Składankowy zawrót głowy.

Składanka „What Is This That Stands Before Me?”
(2020; Sacred Bones Records)
W maju nakładem nowojorskiej wytwórni Sacred Bones Records ukazała się płyta z coverowymi wykonaniami utworów zespołu Black Sabbath. Okazją było pięćdziesięciolecie wydania albumów „Black Sabbath” i „Paranoid”. Efekt? Porażający! Zaproszeni do projektu artyści zrobili to naprawdę po swojemu, tworząc utwory Osbourne’a i kolegów niejako od nowa. Sygnalizowałem to już jakiś czas temu na Facebooku, chwaląc singlowy numer „Changes” wykonywany przez amerykańską piosenkarkę Zolę Jesus. Jej wersja utworu z 1972 roku okazała się jeszcze delikatniejsza niż oryginał, a przy tym niezwykle głęboka i masująca wręcz serce słuchacza. Album to skrzyżowanie ze sobą nie tylko wpływów Black Sabbath na młodszych artystów, ale przede wszystkim doskonały przykład na to, że współcześni twórcy, przepuszczając przez własny filtr hity sprzed kilku dekad, potrafią nadać im nowego znaczenia, a nawet tchnąć w nie drugie życie w postaci postradzieckiego dark wave’u („Heaven and Hell” w wykonaniu białoruskiego zespołu Molchat Doma), psychodelicznego indie popu (kalifornijski duet Moon Duo przerabiający mocno bluesowy „Planet Caravan”) oraz mocnego metalu w „Symptom of the Universe” w wykonaniu Uniform. Świetny hołd dla ciągle żywej legendy.

Hedone „Rare 92–20”
(2020; GAD Records)
Wspominając o polskiej muzyce elektronicznej, często mamy na myśli projekty lub wykonawców z ostatnich dziesięciu lat. Tymczasem nurt ten obecny jest na krajowej scenie od dawna, ale o jego pionierach zwykło się zapominać lub milczeć o ich działalności. Szkoda. Niedawno nakładem GAD Record ukazała się kompilacja typu „the best of”, prezentująca przekrój twórczości projektu Hedone, który debiutował na początku lat dziewięćdziesiątych i jest swego rodzaju legendą industrialnej odmiany rock nad Wisłą. Płyta „Rare 92-20” to swoisty przelot po kolejnych etap kariery Macieja Werka, ukazująca dobitnie, że zmienność jest cechą ludzką, a kolejne inspiracje przychodzą i odchodzą, ale zawsze pozostawiając po sobie ślad. Jest więc trochę drum’n’bassów, elektroniki połączonej z rockiem, trochę dźwięków zbliżonych do kapel typu Kraftwerk i Depeche Mode, dołujących melodii oraz ostrzejszych brzmień czerpiących pełnymi garściami z metalu i będących splotem melodii z post-rockiem. Sporo jak na jednego twórcę, co częściowo może przeszkadzać („mydło i powidło”), a częściowo imponować – w końcu wszystko jest dziełem jednego autora.

Składanka „Stay Home”
(2020; Polyvinyl Records)
Kiedy pandemia w pierwszej połowie tego roku opanowała świat, hasło „Stay Home” (w media społecznościowych często prezentowane jako hasztag) było obecne niemal wszędzie. Mniej więcej w tamtym czasie amerykańska wytwórnia Polyvinyl Records opublikowała kompilację, której tytuł zachęcał właśnie do pozostania w domu. Na płycie znalazły się wcześniej niepublikowane utwory, wersje demo oraz covery wykonywane przez artystów związanych z labelem. Wśród premier wyróżnia się krótka, bo nawet nie trzyminutowa piosenka „Green Eyes” Chrisa Farrena (post-punkowa, oparta na elektronice i nieco rozmytym wokalu). Wśród przeróbek uwagę zwraca „California Dreamin’” Hazel English, która starała się zachować ducha The Mamas & The Papas, ale nie zapomniała o swoich indie popowych fundamentach. Perełką okazuje się jednak cover piosenki koreańskiej gwiazdy psychodelicznego rocka Kim Jung Mi. Numer „Haenim”, który został wzięty na warsztat przez grupę Xiu Xiu, zyskał zupełnie nową odsłonę – pełną napięć, niepewności, przesterowanego i eksperymentalnego brzmienia. Płyta, jak na składankę, na której znalazły się utwory z różnych muzycznych źródeł, finalnie okazuje się całkiem dobra. Jeśli ktoś jeszcze nie słuchał – polecam, bo kto wie, może hasło wzywające do siedzenia na czterech literach niedługo ponownie stanie się popularne. (MAK)
*** *** *** *** ***
Bądź na bieżąco z publikacjami na blogu AxunArts. Zapisz się już dzisiaj do newslettera. Polub blog na Facebooku oraz obserwuj autora na Instagramie i Twitterze.