Muzyczne świętowanie w Polskim Biegunie Ciepła.

Mrozu podczas koncertu w Tarnowie

Jak co roku centrum wydarzeń w ramach Święta Miasta Tarnowa jest Rynek. Plac pod Ratuszem na czas jednego czerwcowego weekendu zostaje wzbogacony o scenę, na której występują gwiazdy polskiej muzyki. Pierwszego dnia (a w zasadzie wieczora) popularnych Zdearzeń dla tarnowian zagrali Leski i Mrozu.

Obaj artyści, chociaż prezentując repertuar w zupełnie odmiennych muzycznych klimatach, zadbali o to, aby po ich występach z czystym sumieniem móc powiedzieć, że „było dobrze”. Wbrew chronologii zacznę od końca, czyli gwiazdy wieczoru, jednak mam ku temu naprawdę mocny argument: koncertowy ogień!

Mrozu i jego zespół to dobrze naoliwiona machina, która zmiata wszystko, co napotka na swojej drodze. Chociaż, trzeba przyznać, że do osiągnięcia pełnych obrotów potrzebowała kilku piosenek. Publika na dobre zaczęła bawić się dopiero w środkowej części muzycznego show, kiedy to wokalista wykonywał swoje największe hity, jak chociażby „Poza logiką”, „1000 metrów nad ziemią”, „Jak nie my, to kto” i „Nic do stracenia”. Nie jest przypadkiem, że wszystkie wymienione tytuły pochodzą z przedostatniej płyty Mroza zatytułowanej „Rollercoaster”, która w ubiegłym roku pokryła się platyną. Materiał wydany trzy lata temu to mieszanka bardzo przebojowego brzmienia, czerpiącego wiele z amerykańskich wzorców sceny pop/r&b. Mikstura ta doskonale sprawdza się na koncertach, dając publiczności możliwość do aktywnego udziału w zabawie. Wspólne wykonywanie refrenów (ktoś musiał zastąpić chór Sound’n’Grace w utworze „Nic do stracenia”), tańce pod sceną i gromkie brawa to tylko część repertuaru zaprezentowanego przez mieszkańców małopolskiego miasta. Ciepło przyjęte zostały także utwory pochodzące z tegorocznej, już nie tak mocno komercyjnej płyty „Zew”. Największą radość wywołał oczywiście zgłaszający akces do tytułu przeboju lata numer „Szerokie wody”, jednak „Sierść” i „Nieśmiertelni” także zebrały solidy aplauz. Ale nie ma się też czemu dziwić – tarnowianie bardzo dobrze czują bluesa we wszystkich jego odmianach. I to nie tylko w sierpniu.

Koncert Leskiego w ramach Zdearzeń 2017

Będące sporym źródłem energii show Mroza poprzedzone zostało stonowanym występem Leskiego. Być może małym błędem było zaplanowanie go z myślą o imprezie plenerowej, a złotym środkiem mógłby okazać się koncert w klubie, na którym zjawiliby się tylko odbiorcy zainteresowani takim repertuarem? To oczywiście moje gdybanie, ale zwyczajnie było mi żal, kiedy Leski wykonywał tak świetne numery, jak „Kosmonauta”, „Z prądem” (super solo na gitarze wsparte klawiszowo-syntezatorowymi szaleństwami o psychodelicznym zabarwieniu), „Lepiej wcale” czy „Lubie takie gry”, a płyta Rynku świeciła łysymi plackami, niczym zakola nad czołem czterdziestoparolatka. Wszystko dziwi tym bardziej, że twórczość Leskiego jest idealnym przykładem dzisiejszych trendów. Folk, rock, nieco Coldplayowskiego klawisza, kilka numerów zbliżających się do elektroniki i dream popu naznaczonego duszną perkusją – takie melodie wiodą aktualnie prym, a autor albumu „Splot” odnajduje się w nich wręcz doskonale.

Przed Leskim na scenie pojawiła się tarnowska grupa The Seeds. Niestety, tego występu nie widziałem, ponieważ w tym samym czasie w Teatrze im. Ludwika Solskiego miał miejsce koncert zespołu Kajetan Borowski Trio (sprawdź relację), który był ostatnim akcentem uroczystej gali inaugurującej Zdearzenia 2017.

Więcej o muzycznych wydarzeniach wchodzących w skład programu tegorocznego Święta Miasta Tarnowa, które potrwa do niedzieli 25 czerwca, pisałem tutaj. (MAK)