A pamiętasz jak…

Coolio w drugiej połowie lat 90. (foto: materiały prasowe)
Trochę bez większej reakcji ze strony słuchaczy i mediów 8 sierpnia minęło dokładnie ćwierć wieku od premiery utworu „Gangsta’s Paradise”, który nie był wyłącznie przełomowym momentem w karierze Coolia, ale – kto wie – być może także w historii całego rapu i miejsca hip-hopu w tak zwanej kulturze popularnej. Dzisiaj robimy sobie często żarty i wyszydzamy to, co prezentowali na przykład MC Hammer, Vanilla Ice i Coolio, ich twórczość traktując jako pokraczną na tle reszty sceny, jednak to właśnie ich sukcesy i bardziej przyjazne rozgłośniom radiowym i telewizjom utwory sprawiły, że więcej osób miało możliwość poznania tego gatunku i zainteresowania się innymi wykonawcami.
Końcówka 1995 roku i początek kolejnych dwunastu miesięcy niewątpliwie należały do Coolia. Światowy przebój, jakim stał utwór „Gangsta’s Paradise”, sprawił, że ten trzydziestotrzyletni wówczas raper z kalifornijskiego Compton przeżywał zenit swojej kariery. Do Polski moda na tę piosenkę dotarła rok później, a wszystko przez premierę filmu „Młodzi gniewni” (org. „Dangerous Minds”), która miała miejsce w styczniu. Dyskoteki szkolne, wszelkiego rodzaju spotkania ze znajomymi – trudno było się uwolnić od charakterystycznej melodii, która puszczana była z radiomagnetofonów z kieszonkami na kasety. Warstwa tekstowa naszpikowana przemyśleniami na temat dzieciaków wychowywanych na ulicach w atmosferze wojny gangów, czerpiąca sporo z muzyki gospel partia refrenu w wykonaniu wokalisty o ksywce L.V. (ciekawostka: artysta nagrał swoją wersję utworu i umieścił go na debiutanckiej płycie „I Am L.V.” wydanej w 1996 roku) oraz naznaczona funkiem produkcja Douga Rasheeda (prywatnie męża Chaki Khan) oparta na muzyce samplowanej z „Pastime Paradise” Stevie’ego Wondera z 1976 roku – trudno było numer ten przeoczyć, szczególnie dorastając w połowie lat dziewięćdziesiątych.
Wydany w formie singla utwór zyskał sporo dzięki wspomnianemu dramatowi z Michelle Pfeiffer w roli głównej. Dzięki nierozerwalnemu związkowi „Gangsta’s Paradise” z tytułem filmowym, sam utwór nie tylko zapisał się w historii jako jeden z najbardziej znanych motywów muzycznych w dziejach kina. Stał się także kawałkiem, który zdołał przekroczyć ograniczenia stylistyczne i komercyjne, z jakimi w tamtym okresie musiał zmagać się jeszcze rap. Singiel wspiął się na szczyty list przebojów w szesnastu krajach na całym świecie (oczywiście w tym w USA), stając się ostatecznie przebojem roku na liście Billboardu za rok 1995 roku. Był to pierwszy raz, kiedy hip-hopowy numer znalazł się na szczycie zestawienia Hot 1000 na koniec roku. (MAK)
*** *** *** *** ***
Bądź na bieżąco z publikacjami na blogu AxunArts. Zapisz się już dzisiaj do newslettera. Polub blog na Facebooku oraz obserwuj autora na Instagramie i Twitterze.