Krótka piłka #475: „Anak Ko”, „Awakening Pt. 1”, „Made in Amharica”, „El Olimpo de los Orishas”, „Some Beautiful Species Left”, „Soulapowa”

W minionym tygodniu nie dałem rady (przede wszystkim czasowo) opublikować odcinka cyklu Krótka piłka. W związku z tym dzisiaj serwuję podwójną dawkę krótkich recenzji.

Jay Som „Anak Ko”
(2019; Polyvinyl/Lucky Number)
Drugi materiał Jay Som był na tyle interesujący, że zdecydowałem się go zaliczyć do najlepszych zagranicznych płyt 2017 roku. Na tegorocznym albumie posiadająca filipińskie korzenie wokalistka podąża tą samą drogą, co kilka lat temu. I chociaż pracując nad „Anak Ko”, Jay Som mogła liczyć już na zespół z prawdziwego zdarzenia (poprzednie płyty nagrywała samodzielne w swojej sypialni), muzycznie zestaw piosenek wciąż utrzymany jest w cichej, lekko wycofanej stylistyce. Som cały czas wskazuje na fascynację latami osiemdziesiątymi, shoegaze’em oraz dream popem, podnosząc jednak poprzeczkę. Dobitnie słychać, jaki progres na przestrzeni ostatnich lat poczyniła sama artystka – szczególnie w kwestii produkcji i trudnego fachu, jakim niewątpliwie jest songwriting.

Cecily „Awakening Pt. 1”
(2019; Harmonious Grits)
Przyjemna propozycja od waszyngtońskiej wokalistki oscylująca na pograniczu spokojnego r&b oraz jazzu. Słychać tutaj również sporo nawiązań – głównie aranżacyjnych – do złotych czasów muzyki soul, gdzie wokal współgrał z sekcją dętą oraz mini orkiestrowym składem (przykładem wspaniały utwór „No Room For Fear”). Epka (która – sądząc po tytule – będzie miała swoją kontynuację) to zbiór czterech piosenek, których przesłanie jest jednoznaczne: skupienie się na sobie i docenienie własnego ja, własnego życia. To żaden przejaw egocentryzmu, raczej dojście do porozumienia ze światem i próba szukania akceptacji dla działań własnych.

Gili Yalo „Made in Amharica”
(2019; Dead Sea Recordings)
Pomimo mocno tanecznych inklinacji (brzmienie oparte na mieszance muzyki soulowej i funku ze słyszalnymi odwołaniami do dźwięków charakterystycznych dla kultur etiopskiej i żydowskiej) nowa płyta autorstwa Giliego Yalo porusza tematykę poważną i zmuszającą do myślenia i ruszenia głową, ale w ten metaforyczny sposób. Wokalista w swoich piosenkach sięga po problem inności, światowego kryzysu, którego ofiarami są uchodźcy oraz dyskryminacji przybyszów. Yalo nie bez przyczyny wydaje się bardzo zaangażowany, sam bowiem był etiopskim uciekinierem poszukującym schronienia w Izraelu. Negatywnym źródłem zmian są dla artysty, jak nie trudno się domyślić, Stany Zjednoczone. Całość dopełnia cover etiopskiego hitu z lat osiemdziesiątych – piosenki „Zelel Zelel” w oryginale wykonywanej przez Aregahegna Worasha.

Afrosideral „El Olimpo de los Orishas”
(2019; Wonderwheel Recordings)
Magiczna płyta nagrana w hołdzie dla kultury i ludu Joruba, za którą odpowiada – żeby było jeszcze bardziej multikulturowo – kubański producent i multiinstrumentalista Kumar Sublevao-Beat (wraz z zespołem). Siedem kompozycji utrzymanych zostało w stylistyce muzyki elektronicznej z elementami brzmienia afrykańskiego. Mantrowe, momentami niemalże modlitewne frazy przenikają się z dubowymi dźwiękami i klubowym vibe’em. Rytmikę, która jest fundamentem zarówno dla afrykańskiego folkloru, jak i utworów muzyki elektronicznej, zawdzięczać możemy finezyjnemu połączeniu charakterystycznych dla kultury zachodniej Afryki instrumentów perkusyjnych oraz selekcji sampli użytych do stworzenia kolejnych melodii.

EXEK „Some Beautiful Species Left”
(2019; SDZ Records)
Na nowej płycie australijskiego zespołu nie uświadczymy wielu muzycznych innowacji w stosunku do poprzednich krążków. To wciąż mieszanka psychodelicznego rockowego grania, gdzie kierunek wyznaczają inspiracje latami sześćdziesiątymi (krautrock), brudnym noisem i garażowym dubem. Oczywiście można na siłę szukać argumentów za nijakością takiego połączenia, tylko panowie zrobili psikusa i nagrali osiem dopracowanych numerów, gdzie do wspomnianych już gatunków dołożyli elementy rytmiczne kojarzone z klasycznymi aranżacjami, a nawet hip-hopem. Grupa EXEK wystąpi dzisiaj w warszawskim klubie Pogłos, a jutro w Szczecinie w lokalu Storrady.

Awon „Soulapowa”
(2019; Don’t Sleep Records)
Jeśli w waszych duszach wciąż gra „Nostalgia” duetu Marco Polo i Masta Ace, szybko dojdziecie do porozumienia również z tym albumem. Awon nie jest może najbardziej popularnym reprezentantem Nowym Jorku, ale z pewnością płynie w nim tamtejsza hip-hopowa krew, co z kolei przekłada się na artystyczną działalność na tak zwanym dobrym poziomie. „Soulapowa” to podróż po duszy rapera, tej jego delikatnej i dobrej stronie, która codziennie mierzyć musi się z twardą i szorstką codziennością. Linijki składane są tutaj, jak przystało na kogoś, kto wyżej stawia złotą erę od najnowszych rapowych trendów – bez dziwnych uproszczeń i myślowych skrótów. To, co ma zostać zarapowane, zostaje świadomie wyartykułowane. Podkłady dopełniają obraz całości, współgrając z wizją głównego bohatera. Awon doskonale radzi sobie na delikatnie melodyjnych bitach, gdzie stopa i werbel przywołują staroszkolne wspomnienia z przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. (MAK / zdjęcie w nagłówku: Jay Som, fot. Cara Robbins, facebook.com/jaysommusic)

*** *** *** *** ***

Bądź na bieżąco z publikacjami na blogu AxunArts. Zapisz się już dzisiaj do newslettera. Polub blog na Facebooku oraz obserwuj autora na Instagramie i Twitterze.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.