20/20, czyli 20 piosenek na wakacje 2020 roku

Czy któraś z tych propozycji zostanie przebojem tegorocznego lata? Wątpię (tak, to nie jest najlepsza rekomendacja).

Sekcja radiowa

Dua Lipa „Break My Heart”: nigdy nie przepadałem za piosenkami tej brytyjskiej wokalistki (zwykle były dla mnie bardziej lipa niż dua, co oznacza przecież miłość), ale tegoroczny przebój zaskoczył mnie bardzo pozytywnie – tym bardziej, że w pierwszej chwili nie zorientowałem się, kto go śpiewa.

The Weeknd feat. Doja Cat „In Your Eyes”: stacje radiowe upodobały sobie tę piosenkę w wersji podstawowej, ale do proponowanej przeze mnie wakacyjnej playlisty postanowiłem włączyć wariant z gościnną zwrotką raperki Doi Cat, która tym razem stwierdziła, że woli zaśpiewać. Ruch bardzo na plus, ponieważ jej głos dobrze współgra z pojawiającym się w tle saksofonem.

Black Eyed Peas feat. Maluma „Feel The Beat”: wahałem się z włączeniem piosenki „Feel The Beat” do tej listy, jednak ostateznie zdecydowałem się na to. Powód? Choćbym nie wiem jak mocno stawiał na klasyczne, rapowe wcielenie Black Eyed Peas, to taneczność tego numeru jest bardzo przyciągająca i przekonująca.

Sekcja klubowa

Róisín Murphy „Murphy’s Law”: skoro o tańcu mowa, przechodzę płynnie (niekoniecznie perfekcyjnym tanecznym krokiem) do sekcji klubowej. Pierwszym z czterech utworów, jakie w tym roku powinny znaleźć się na każdej szanującej się letniej playliście, jest numer weteranki klubowych parkietów. Róisín Murphy może niczym nie zaskakuje, ale utrzymuje wciąż wysoki poziom, sprawiając jednocześnie, że chce się ruszyć nie tylko nogą, ale i głową (jeśli wiecie, co mam na myśli).

Alamo „Honey Money”: didżejski duet przygotował z myślą o tegorocznym lecie prawdziwy banger. Odwołując się do anglojęzycznych zwrotów, jest deep, dark i tasty, co najprościej określić jednym polskim zwrotem: mocarny numer.

Jessie Ware „What’s Your Pleasure?”: nowa płyta Jessie Ware, o ile nie wydarzy się nic ponadprogramowego, zapewne zagości w czołówce wielu muzycznych podsumowań 2020 roku. Utwór tytułowy nie powinien mieć też problemów z rozgrzaniem wielu parkietów podczas wakacyjnych imprez. Ciekawostka: w teledysku zrealizowanym z myślą o „What’s Your Pleasuer?” występuje współpracujący na co dzień z Madonną tancerz Nicolas Huchard.

Jessie Ware „Soul Control”: niby nieładnie tak wyróżniać ponad stan, ale nic nie poradzę – Jessie Ware rządi. W utworze „Soul Control” energią nawiązuje do przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych oraz dokonań ówczesnych gwiazd muzyki dance i r&b. Patrząc na teledysk zrealizowany do wspomnianej piosenki, skojarzenia z Janet Jackson nie powinny być przypadkowe.

Sekcja sentymentalna

Bree Runway, Yung Baby Tate „Damn Daniel”: jeśli na tapet bierzemy sentymenty, to wszystkim, którym w duszy grają lata osiemdziesiąte i dziewięćdziesiąte, polecam czym prędzej wcisnąć play i dać się porwać Bree Runway i Yung Baby Tate.

Victoria Monét feat. Khalid & SG Lewis „Experience”: disco, rolki, fryzury afro – czy ktoś jeszcze ma wątpliwości, że ktoś tutaj inspiruje się latami siedemdziesiątymi i osiemdziesiątymi?

Robin Schulz & Wes „Alane”: z nostalgią w przeszłość spogląda również didżej i producent Robin Schulz. Niemiec w myśl tego, że najbardziej lubimy te piosenki, które już znamy, odświeżył przebój wakacji z 1996 roku. Wprowadzone zmiany nie są bardzo inwazyjne, więc fani „Alane” w wersji sprzed dwudziestu lat powinni być zadowoleni.

Chika „Crown”: pamiętacie pierwszą dekadę XXI wieku? Niby nie tak dawno, ale wiele osób nie ma pojęcia, że Kanye West nagrywał wtedy dobre płyty (tak było, nie żartuję). „Crown” jest utworem żywcem wyjętym z „The College Dropout” lub „Late Registration”. Dodatkowo okazuje się też rapowym kawałkiem wykonanym przez dziewczynę, która nie pręży się w teledysku i nie podkreśla w co drugiej linijce swojej seksualności i tego, jaką to nie jest super kocicą.

