Zapraszamy do lektury zapisu rozmowy z Anną „Nuno” Zielińską – wokalistką zespołu PLAN, od której usłyszeliśmy jakiej muzyki lubi słuchać na co dzień, kiedy zaczęła się jej przygoda z muzyką oraz jaka była historia powstania zespołu PLAN.

W słoneczne, wiosenne popołudnie miałam okazję spotkać się z wokalistką zespołu PLAN. Nuno – kobieta wulkan, bijąca pozytywną energią, z której ust nie schodził uśmiech podczas całego spotkania. Jeśli chcecie dowiedzieć się, jakiej muzyki słucha na co dzień, kiedy zaczęła się jej przygoda z muzyką czy jaka była historia powstania zespołu PLAN, zapraszam serdecznie do przeczytania wywiadu. Warto! (Ewa Szwarczewska)

Nuno (foto: materiały prasowe)

Ewa Szwarczewska: Nuno, a tak naprawdę Anna Zielińska – skąd wziął się ten pseudonim?
Nuno: Miałam wtedy 14 lat i moi koledzy stwierdzili, że jestem z urody bardzo podobna do Nuno Bettencourt’a z zespołu Extreme i tak już zostało. Na początku mówili tak na mnie najbliżsi znajomi, ale kiedy zaczęłam występować, ten pseudonim bardzo się przydał.

Kiedy zaczęłaś interesować się muzyką i stwierdziłaś, że to jest to, czym chcesz się zajmować?
Nigdy nie przypuszczałam, że to będzie mój zawód. Jako mała dziewczynka po prostu zaczęłam śpiewać. W wieku 8 lat zapisałam się do zespołu dziecięco-młodzieżowego w tajemnicy przed rodzicami. Podobno wpisałam w plan lekcji więcej „muzyki” niż było przykazane. Dopiero po roku, na rozdaniu świadectw, kiedy otrzymałam dyplom za zajęcia pozalekcyjne okazało się, jaki ze mnie ancymon. (śmiech)

Czyli tak zaczęła się twoja przygoda z muzyką. Pamiętasz swój pierwszy raz na scenie, taki poważniejszy?
Nie wiem co było poważne. Każdy występ, na różnym poziomie mojego wieku był ważny. Pierwszy dom kultury, pierwszy wyjazd za granicę do innego domu kultury, wszystko było niezmiernie ważne, ale… Wakacje spędzałam na warsztatach jazzowych, Margonin, Puławy, Iława… i właśnie w Iławie, uczestniczyłam przez cały tydzień w zajęciach. Na zakończenie warsztatów odbył się festiwal „Złota Tarka” z gwiazdami. Zaśpiewałam i następnego dnia, gdy miałam już jechać do domu, przyszedł do mnie pan z Telewizji Polskiej i powiedział, że wygrałam nagrodę i muszę zostać jeszcze jeden dzień dłużej, aby zaśpiewać jeszcze raz, jako zwycięzca. To był chyba pierwszy najpoważniejszy sukces.

Jakiej muzyki słuchasz na co dzień?
Jak każda kobieta, jestem emocją. W zależności od tego jakie emocje mną rządzą, to włączam muzykę odpowiednią do nastroju. Uwielbiam jazz – to jest muzyka wyobraźni, przestrzeni totalnej. Ale kocham też rocka i muzykę elektroniczną – wszelako pojętą, w której też gdzieś tam siedzę.

To może pociągniemy ten temat, muzyka elektroniczna, ale na żywo?
Wszystko zaczęło się tak naprawdę od jazzu. Tam nauczyłam się improwizacji, szybkiego reagowania na dźwięki, które słyszę na bieżąco. Przypadek chciał, że wiele lat temu spotkałam znajomego didżeja w klubie i on niósł na didżejkę mikrofon. Kiedy mnie zobaczył zaproponował, abym pośpiewała i tak to się zaczęło. To były początki live actów w Polsce i tak bardzo mi się spodobały, że koncertuję do dziś. Często wzbogacamy występy o saksofon, czy konga, co daje jeszcze mocniejszy wydźwięk.

Widziałam urywki z koncertów, czy innych twoich występów i można powiedzieć ze scena to twoje miejsce?
Tak. To znaczy śpiewanie to jest moje miejsce, ale uwielbiam scenę, fakt… (śmiech) Bo jestem strasznym kurduplem. Przynajmniej widzę, co się dzieje na imprezie.

