Jedna z najbardziej cenionych przeze mnie osób w środowisku dziennikarsko-blogerskim mierzy się z piętnastoma kwestiami w cyklu „Kwadrans z…”.

Witold Ostrowiecki (foto: materiały prasowe)
Witold „Witalij” Ostrowiecki – mieszkaniec Białegostoku, człowiek wychowany na Podlasiu na styku dwóch kultur, miłośnik oraz jeden nielicznych w Polsce prawdziwych znawców niezależnej kultury hip-hopowej, pomysłodawca i redaktor naczelny U Call That Love.
*** *** *** *** ***
1. Jestem osobą piszącą o muzyce, ponieważ nie potrafiłem się przełamać do pisania o innych rzeczach – szczególnie o sporcie. Poza tym zawsze chciałem w jakikolwiek sposób przekazywać ludziom informacje o muzyce i kulturze hip-hopowej odgrywającymi istotne role w moim życiu.
2. W procesie twórczym najbardziej inspiruje mnie dzielenie się wiedzą z innymi o mniej znanych rzeczach. Nigdy nie sięgałem po powszechnie znane materiały. To nie dla mnie, zostawiam to pozostałym osobom. W końcu, jeżeli poszczególni artyści, wytwórnie płytowe, płyty, filmy, etc. są kojarzone przez węższe grono ludzi, to przecież nie oznacza, że są gorsze. Do tego dochodzi bezpośredni kontakt z różnymi przedstawicielami rynku fonograficznego. Nie byłoby to możliwe bez pisania o muzyce.
3. … a najbardziej przeszkadza brak skupienia na jednym artykule. W moim przypadku odbywa się to na zasadzie pracy producentów muzycznych niepotrafiących zrealizować do końca jednego beatu. Zamiast dokończyć dany wpis, potrafię otwierać jednocześnie kolejne, uważając przy tym, że wypada poświęcić uwagę konkretnemu artyście. W ten sposób nie opublikowałem kilkudziesięciu artykułów.
4. Płyta, jaka w ostatnim czasie zrobiła na mnie największe wrażenie to ścieżka dźwiękowa do gry komputerowej „Machinarium”. Soundtrack autorstwa Tomáša Dvořáka to kapitalne przedsięwzięcie podkreślające niecodzienny klimat całego projektu. Czeski kompozytor i producent należy do grona najlepszych twórców z pogranicza ambientu, elektroniki, muzyki klasycznej i jazzu. Muzyka tworzona przez niego zachwyca, wciąga i upaja, czego potwierdzeniem jest ten soundtrack. Przy utworze „By the Wall” nie sposób pokusić się o porównania do samego Edwarda Artiemeva. Nie wszyscy doceniają ścieżki dźwiękowe do gier, a szkoda. Przy okazji dodam, że „Machinarium” to piękna gra przygodowa, podobnie zresztą jak „Botanicula” czy seria „Samorost”.
5. Książka, jaka w ostatnim czasie zrobiła na mnie największe wrażenie to „Hip Hop America” Nelsona George’a. Ponownie ślęczę nad książkami o hip-hopie, ot żadna nowość w moim przypadku. Wydana w 1998 roku publikacja ukazuje branżę hip-hopową zza kulis. Warto też mieć na uwadze, że najbardziej szanowany dziennikarz hip-hopowy (i nie tylko) zna więcej anegdot o środowisku rapowym, niż ktokolwiek inny. Poza tym amerykański twórca potrafi spojrzeć na kulturę hip-hopową z zupełnie innej strony niż pozostali, co czyni jego nietuzinkową i rzadko spotykaną postacią.
