Dzisiaj mam dla Was recenzję singla zapowiadającego solowy album wokalistki BEP, Fergie. Singiel nazywa się „London Bridge”, a jego recenzja ukazała się w #3 e-magazynu RapStrefa, we wrześniu 2006 roku..
„Oh Shit” – tak mamy w oryginale. „Oh Snap” – tak w wersji komercyjnej i singlowi nie wychodzi to na dobre. Dobry bit, piosenka rytmiczna, do pobujania tyłkiem na parkiecie i tyle chyba dobrego.
Panna Ferguson nie pokazuje możliwości głosowych, tylko sobie gada. Gada sobie, że gdy wchodzi do klubu to lud zaczyna szaleć, że nienawidzi paparazzich – takie tam średnio interesujące wywody. Tekst górnolotny nie jest, ale refren wpada w ucho. Fajna syrena na początku. Ogólnie pieśń brzmi podobnie do „Hollaback Girl” Gwen Stefani, ale o tym poźniej.
Druga ścieżką jest instrumental. No i to też nieźle wypada. Dobry start dla solowej kariery Fergie, dotychczas znanej ewentualnie z Black Eyed Peas lub całkiem ładnego tyłka.
Jeśli płyta „The Dutchess” będzie podobna, to ok. Ale mam nadzieję, że Fergie zaskoczy nas czymś lepszym.
Wracając do Gwen Stefani: ona nie musiała cenzurować shitów w piosence. I ona wygrywa to starcie z Fergie.