Reprezentant elQuatro Nagrania zmierzył się z piętnastoma kwestiami.

Modest (foto: Ujmę To Tak)

Modest (właściwie Kamil Świech) – raper, reprezentant projektu elQuatro, pod którym kryje się nie tylko grupa hip-hopowa, ale także niezależne wydawnictwo i miejsce publikacji tekstów dotyczących kultury hip-hopowej. Jego artykuły na temat muzyki ukazały się do tej pory m.in. na łamach portali SoulBowl, Aktivist i JazzSoul.

*** *** *** *** ***

1. Zajmuję się rapem, ponieważ uważam, że wciąż mam dużo do powiedzenia, zarówno tym starszym, jak i młodszym. Dotyczy to muzyki i mojej drobnej działalności „dziennikarskiej”. Nie chcę zabrzmieć jak boomer, ale trochę ukształtowały mnie bloki i zostałem wychowany w czasach, gdy ten mityczny przekaz był najważniejszy. Śmieszy mnie jak mówi się, że w rapie nie musi być przekazu – może nie musi, ale w końcu z jakiegoś powodu wybieraliśmy tę muzykę, a nie Mandarynę czy późniejsze Ich Troje.

2. W procesie twórczym najbardziej inspiruje mnie rozmowa. Wyczerpująca rozmowa, po której tylko marzysz o obaleniu dwulitrowej coli na dwa razy. Jak dobrze sobie z kimś porozmawiam, jestem pełen energii i działam. Inspiruje mnie również stan emocjonalny – najlepiej mi się tworzy, będąc maksymalnie smutnym lub szczęśliwym, nigdy pomiędzy.

3. … a najbardziej przeszkadza prokrastynacja (śmiech). Na pewno nie lubię tworzyć w zmęczeniu. Kiedyś potrafiłem zarywać noce i dumać nad czymś do rana, ale dzisiaj o to ciężej. Czasem zniechęca mnie do tworzenia myśl o – nazwijmy to – dystrybuowaniu treści, która często pożera więcej czasu i energii niż sama treść. Jak sobie pomyślę o wysłaniu siedemdziesięciu maili i odbiciu się od ściany to wolę odpalić Netflixa.

4. Płyta, jaka w ostatnim czasie zrobiła na mnie największe wrażenie, to wspólny krążek Roya Ayersa, Adriana Younge’a i Alego Shaheeda Muhammada. Nie spodziewałbym się, że w tych czasach zauroczy mnie Roy Ayers, bo większość muzyków, którzy swój czas mieli w latach siedemdziesiątych, już w osiemdziesiątych nie zachwycali. Ich wspólny album ma wszystko – usłyszysz tam hip-hop, funk, jazz, afrobeat. W dodatku jest krótki, więc można go słuchać na okrągło. A co najciekawsze, singiel „Synchronize Vibration” raczej zniechęcał i jak się okazuje – jest najsłabszym numerem na płycie.

5. Książka, jaka w ostatnim czasie zrobiła na mnie największe wrażenie, to „Komeda. Osobiste Życie Jazzu” Grzebałkowskiej. Nie sądziłem, że uda się jej napisać coś lepszego od Beksińskich. Brawurowo wykonana reporterska robota do tego stopnia, że jak sądzę, lepszej autobiografii nie napisałby sam Komeda. Najzabawniejsze jest to, że w tym samym czasie czytałem wywiad rzekę z Ennio Morricone, którego uwielbiam, a wynudziłem się podczas lektury.

6. Serial, jaki w ostatnim czasie zrobił na mnie największe wrażenie, to „Dark”. Jestem pod wrażeniem, że Niemcy nakręcili sobie serial od niechcenia, który stał się jednym z najlepszych w historii. Każdy sezon oglądałem trzykrotnie, żeby przyswoić sobie zawiłą fabułę. Zawiłą, ale wiarygodną na tyle, że sam zacząłem się zastanawiać, czy w pobliskiej jaskini na tzw. Kamionkach, nie znajduje się tunel czasoprzestrzenny.

7. Młodzi twórcy i ich wizja sztuki to dla mnie powiew świeżości. Nie zawsze możemy ich rozumieć, ale powinniśmy ich wysłuchać i czerpać od nich to, co dla nas fajne. W zamian możemy wspierać ich doświadczeniem. Uważam to za idealną symbiozę, w której każdy wygrywa.

8. Gdybym przez jeden dzień mógł być wybraną postacią literacką, mój wybór padłby na Salvatore Giuliano, ponieważ sam słyszysz, jak to imię i nazwisko brzmi dumnie i wyniośle, gdy je wypowiadasz (śmiech). A tak na poważnie, abstrahując od aspektów politycznych tej postaci i jej historii, cenię w nim – momentami przesadną – wiarę w słuszność swoich zasad i miłość, jaką darzy swoich bliskich. Pod tym kątem jesteśmy do siebie podobni.