Robiąc research a propos PLAN’u, zaciekawiła mnie geneza powstania tego zespołu, bo składa się on z muzyków innych zespołów o podobnych upodobaniach muzycznych. Jak to się stało, że się spotkaliście?
Historia jest piękna, bo to jest rodzinna historia. Tak naprawdę panowie mogliby się wypowiedzieć bardziej na ten temat, bo zespół beze mnie funkcjonował 5 lat. Chłopaki byli na trasie jakiegoś zespołu rockowego, po koncercie spotkali się na stacji benzynowej i stwierdzili, że „fajnie by było zagrać razem”. To był sYn, Dudzik i Jim. Oni właśnie zaczęli przygodę Plan’ową. Zespół istniał tylko i wyłącznie garażowo. Ich próby okraszone były duża ilością przyjaciół: 30-40 osób przychodziło i w sumie przeistoczyły się w jamy. Ja też tam przychodziłam, bo byłam jedną z tych osób, która ma gdzieś głęboko w serduchu muzykę rockową. Przez te lata przewinęło się wielu wokalistów: Jurgen, wokalista Noko, Świstak – wokalista B.E.T.H., czy Wróbel – wokalista Formy, ale nikt nie ostał się na dłużej. No i nagle pojawiłam się ja. Zupełnie niespodziewanie przyszłam na jam i zaczęłam śpiewać. Była to odskocznia od mojego drugiego zespołu Kosmoton, gdzie w 7-osobowy składzie graliśmy nu-jazz. Okazało się, że pochłonęliśmy się miłością pierwszą i cały materiał, który właśnie rejestrujemy w studio, jest historią naszej przyjaźni.

Czyli płyta jest, ale w jakim stadium?
Materiał na płytę mamy skończony i zarejestrowany poglądowo na setkę, wypuściliśmy w świat już singla pod tytułem „Błąd” oraz jesteśmy w trakcie nagrywania kolejnych numerów. Postanowiliśmy wydać się sami, dlatego idzie tak wolniutko, ale satysfakcja za to będzie większa. Produkujemy się sami, przy udziale naszych przyjaciół. Nagrywamy w studiu Fonsa (zespół KABANOS). Wokale nagrywa Jurgen, czyli wokalista NOKO. Czyli tak naprawdę jedna wielka rodzina.

Zespół PLAN (foto: materiały prasowe)

Czyli wszyscy nadal grają w innych zespołach. Znajdujecie jeszcze czas na PLAN? Da się to pogodzić?
Czas na PLAN jest. Na razie udaję się nam to pogodzić. NOKO i KABANOS, czyli zespoły gdzie mamy muzyków (Dudzik i Majk), w tej chwili skończyli trasę i nagrywanie płyty, czyli teraz na nas kolej. Oni zrobili swoje, teraz czas na PLAN. Zobaczymy co będzie później. Wiadomo, że koncerty pewnie się zaczną nakładać, ale też mamy zastępstwa. Na przykład Niskiego z Łeb Prosiaka, który ostatnio zastępował Jimiego na gitarze, teraz będzie grał z nami w Opolu na bassie. Jak widać „jedna wielka rodzina”.

W materiałach w internecie można spotkać informację, że reprezentujecie gatunek mrock’n’roll. Rozumiem, że nazwa jest autorska?
Tak, całkowicie autorska, troszkę mrock’a w naszej muzyce jest. Numer „Błąd” jest właśnie takim mrock’n’rollem – pojawia się tam dość mroczny temat. Na początku to była zabawa słów (śmiech): rock’n’roll – mrock’n’roll. Sprawdziliśmy, że nikt wcześniej nie wpadł na taką nazwę, i ha! Będzie nasza! Mam nadzieje, że za kilkanaście lat na Wikipedii pojawi się info o tym. Tak, chcemy przejść do historii. Jeśli kiedyś powiedzą, że nazwa mrock’n’roll wzięła się od PLANU, to super. Piszmy historię…

A o czym jest wasza muzyka? Zdaję sobie sprawę z tego, że odbieranie muzyki jest indywidualną sprawą, ale chodzi mi o to, co chcecie przekazać swoimi utworami?
Chwielibyśmy osiągnąć to, co inni muzycy robią z nami. Aby nasze utwory wyrażały emocje. Nie chcemy, żeby były obojętne. Ja osobiście mam takie utwory, do których wracam – kojarzą się z jakąś konkretna sytuacja. Dopasowujemy muzykę do swojego życia – miłości, smutków, rozstań, radości czy po prostu wkurzających nas ludzi spotkanych na swojej drodze. Jak to powiedział kiedyś Kazik „…wszyscy jesteśmy prostytutkami” i można powiedzieć, że się troszkę obnażamy jako artyści. Wrócę do wcześniej wspomnianego „Błędu” – ten numer jest właśnie bardzo intymny. A kto z nas nie ma błędu? Parę osób już mi powiedziało, że utożsamiają się z tym tekstem – to jest chyba największa nagroda dla artysty. Ile będzie tych osób? To jest nieistotne. Niech znajdzie się choć jedna, która powie, że gdy słucha tego numeru, to ma ciarki i utożsami się z nim – to wygraliśmy! Cel osiągnięty.