Sekcja gangsta girls

Megan Thee Stallion „Girls In The Hood”: z rapowaniem o swoich walorach i mocnej kobiecej osobowości problemu nie ma natomiast Megan Thee Stallion. Bodaj największe objawienie sceny rapowej ostatnich lat (już nawet nie dzielę tego na płcie, bo zwyczajnie nie mam takiego sensu), bez większych obaw sięga po sample z hymnu afroamerykańskich podwórek sprzed trzydziestu lat i udowadnia, że dzisiaj to dziewczyny mają siłę.

Saweetie „Tap In”: kolejna prezentacja mocnego kobiecego charakteru. I chociaż zawsze korci mnie, żeby tego typu dziewczyę zapytać „Ej, ale właściwie jak się podcierasz z takimi pazurami?”, to bit zrobiony z myślą o „Tap In” jest tak dobry, że daję się mu porwać, a stronę wizualną po prostu odstawiam na bok.

Yemi Alade „Boyz”: wakacyjna playlista bez afrykańskich brzmień nie istnieje (przynajmniej wedle moich ustaleń). W zasadzie spokojnie można stworzyć zestawienie składającą się wyłącznie z utworów rodem z Czarnego Lądu, ale z myślą o tym wpisie wybrałem numer „Boyz”. Yemi Alade proponuje zamianę ról – to panowie są tym razem tymi, na które polują panie.

Sekcja egzotyczna

Lila Iké „I Spy”: w sekcji egzotycznej sugeruję sięgnąć po trzy mocno słoneczne utwory, skłaniające raczej do chillu niż prężenia się na parkiecie. Sami jednak przyznacie, że po dotychczas zaprezentowanych tytułach warto nieco zwolnić. „I Spy” to muzyczna pocztówka prosto z Jamajki nawiązująca do tonów reggae, ale pozostająca cały czas w bliskich relacjach ze współczesną sceną r&b.

Toots and the Maytals „Got To Be Tough”: natomiast jeśli ktoś preferuje bardziej klasyczne reggae, ten znajdzie ukojenie przy dźwiękach od żywej legendy jamajskiej sceny – grupy Toots and The Maytals.

Khruangbin „Pelota”: okej, Khruangbin nie jest zespołem geograficznie egzotycznym, ale ich podejście do muzyki oraz to, co ostatecznie artyści prezentują słuchaczom, umożliwia użycie takiego nazewnictwa. Utwór „Pelota” rytmicznie wywindowany został na poziom wręcz mistrzowski. Instrumenty perkusyjne z różnych kontynentów (agogo, kongi, bongosy, timbale, cabasa, tamburyn) oraz klaskanie, czyli najbardziej naturalny dla człowieka sposób wytwarzania rytmu, tworzą tygiel kulturowy z domieszką wpływów afrykańskich, latynoskich i azjatyckich. Trudno pozostać obojętnym.

Sekcja polska

Shady Lady, Twoja Stara, Lola Eyeonyou Potocki „Technikolor”: wytwórnia Kayax – patrząc na atmosferę wokół tematu LGBT, jaka ma miejsce aktualnie w Polsce – zdecydowała się w tym roku na odważny krok i wydanie składanki „Music 4 Queers & Queen” oraz wsparcie warszawskiej Parady Równości piosenką-manifestem „Technikolor”. Jesteś homofobem i nie możesz przeboleć tego, że utwór śpiewają drag queens? To włącz sobie tylko audio, a muzyka obroni się sama.

Holak feat. Otsochodzi „Hollymood”: w kwietniu, w dniu premiery tej piosenki, napisałem na Facebooku następujące słowa: „Mówcie (piszcie), co chcecie, ale ten numer będzie w tym roku na tzw. playliście letniaków”. No i jest.

The Party Is Over „Tu”: na koniec syntetyczny, duszny numer od duetu Party Is Over. Idealny na finał imprezy, kiedy nogi są cięższe od głowy, a nasze ciało definitywnie oznajmia nam, że part faktycznie is over.

Poniżej wszystkie utwory na jednej playliście. Co dołączylibyście od siebie? (MAK)

*** *** *** *** ***

Bądź na bieżąco z publikacjami na blogu AxunArts. Zapisz się już dzisiaj do newslettera. Polub blog na Facebooku oraz obserwuj autora na Instagramie i Twitterze.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.