9. Utwór muzyczny idealny na początek piątkowego wieczoru to „The Ecstasy Of Gold” Ennio Morricone. W trakcie piątku mógłbym przypominać takiego łowcę nagród. Kiedy mam ochotę zaszaleć to wyglądam jak Lee Van Cleef podczas szarży na koniu, a gdy planuję przeleżeć go z książką, to niczym Clint Eastwood oparty o głaz z kapeluszem na oczach i cygarem w japie (śmiech). A ten utwór pasuje do każdej z wymienionych postaw.

10. Utwór muzyczny idealny na początek leniwej niedzieli to ostatnio zasłyszana „Zwała” autorstwa Skrubola, JupiJeja, Ryfy Ri i UNDADASEA.

11. Najbardziej w byciu raperem irytuje mnie niski próg wejścia. Tak naprawdę wystarczy tylko mikrofon za pięć złotych, pierwszy lepszy type beat i każdy może robić karierę. Szczególnie, że nikt nie zwraca teraz uwagi na brzmienie czy niespotykane pocięcie sampla. Wiadomo, rap tak się rozwinął, że coraz więcej MC’s potrafi śpiewać, ale to nadal większość topu stanowią gracze, którzy ze śpiewem nigdy nie mieli zbyt wiele wspólnego. Wszystko to powoduje to, że wartościowi twórcy mogą umknąć odbiorcy, jeśli nie potrafi w promocję i nie ma wsparcia wytwórni. Zauważyłem też inną rzecz – producenci od zawsze dyktowali warunki gry, ale jak obserwuję niektóre grupy, to widzę, że jest moda na robienie beatów. Mam wrażenie, że młodzi producenci nie chcą wyrażać siebie muzyką, a zwyczajnie zarobić. Grupy te przypominają kiermasze, a beaty cieszą się zainteresowaniem. W konsekwencji miałkie produkcje rozchodzą się za kwoty rzędu 500-1000 złotych, a jak napiszesz prywatnie do którychś producentów o uznanym nazwisko, możesz nawet zakupić beat za 200 złotych. Co się dzieje z tą branżą?

12. Mając jednorazową możliwość zmiany czegokolwiek na świecie, zmieniłbym ludzi. Pozbawiłbym ich kilku cech, takich jak porywczość, zawiść, naiwność. Politycy nie mieliby na czym żerować. Kilka lat temu stałem się ignorantem i przestałem się interesować polityką. Świat wywrócił się do góry nogami, odkąd seksualność czy rasa stały się ważniejszymi problemami od wysokich podatków czy niskich płac. Za bardzo dajemy się manipulować, szkoda strzępić ryja.

13. Za swój największy sukces uznaję abstynencję. W tym kraju nie jest łatwo żyć w trzeźwości i mógłbym o tym napisać książkę. Tym bardziej, że nie jestem domatorem i bywałem na tych imprezach, często kończąc je jako ostatni. Przerabiałem już wszystko – ostracyzm, podziw, nienawiść, nieufność, antypatię.

14. Za swoją największa porażkę uznaję olanie z różnych powodów koncertów artystów, których uwielbiałem, miałem okazję zobaczyć, a za każdym razem obiecywałem sobie, że jeszcze będzie ku temu sposobność. I nie było, bo odeszli z tego świata. Mowa o Guru czy Rayu Manzarku na przykład. Może brzmi to infantylnie, ale naprawdę nie przypominam sobie większych porażek, których nie mógłbym przeboleć.

15. „Żadna praca nie hańbi”, ale wolałbym nie pracować jako grabarz lub palacz w krematorium? To nie na moją psychikę. Kolega pracował w krematorium i opowiadał mi, że wszyscy pracownicy dzień rozpoczynają od przechylenia małpki. Choćby przez to nie jestem predysponowany, bo od urodzenia nie piję (śmiech).

Kwadrans z… to cykl krótkich wywiadów w formie kwestionariusza osobowego zawierającego piętnaście pytań. Zapoznanie się z odpowiedziami nie powinno zająć czytelnikowi dłużej niż rzeczony kwadrans. W rolę przepytywanych wcielają się osoby związane mniej lub bardziej bezpośrednio z szeroko pojętą sztuką – muzycy, fotografowie, artyści plastycy, ale też dziennikarze, blogerzy i promotorzy.

*** *** *** *** ***

Bądź na bieżąco z publikacjami na blogu AxunArts. Zapisz się już dzisiaj do newslettera. Polub blog na Facebooku oraz obserwuj autora na Instagramie i Twitterze.

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Autor

PRZECZYTAJ O POWODACH ZAMKNIĘCIA STRONY

ostatnio popularne