Zajęło mi to kilka dni, ale wreszcie znalazłem chwilę, aby napisać o piątkowym koncercie kwartetu Bartosza Dworaka.

Grupa Bartosz Dworak Quartet w Piwnicach TCK
Bartosz Dworak Quartet zawsze może liczyć na ciepłe przyjęcie w Tarnowie. Wszystko ze względu na spore grono przyjaciół, jakie bracia Dworakowie mają w tym małopolskim mieście, co wiąże się z kolei z miejscem ich pochodzenia, czyli Radgoszczą. Pozytywne nastawienie ze strony publiczności, jak i względny spokój przeżywany przed występem, wpływają zapewne na koncertową kondycję całego zespołu, co automatycznie przekłada się również na jakość prezentowanej na żywo muzyki. Taka moja teoria, która oczywiście nie musi mieć pokrycia w rzeczywistości (wystarczy, że któryś z muzyków stwierdzi, że takie familijne koncerty wywołują więcej stresu i już wszystko trafia do kosza). Niemniej kolejny występ w Tarnowie grupa powinna zaliczyć do udanych, a wszyscy ci, którzy zdecydowali się spędzić piątkowy wieczór w popularnych Piwnicach TCK, nie mogą czuć się rozczarowani.
Bartosz Dworak (skrzypce), Piotr Matusik (fortepian), Jakub Dworak (kontrabas) i Szymon Madej (perkusja) zdążyli zaskarbić sobie sympatię słuchaczy i dziennikarzy kompozycjami z pogranicza jazzu i folku – bardzo śpiewnych w swej budowie i skoncentrowanych mocno na brzmieniu skrzypiec, a więc instrumentu lidera. Wydany kilka lat temu album „Polished” miał w sobie wielką siłę debiutanckiego przebicia. Tegoroczny „Reflection” był dla muzyków sprawdzianem tzw. drugiej płyty. Sprawdzianem, dodam, zdanym wzorowo. Ale o tym przekonałem się dopiero na drugi dzień, odtwarzając krążek w domu. Ubiegłotygodniowy występ był bowiem moim pierwszym kontaktem z tym materiałem. Zatem co z tym koncertem?
Plus za poświęcenie spotkania premierowym utworom. Sporo zespołów – bez względu na muzyczny gatunek – zapomina często o tym fakcie, prezentując podczas koncertów dosłownie dwa-trzy nowe nagrania, resztę scenicznego czasu oddając swoim wcześniejszym piosenkom. Bartosz Dworak Quartet dali mi natomiast to, po co zjawiłem się w TCK – dobre wykonanie kompozycji, jakich jeszcze nie miałem okazji usłyszeć.
„Reflection” to siedem numerów: długich (ale to w końcu jazz, nie powinno to nikogo dziwić), mocno zróżnicowanych nie tylko jeśli porównamy kolejne utwory, ale także wewnętrzne partie poszczególnych tytułów. To, co dało się zauważyć niemalże od pierwszych minut koncertu, to wypracowany i charakterystyczny styl zespołu. O ile podczas pierwszego „spotkania na żywo” z kwartetem, na jakim miałem okazję być trzy lat temu, wszystko było dla mnie nowe, o tyle teraz z łatwością przyszło mi rozpoznanie tych cech, które są typowo Dworakowe, jeśli chodzi o jazz. Złożona, a często nawet zawiła aranżacja kolejnych utworów i nastrojowe, ale na pewno nie zasługujące na określenie łatwych do przyswojenia kompozycje i to, o czym wspominałem już wcześnie, czyli mariaż jazzu i inspiracji muzyką ludową – to słowa, w jaki można ubrać muzykę kwartetu. Jednak o wiele lepiej, jeśli muzyka przemawia sama, a słowa schodzą na dalszy plan. Szczególnie dobrze, jeśli dzieje się to w sytuacji takiej, jak ta piątkowa, kiedy wielość brzmieniowych wątków jest spora, a słuchacz ma okazję obcować nie tylko z balladami, które są domeną pianisty („Ballad II”), ale przede wszystkim świetnymi partiami skrzypiec (szczególnie w utworze „Into The Sky”), które w zależności od kompozycji i potrzeby odwołują się do muzyki klasycznej, folku lub współczesnego jazz.
Wbrew wzorcom i standardom ta relacja nie będzie miała podsumowania. Zastąpi go wciśnięcie przycisku play i rozpoczęcie kolejnego na przestrzeni ostatnich kilku dni wysłuchania płyty „Reflection”. Wszystkim, którzy mają taką możliwość, serdecznie polecam właśnie to rozwiązanie. (MAK)
*** *** *** *** ***
Bądź na bieżąco z publikacjami na blogu AxunArts. Zapisz się już dzisiaj do newslettera. Polub blog na Facebooku oraz obserwuj autora na Twitterze.
PolubieniePolubienie