Gold Song #493: „You Keep Me Hangin’ On”

Za rok skończy sześćdziesiąt lat, ale wtedy będą pewnie pisać o niej wszyscy, więc ja robię to teraz.

Okładka fizycznego wydania singla „You Keep Me Hangin’ On” (foto: discogs.com)

W dniu, w którym przygotowywałem ten wpis (a będąc szczerym: miałem to w planach), rozmawiałem ze znajomy o wykonawcach, na koncerty których chciałbym się udać. Oczywiście konwersacja w początkowej fazie dotyczyła zupełnie czego innego, ale wiecie, jak to jest, kiedy, spotyka się dwóch dobrych kolegów, którzy zaczynają dyskutować o rzeczach ważnych i tych mniej istotnych. Czasami, w wyniku różnych dziwnych zbiegów okoliczności, zaczyna się mówić o tym, czego w ogóle nie było w planach. Taka kolej rzeczy miała miejsce w tym przypadku. Reakcja znajomego na wymienione nazwiska solistów i nazwy grup okazała się dość – w zasadzie nie wiem do końca – zabawna lub ironiczna. Usłyszałem mianowicie, że chcę zobaczyć i posłuchać, i tutaj cytat, „samych staruchów”. W gronie wymienionych postaci była też Kim Wilde.

To nie jest tak, że brytyjska piosenkarka należy do grona moich ulubionych artystek, a jej twórczość jest mi szczególnie bliska. Do poziomu uwielbienia, jakim darzę na przykład zespół Blondie lub Madonnę, brakuje sporo (by nie rzec: bardzo, bardzo sporo), ale faktycznie gdzieś tam niemalże na szarym końcu listy mami się nazwisko wokalistki urodzonej 18 listopada 1960 roku.

Co ciekawe, pomimo bogatej kariery, piosenki Wilde nigdy nie osiągnęły szczytu rodzimej listy przebojów. Nie udało się to nawet jej największemu hitowi, jakim była (jest?) kompozycja „You Keep Me Hangin’ On”. Numer w Wielkiej Brytanii, podobnie jak debiutancki singiel zatytułowany „Kids in America”, zdołał dotrzeć jedynie do drugiej pozycji (pocieszeniem był certyfikat tak zwanej srebrnej płyty za fizyczne wydanie singla), ustępując miejsca „Take My Breath Away” duetu Berlin. Patrząc jedynie na zestawienia najważniejszych rynków fonograficznych, prawdziwy sukces osiągnięty został tylko w Stanach Zjednoczonych. Tam kawałek „You Keep Me Hangin’ On” uplasował się na pierwszej lokacie.

Warto wspomnieć, że piosenka, którą wybrałem na dzisiejszy temat przewodni cyklu Gold Song, nie jest utworem napisanym z myślą o Kim Wilde. Oryginalna wersja została stworzona dla damskiej grupy The Supremes, w skład której wchodziła między innymi Diana Rose. Numer w 1966 roku stał się wielkim przebojem w USA, gdzie znalazł się na czele głównej listy Billboardu oraz zestawień skupiających piosenki popowe oraz r&b. Już rok później swoją propozycję „You Keep Me Hangin’ On” przedstawiła grupa Vanilla Fudge. Reprezentanci psychodelicznego nurtu w muzyce rockowej umieścili kompozycję na swojej debiutanckiej płycie, serwując słuchaczom wolniejszą, ale bardziej różnorodną pod względem brzmienia wersję utworu. Pomysł przypadł do gustu nie tylko amerykańskim słuchaczom w połowie lat sześćdziesiątych, którzy pomogli piosence dostać się na szóste miejsce tamtejszego notowania, ale przede wszystkim współczesnym twórcom filmowym. Wersję Vanilla Fudge usłyszeć można między innymi w serialach „Mad Men” i „Rodzina Soprano” oraz kinowych hitach, takich jak chociażby ostatni głośny tytuł „Pewnego razu… w Hollywood”.

Niemniej, najbardziej popularną spośród wszystkich odsłon „You Keep Me Hangin’ On” jest ta wykonywana przez Kim Wilde. Wersja Brytyjki jest totalnie odmienna od oryginału i – nie boję się tego napisać – zdecydowanie lepsza od tego, co zaprezentowała formacja The Supremes, a tym samym w stu procentach zapewniająca jej miejsce na liście najciekawszych coverów w historii muzyki, które poziomem przewyższyły oryginalne wersje. (zdjęcie w nagłówku: Kim Wilde, foto: materiały prasowe MCA Records z 1985 roku)

*** *** *** *** ***

Bądź na bieżąco z publikacjami na blogu AxunArts. Zapisz się już dzisiaj do newslettera. Polub blog na Facebooku oraz obserwuj autora na Instagramie i Twitterze.

Jedna uwaga do wpisu “Gold Song #493: „You Keep Me Hangin’ On”

  1. Madness też wzięło to cudo na warsztat. Oryginał jest uroczy, Vanilla Fudge miażdży, a Kim Wilde śpiewa po prostu piosenkę z mego dzieciństwa. Warto pamiętać, że bez VF nie było by brzmienia Deep Purple.

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.