Fabularyzowana biografia bogini Kirke premierę miała już cztery lata temu, ale aktualnie ponowne jest w centrum uwagi dzięki ósmej edycji akcji Czytaj PL. Na Śląskiej Opinii sprawdzam, czy warto po nią sięgnąć.
Madeline Miller wyrasta powoli na specjalistę od książek, których fabuła oparta jest na mitologii starożytnych Greków. Sama autorka swoimi wyborami dość mocno zawęża grono potencjalnych odbiorców swoich dzieł, ułatwiając jednocześnie zaszufladkowanie jej osoby przez krytyków i czytelników. Być może w przyszłości będzie miało to negatywny wydźwięk, ale na ten moment z tego starcia autorka powraca z tarczą. Jej orężem są przede wszystkim pomysłowość i mimo wszystko wierność oryginałowi, jakim jest mityczne źródło. „Galatea” – prozatorski debiut z 2013 roku (pierwotnie opowiadanie opublikowano tylko w formie e-booka, dopiero w tym roku wydano je na papierze – także na rynku polskim) liczący niecałe osiemdziesiąt stron okazał się być tylko wprawką przed obszernymi i wielowątkowymi powieściami „Kirke” i „Pieśń o Achillesie”. To one dały pisarce międzynarodową sławę, na którą sama Miller była – wydaje się – przygotowana. Być może nie emocjonalnie, ale warsztatowo i merytorycznie na pewno tak. Grunt pod dzisiejsze sukcesy położony został jeszcze na studiach, które Amerykanka ukończyła zdobyciem dyplomu z filologii klasycznej, uzupełniając go później o wiedzę nabytą w trakcie zajęć na słynnym uniwersytecie Yale, gdzie uczęszczając na zajęcia z dramaturgii, zajmowała się adaptacjami scenicznymi utworów antycznych.
Dalszy ciąg tekstu dostępny na portalu Śląska Opinia.