A pamiętasz jak na okładce „Ślizgu” była Kukulska z TDF’em?

Okładka magazynu „Ślizg” z Natalią Kukulską i TDF’em z 2003 roku (foto: własne)
Natalia Kukulska, której ósma solowa płyta (wliczając w to tytuły nagrane jako dziecko) ukazała się jesienią 2003 roku, w 2003 roku wykazała się dużą odwagą i jednocześnie zaakcentowała własne zdanie na temat tego, jaki posiada stosunek do polskiej sceny hip-hopowej. Dlaczego tak uważam? Przypomnijmy sobie, co działo się na krajowym podwórku w szesnaście lat temu.
Rok 2003 był okresem, w którym dominował nurt hip-hopolo, jakim pejoratywnie (analogicznie do disco polo) określano rapowe nagrania o mocno komercyjnym nastawieniu, łączone często z tanecznym popem. Sporo egzemplarzy płyt sprzedawali wówczas tacy wykonawcy, jak Ascetoholix (w 2003 roku ukazał się album „Apogeum” z mocno hajpowanym numerem „Suczki”), Mezo (płyta „Mezokracja” z hitami „Aniele” i numerem tytułowym), Jeden Osiem L (krążek „Wideoteka” z przebojem „Jak zapomnieć”) oraz częściowo zaliczany do grona hip-hopolowców zespół Trzeci Wymiar, którego debiutancki materiał „Cztery pory rapu” promowany był walczącym o tytuł przeboju tamtego lata utwór „Dla mnie masz stajla”.
Popularność mogła być wyznacznikiem wyboru gościa na płytę popowej wokalistki, która dopiero w wieku dwudziestu siedmiu lata, publikując materiał, w tytule którego pojawiło się jej imię i nazwisko, tak naprawdę odcinała się od wizerunku dziewczynki śpiewającej o Puszku-okruszku oraz córki Anny Jantar („Tyle słońca w całym mieście” z płyty „Autoportret” wydanej w 1999 roku). To jednak nie Mezo, Doniu czy Liber zarapowali z Kukulską, ale Tede. Zapewne duży wpływ na podjętą decyzję miał fakt, że materiał z myślą o albumie częściowo nagrywany był w studio wydawnictwa Wielkie Joł, którego raper jest współzałożycielem. Przypadek czy też zaplanowany ruch, jako bonus do piętnastu utworów (szesnastu licząc minutowe „Intro”), dodany został remiks piosenki „Kamienie”, który w oryginale miał popowo-rockowy posmak.
Efekt końcowy współpracy piosenkarki z raperem – nie licząc remiksu ciekawszego niż oryginał oraz teledysku nakręconego w klimacie filmu „Save the Last Dance” – był taki, że Tede stał się wrogiem numer jeden niemal całego hip-hopowego środowiska, które chóralnie zaczęło wypominać mu „sprzedanie się”. Wydaje się jednak, że warszawiak doskonale zdawał sobie z tego sprawę już w momencie pisania tekstu. Graniecki rapuje przecież w utworze: „Recenzenci nosem będą kręcić zawsze / Jedno wiem dziś – to jest ważne (…) / Zatem pojadą nas za ten współudział. / Czujesz? Pokazuję im, że mam zdanie / Weź kamień, wyżyj się na mnie i na niej”.
Słuchacze, którzy na co dzień nie sięgają po krajowy rap, być może nie wiedzą, że pięć lat później drogi wykonawców ponownie się skrzyżowały. Powstały wówczas utwór „Modopolo” znalazł się na solowej płycie Tedego zatytułowanej „Ścieżka dźwiękowa”, a sam numer „Kamienie” doczekał się jeszcze kontynuacji w formie czegoś, co moglibyśmy nazwać przeróbką remiksu (remiksem remiksu?), która trafiła na mixtape „Hałas Wolumin II: George W. Buhh” z 2003 roku. (MAK)
*** *** *** *** ***
Bądź na bieżąco z publikacjami na blogu AxunArts. Zapisz się już dzisiaj do newslettera. Polub blog na Facebooku oraz obserwuj autora na Instagramie i Twitterze.
Pamiętam. No i kozacki kawałek!
PolubieniePolubienie