„Proces twórczy to u mnie pewna sinusoida”. Kwadrans z… Dziunkiem

Swoją premierę ma właśnie nowa płyta duetu Spajku/Dziunek. Z tej okazji gościem cyklu Kwadrans z… jest Dziunek.

Dziunek (foto: Black Shadow Studio)

Dziunek (właściwie Patryk Wroński) – pochodzi z Tarnowa, ale mieszka w Krakowie. Producent muzyczny i raper, połowa składu Spajku/Dziunek, lider zespołu Mango Collective łączącego rapowane teksty z tzw. żywymi instrumentami (legalny materiał grupy ukazał się w 2013 roku nakładem wydawnictwa Luna Music). Za nagraną ze Spajkiem i mającą właśnie swoją premierę płytę „Za świeży skład” otrzymał niedawno wyróżnienie w konkursie „Będzie głośno!” radiowej Czwórki, czego pokłosiem będzie koncert na antenie radia.

*** *** *** *** ***

1. Zajmuję się rapem, ponieważ wyniosłem to z domu. Chciałem naśladować brata, który był producentem i raperem. Pierwsze bity i teksty zacząłem kleić już w podstawówce. Pierwszy numer na scenie rapowałem, gdy miałem trzynaście lat. Te procesy twórcze to była moja odskocznia, azyl. Mogłem w nich upakować wszystkie swoje emocje. Miałem na to wszystko ogromną zajawkę, która trwa aż do dziś. Oprócz kwestii stricte artystycznych, w produkcji oczarował mnie też aspekt techniczny. Uczyłem się obsługi programów z tutoriali i magazynu dla miłośników recordingu „Estrada i Studio”. Kompletowałem sprzęt, później wymieniałem na lepszy, chodziłem na digging winylowy etc. To wszystko pozwala trwać w nieustannym procesie nauki, poszukiwania i rozwoju. To bardzo fajne uczucie. Zawsze słuchałem też dużo muzyki. Przelewanie inspiracji na swoje produkcje to kolejny argument za tym, dlaczego wciąż lubię to robić.

2. W procesie twórczym najbardziej inspiruje mnie efekt końcowy, to znaczy moment, kiedy możesz podzielić się ze światem finalnym dziełem. Cały proces twórczy w ogóle u mnie jest pewną sinusoidą. Nieraz zaczyna się pewnym zmuszaniem siebie do jego rozpoczęcia i na przykład komponowania bitu. Później przychodzi faza ekscytacji, gdy zaczynasz mieć dobry zalążek produkcji, jakiś sampel, brzmienie, vibe czy groove. Wszystko po to, by za moment przejść w fazę znudzenia i monotonii, bo rzeźbisz ten bit trzecią godzinę i nie „posunąłeś się do przodu ani o centymetr”. Najczęściej wtedy wyłączam projekt i wracam do niego za jakiś czas albo, jeśli robię w nocy, rzeźbię póki nie padnę. Na drugi dzień odpalam projekt z pewną niewiadomą, czy dziś tak samo będę się nim jarał jak o drugiej w nocy, czy okaże się on padaką.

3. … a najbardziej przeszkadza niewygodny fotel. Zmieniam go już chyba od trzech lat…

4. Płyta, jaka w ostatnim czasie zrobiła na mnie największe wrażenie, to na pewno „Building Better Worlds” zespołu London Elektricity – za drum’n’bass, który wykracza poza imprezową muzykę, a niesie dojrzałe i refleksyjne przesłanie w doskonałej warstwie muzycznej i tekstowej. Płyt, jakie zrobiły na mnie ostatnio wrażenie, jest jednak więcej, na przykład Tom Misch/Yussef Dayes „What Kinda Music” – najpiękniejsze groove’y Dayesa i melodie Mischa oraz całokształt, jakim jest mega vibe tych panów. Little Dragon „New Me, Same Us” – piękne aranże, piosenki i wokal Yukimi Nagano. Snoop Dogg „I Wanna Thank Me” – za brak dni wolnych Snoopa. Uncle Snoop nadal w formie, a coraz trudniej jest mi znaleźć w rapie coś, czego lubię słuchać na repeacie. Common „Let Love” – za świetnie brzmiącą płytę. Daniel Szlajnda „Komorebi” – za otwarcie oczu na nowy muzyczny horyzont, jakim jest ambient oraz za brzmienie syntezatorów modularnych. Jest w tej muzyce opowieść i kolejna dawka inspiracji.

