Gold Song #470: „Lucifer”

Czterdzieści dwa lata temu urodził się Adam Darski. Przy okazji odnotowania tego faktu, postanowiłem przypomnieć także jeden utwór zespołu, którego Nergal jest liderem.

Adam „Nergal” Darski (foto: facebook.com/officialnergal)

Nie jestem fanem dzisiejszego jubilata jako muzyka. To, co robi grupa Behemoth, nie idzie w parze z moją wrażliwością. I nie chodzi wcale o konteksty kulturowe lub, jak kto woli, (około)religijne. Ja zwyczajnie nigdy nie sympatyzowałem z taką muzyką i z takim brzmieniem. Coś, co nazwać można by przekazem, nie jest w tej kwestii dla mnie żadnym problemem.

Nie jestem także fanem dzisiejszego jubilata jako człowieka prywatnie. Raz, nie znam tego mężczyzny osobiście, a dwa, bycie kimś na kształt fana jakiejś prywatnej osoby, równa się z lekkim niezrównoważeniem psychicznym (jeśli oglądaliście film, w którym zagrali Robert De Niro i Wesley Snipes, doskonale mnie rozumiecie).

Mogę jednak z czystym sumieniem napisać (i powiedzieć też, jeśli będzie taka potrzeba), że dzisiejszy jubilat, czyli Adam Darski, wydaje się człowiekiem, z którym pomimo wielu różniących nas kwestii, byłbym w stanie – o ile druga strona również wykazałaby taką chęć – mówiąc kolokwialnie zbić pionę. Dlaczego? – zapytacie, a ja chętnie odpowiem. Śledzę wywiady i wypowiedzi Nergala (to znaczy nie z jakąś premedytacją, po prostu tak już mam, że pisząc o muzyce, również o niej czytam). W oparciu o te wypowiedzi staram się budować postać Darskiego, wizję jego światopoglądu i wszystkiego, co możliwe do odszyfrowania. Dużą rolę w zrozumieniu kilku spraw odegrała lektura wywiadu rzeki z muzykiem. Książka „Spowiedź heretyka” to kopalnia wiedzy na temat artysty, z którą polecam zapoznać się nie tylko miłośnikom zespołu Behemoth (o ile jeszcze tego nie zrobili), ale przede wszystkim tym, którzy ze słowami Nergala mają problem i, delikatnie mówiąc, nie podchodzą entuzjastycznie do działań podejmowanych przez tego człowieka. Nie wiem na ile odkryte zostały karty, ale rozmowa, której zapis posłużył jako treść książki, porusza wątki, o których pewnie większość z nas wolałaby nie wspominać. OK, niby każdy coś tam przebąkuje o swoim dzieciństwie, dotychczasowych związkach, pierwszych razach oraz stanie zdrowia (o tym ostatnim Polacy przecież – na spółkę z polityką i piłką nożną – dywagować wręcz uwielbiają), ale jest to faktycznie przebąkiwanie. Tak naprawdę nikt nie chce zdradzać wszystkiego, mówić do końca szczerze. A to, co przeczytać można w „Spowiedzi heretyka”, wydaje się płynące prosto z serca i nie nastawione na skandal lub napompowywanie balonika z napisem „sława i popularność”.