Teraz pytanie, które będzie zapewne mocno sztampowe i często ci zadawane. Co zmieniło się po programie, w którym braliście udział, mam na myśli oczywiście talent show? Czy warto polecić młodym ludziom taką przygodę?
Osobiście przeżyłam dwa takie programy. Jeden znowu niechcący. Chyba nie mam parcia na szkło. Dostaliśmy propozycje, żeby zespół PLAN wystąpił w „Śpiewaj i walcz”. Okazało się, że jest półtora tygodnia do przygotowania pięciu coverów. Jako zespół nie mieliśmy żadnych. Ja osobiście też nie lubię śpiewać coverów, wolę pisać i śpiewać coś swojego. Sytuacja skończyła się tak, że panowie wystawili mnie samą! Przeżyłam mega wielki stres. Generalnie płacz, strach, zgrzytanie zębami. Okazało się, że stanie przed kamerą nie jest moim ulubionym zajęciem. Co innego, gdy stoję na scenie i wiem, że ci ludzie przychodzą dla nas na koncert. A tam? Musiałam stanąć na scenie, śpiewać piosenki, których nigdy nie śpiewałam, nie każda mi pasowała. Czasami dostaje się numer, który ani nie jest w twojej tonacji, ani go nie czujesz. Zderzenie z tym było ogromną przygodą. Ja przeżyłam wielką pracę nad sobą. Musiałam stanąć i obalić stres. Ludzie mnie oceniali, porównywali. Ten jest lepszy, ten gorszy. Zaczynasz się ścigać. Ale przecież w muzyce, ściganie? Nie o to chodzi. Na początku myślałam, że odpadnę po pierwszym występie i będę mieć spokój, ale jakimś cudem przechodziłam dalej i dalej… aż dotarłam do ścisłego półfinału. Telefon zaczął dzwonić. Didżeje, z którymi kiedyś współpracowałam, znów zapraszali mnie na występy. Potem wyskoczyliśmy z PLAN’em do „Must Be The Music” – tym razem już ze swoim autorskim materiałem. Dzięki temu świat o nas usłyszał (śmiech). To znaczy Polska przynajmniej. Dostaliśmy potwierdzenie, że to, co robimy ma sens dla większej ilości ludzi. Telewizja jest fantastycznym nośnikiem. Jakbym miała doradzić młodym artystom, czy maja startować – to tak, próbować! Telewizja to teraz, oprócz internetu, jedyne miejsce, dzięki któremu można pokazać się, zaistnieć.

Od telewizji przejdźmy gładko do teledysku. W necie widać już jego zapowiedzi, making offy. To kiedy premiera? Możesz zdradzi troszkę na temat samego projektu?
Teledysk jest w trakcie kręcenia. Wydaliśmy singla, został puszczony do sieci. Klip będzie do piosenki „Błąd” (śmiech). Tak, tak najintymniejszy numer. Teledysk to kolejny akt twórczy. Mamy nadzieje, że to, co stworzymy, będzie kawałkiem sztuki. Pisanie scenariusza to dla mnie nowe wyzwanie. Poprosiłam chłopaków, którzy też chcieli w tym uczestniczyć, żeby dali mi wolna rękę. Ten jeden, jedyny raz. Powiedziałam, że wiem, że rozumiecie ten tekst, ale proszę, proszę, proszę! Chcę opowiedzieć tę historię w konkretny sposób. Mam nadzieje, że mi się uda.

Rozumiem, że się zgodzili? Można zaryzykować stwierdzeniem, że rządzisz w zespole?
Mamy gotową odpowiedź na to stwierdzenie. U nas jest demokracja. Ale jeśli ktoś z nas chce się wykazać, bo ma zajawkę, to dlaczego nie? Każdy ma prawo głosu. Jak pojawia się pomysł – jest przegadywany z wszystkimi w zespole. Wszyscy razem tworzymy coś, panowie też mają świetne pomysły. To artyści pełna gębą! Bardzo twórczy ludzie i nie tylko na polu muzycznym.

Nie tylko muzycznym? Czyli macie jeszcze swoje codziennie obowiązki w rozumieniu praca 8-16?
Na szczęście nie! Byłam ostatnią osobą, która wyskoczyła z korpory. Jesteśmy muzykami, ale każdy robi jeszcze coś ponadto. Jimi jest grafikiem i fotografem – znakomitym zresztą. Kręci filmy, teledyski. Majk robi biżuterię artystyczną, jest rzeźbiarzem, kiedyś robił niesamowite meble. sYn jest nauczycielem, oprócz tego jest pirotechnikiem z zamiłowania. Dudzik założył salę prób, stworzył fantastyczne miejsce dla młodych ludzi – można powiedzieć centrum kultury muzycznej. Państwo w państwie (śmiech). A ja, jak Jim, też jestem grafikiem.

Jakie są Wasze plany zespołowe na najbliższy czas? Gdzie w najbliższej przyszłości będzie można zobaczyć Was na żywo?
Priorytetem jest nagranie płyty. Oprócz tego 20 maja startujemy w eliminacjach do Woodstocka oraz walczymy o występ w Jarocinie. 1 czerwca wystąpimy w Opolu.

Czego można życzyć zespołowi PLAN?
Żebyśmy byli najgorsi.

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

ostatnio popularne