5. Książka, jaka w ostatnim czasie zrobiła na mnie największe wrażenie, to „Czekoladki dla prezesa” Sławomira Mrożka – za przerażającą aktualność opisywanych tam absurdów. „Zły” Leopolda Tyrmanda ujął mnie świetnym klimatem kryminału, słownictwa i przybliżenia atmosfery Warszawy lat pięćdziesiątych. „Stan Lee – Człowiek-Marvel” Boba Batchelora – książka, która przybliża historię ikony komiksu oraz projektów, w które był zaangażowany i ludzi, z którymi współpracował.

6. Film, jaki w ostatnim czasie zrobił na mnie największe wrażenie, to… oglądam mało, ale ostatnio obejrzałem film „Spider-Man – Uniwersum”, a że jestem miłośnikiem komiksów, to jaram się tą animacją, scenariuszem, muzyką i klimatem, jaki udało się uzyskać twórcom. Również muszę wspomnieć o „Jokerze” z Joaquinem Phoenixem. Ten film mnie zmiażdżył. Majstersztyk! Muzyka do dziś wzbudza we mnie ciarki.

7. Starsi i doświadczeni twórcy i ich wizja sztuki to dla mnie fundament. Gdzieś, kiedyś przeczytałem pewną wypowiedź odnośnie współczesnych „gwiazd” i celebrytów oraz zjawiska programów typu talent show. Brzmiała ona mniej więcej tak: wcześniej muzyk przechodził drogę od ucznia, przez czeladnika do mistrza. Dziś często ludzie osiągają status „ikony”, a raczej ikonki, na skróty, przez talent show, niekoniecznie posiadając ze sobą bagaż doświadczenia i solidnej pracy, a w wyniku potrzeby konsumpcyjnego tworzenia przez media gwiazd na jeden-dwa sezony, o których później mało kto pamięta. Nie jestem pewny, czy będziemy o nich czytać biografie i chylić czoła przed ich wielkością, jak robimy to dziś w przypadku na przykład Zbigniewa Wodeckiego, Michała Urbaniaka i tym podobnych osób.

8. Gdybym przez jeden dzień mógł być wybraną postacią filmową, mój wybór padłby na Wolverine’a. Mógłbym się wreszcie wozić jak trzeba.

9. Utwór muzyczny idealny na początek piątkowego wieczoru to „Kill Jill” Big Boi’a.

10. Utwór muzyczny idealny na początek leniwej niedzieli to „Good Morning Love” Commona.

11. Najbardziej w moim zawodzie irytuje mnie ciągłe udowadnianie jego wartości. Walka o należyty szacunek do tego typu pracy i uświadamianie roli producenta w muzyce.

12. Mając jednorazową możliwość zmiany czegokolwiek na świecie, zmieniłbym skalę konsumpcjonizmu. To marnotrawstwo i krótka żywotność produktów są bardzo złe. Niestety wszyscy jesteśmy w to uwikłani, choć istnieje coraz więcej inicjatyw, które zwiększają świadomość ludzi w takich kwestiach, jak zero waste, ślad węglowy, marnotrawstwo jedzenia etc. Generalnie temat rzeka. Oczywiście to tylko kropla w morzu rzeczy, które warto byłoby zmienić lub poprawić.

13. Za swój największy sukces uznaję jedną bardzo prywatną sprawę, która napawa mnie ogromną dumą. Chciałbym ją jednak pozostawić dla siebie.

14. Za swoją największa porażkę uznaję to, że płyta „Za świeży skład” ukazuje się dopiero po sześciu latach od ostatniego wydawnictwa Spajku/Dziunek.

15. „Żadna praca nie hańbi”, ale wolałbym nie pracować jako telemarketer. Pracowałem tak kiedyś i to mnie niszczyło wewnętrznie. Cold calling to moja zmora! Oczywiście jest to całkowicie subiektywne odczucie. Praca jak każda inna, w pewien sposób cię kształtuje i rozwija. Pozdro dla ludzi na słuchawce.

*** *** *** *** ***

Bądź na bieżąco z publikacjami na blogu AxunArts. Zapisz się już dzisiaj do newslettera. Polub blog na Facebooku oraz obserwuj autora na Instagramie i Twitterze.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.