 2020 roku. (MAK; zdjęcie w nagłówku: Siti Muharam, foto: materiały prasowe)
![]()
Siti Muharam ”Siti of Unguja (Romance Revolution On Zanzibar)” |
|
*** *** *** *** ***
Bądź na bieżąco z publikacjami na blogu AxunArts. Zapisz się już dzisiaj do newslettera. Polub blog na Facebooku oraz obserwuj autora na Instagramie i Twitterze.
Słucham tej płyty już chyba dziesiąty raz. Urzekająca. Gorąco polecam.
PolubieniePolubienie