Ale miało być o muzyce…

Jest jednak rzecz – nie licząc płyty w ramach projektu Me And That Man, o której krótko pisałem tutaj (i tak, wciąż uważam, że „Songs Of Love And Death” to krążek o każdym z nas, tylko jeszcze nie wszyscy przyjęli to do wiadomości) – która w muzycznym dorobku Nergala jest mi bliska. Chodzi o utwór „Lucifer”, jaki ukazał się na wydanej dziesięć lat temu płycie „Evangelion”. Numer jest niczym innym jak muzyczną interpretacją wiersza autorstwa Tadeusza Micińskiego – polskiego poety i pisarza okresu Młodej Polski, którego w szkole przedstawili mi jako „czciciela szatana”, którego postać, co gorsza, wciąż jest tak prezentowana na lekcjach w szkole ponadpodstawowej. Uspokajam, na studiach pani profesor, z którą miałem ćwiczenia, zdarła skórę i pokazała nam twórcze wnętrze Micińskiego. Dlatego też na swoich zajęciach kontynuuję tę ideę i staram się prostować skostniałe regułki, mówiąc o nim wprost – jako o poecie wybitnym, którego interesowały sfery duchowe; nonkonformiście, który – jak na młodopolskiego artystę z prawdziwego zdarzenia przystało – lubował się w łamaniu zasad i norm społecznych; i wreszcie, autorze, który w swoich tekstach szachował odbiorców wielowarstwowością: muzycznością, barwnością, emocjonalnością i otwartością głowy, która przejawiała się czerpaniem z wielu źródeł kulturowych (tak w dużym skrócie oczywiście). Zbierając to wszystko w całość, nie dziwi więc, że polski muzyk zdecydował się na umieszczenie na płycie formacji Behemoth swojej wizji „Lucifera”.

W przypadku przeniesienia wiersza na płaszczyznę muzyczną, języczkiem uwagi nie było jednak to, że piosenkę wykonywał zespół dla większości Polaków noszący znamiona satanistycznego, ale fakt, że w utworze gościnnie pojawił się Maciej Maleńczuk – postać, która na krajowej scenie artystycznej nagrabiła sobie chyba więcej niż Nergal u wyznawczyń pewnego prałata z Torunia.

Interesująca jest geneza powstania kawałka. I tutaj sięgnę do wspomnianej już książki „Spowiedź heretyka”, oddając głos samemu Darskiemu, który pracując w studio nagraniowym dostał wręcz olśnienia i połączył powstający utwór z postacią ex-wokalisty Püdelsów:

„Usłyszałem w głowie, jak recytuje fragmenty tekstu. Zadzwoniłem do jego menadżera i złożyłem propozycję. Po pięciu minutach oddzwonił i powiedział, że Maciej z wielką ochotą weźmie udział w projekcie. (…)

Cały podkład muzyczny miał mu wysłać mój kolega Kikut (…). Czekam zniecierpliwiony na nagranie, nagle dzwoni inżynier dźwięku od Maćka i mówi, że nagrania idą bardzo powoli, bo materiał, który dostali, jest dość dziwny. (…) Okazuje się, że Kikut (…) jakimś cudem wysłał im tylko ślady z nagraną lewą stopą i waltornią, która pojawia się w tle… Krótko mówiąc, brakowało wszystkiego! Gitar, basu, bębnów…”[1].

Finał tej historii jest jednak szczęśliwy. Brakujące ślady udało się Maleńczukowi dostarczyć, a ten nagrał swoją część utworu. Efekt końcowy robi wrażenie, a schowana w tle orkiestracja świetnie buduje klimat i zarazem zarysowuje koloryt całości. Utwór swoim wolnym tempem jeszcze bardziej podkreśla słowa młodopolskiego liryku, których przekaz pogłębiony zostaje przez zrealizowany teledysk. Wszystko to sprawdzić można poniżej. (MAK)

PS Tak, w miarę możliwości puszczam ten utwór (i teledysk również) na lekcjach poświęconych Młodej Polsce i postaci Micińskiego. Z kuratorium jeszcze nie dzwonili, więc albo nie wiedzą, ale do tej pory nikomu to nie przeszkadzało.

[1] Adam Nergal Darski, Spowiedź heretyka, wyd. G+J Grunner, Warszawa 2012, s. 288.

*** *** *** *** ***

Bądź na bieżąco z publikacjami na blogu AxunArts. Zapisz się już dzisiaj do newslettera. Polub blog na Facebooku oraz obserwuj autora na Instagramie i Twitterze.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.