6. Filmy, jakie w ostatnim czasie zrobiły na mnie największe wrażenie to „Czas apokalipsy” Francisa Forda Coppoli i dokument „Blue Note Records: Beyond the Notes”. Nie przepadam za współczesnym kinem, prędzej sięgam po starsze tytuły. W ostatnich miesiącach obejrzałem rozszerzoną wersję „Czasu apokalipsy” („Apocalypse Now Redux”), robiącą piorunujące wrażenie nawet na tych, którzy oglądali dzieło Francisa Forda Coppoli wielokrotnie. Wybitne i nieśmiertelne kino, wnikające głęboko w odbiorcę. Swoją drogą to w tym roku wyszła ostateczna odsłona filmu w postaci „Apocalypse Now: Final Cut”. Natomiast „Blue Note Records: Beyond the Notes” to film opowiadający historię kultowej jazzowej oficyny wydawniczej. Dokument ten wypadł okazale. Warto nadmienić, że każdy muzyk występujący w tym obrazie, nieważne czy młodej, czy starej generacji, w samych superlatywach wypowiada się o Theloniousie Monku i Cliffordzie Brownie.
7. Młodzi twórcy i ich wizja sztuki to dla mnie integralna część sztuki. W każdej dziedzinie życia, także sztuce, młodzi twórcy są potrzebni i pozostaje dla nich miejsce. Młodsze osoby potrafią skutecznie wyznaczać nowe ścieżki rozwoju danych dziedzin, aczkolwiek trzeba brać poprawkę na żywotność określonych form i przedsięwzięć. Średnia długość życia nowych płyt, książek, filmów, gier komputerowych itp. uległa znaczącemu skróceniu, głównie ze względu na ogromną konkurencję na rynku. Każda młoda osoba zabierająca się za tworzenie jakiejkolwiek formy ekspresji powinna o tym pamiętać.
8. Pierwszą płytą, jaką kupiłem za własne pieniądze, był „Jazz w wolnych chwilach” Ostrego. W tamtym czasie należałem do zagorzałych zwolenników pierwszych wydawnictw tego rapera i producenta w jednym. Pomiędzy „Tabasko” a „Jazzem w wolnych chwilach” była półtoraroczna przerwa, co dodatkowo wzbudziło zainteresowanie tym projektem. Tak na marginesie, to legendę polskiego rapu szanuję najbardziej za wczesne lata twórczości i najchętniej wracam akurat do tego dwupłytowego albumu i „Masz to jak w banku”.
9. Artysta, którego podziwiam najbardziej to George Orwell. Niewielu innych ludzi poza nim potrafiło tak trafnie przewidzieć przyszłość. Dystopijny obraz świat nakreślony przez tego pisarza został podany niezwykle precyzyjnie. Po „Rok 1984” powinien sięgnąć każdy.
10. Utwór muzyczny idealny na początek piątkowego wieczoru to „Meditation” wspomnianego już przeze mnie Edwarda Artemieva. Nie jestem miłośnikiem imprez, przeważnie piątkowe wieczory spędzam w domu. Szczególnie w okresie jesienno-zimowym, kiedy wieczory na dobrą sprawę zaczynają się o godzinie szesnastej, nader często wybieram ten utwór. Nieodgadniona kompozycja pochodząca z nietuzinkowego „Stalkera” za każdym razem powoduje wyciszenie i pomaga spojrzeć spokojnym okiem na minione dni.
11. Utwór muzyczny idealny na początek leniwej niedzieli to „Sunday” duetu Innate & EP. Idealnie pasuje na koniec tygodnia. Utwór pochodzący ze znakomitego longplaya „Such As I” z 2013 roku (zdecydowanie jedna z najlepszych undergroundowych płyt rapowych ostatniego dziesięciolecia) stanowi kwintesencję tego pogodnego albumu. Organiczny rap na wysokim poziomie.
12. Najbardziej w zawodzie dziennikarza muzycznego irytuje mnie, że w dzisiejszym świecie ukazuje się tak wiele nowych płyt, że nie sposób zapoznać się ze wszystkimi wartościowymi projektami. Nie ma takiej możliwości, co jest wybitnie irytujące. Drugą kwestią pozostaje brak wiedzy i krótkowzroczność zarówno osób piszących o muzyce, jak i słuchaczy. Niechęć i bojaźń przed sięgnięciem po nieznane rzeczy, chyba że akurat wybiły się w określonej niszy lub szerszym spektrum odbiorców, rzuca się w oczy.
13. Jeśli mógłbym wybrać epokę do życia, mój wybór padłby na… Jeszcze taka epoka nie nastąpiła, a patrząc na historię ludzkości, to nigdy nie nastąpi. Teorie głoszone przez twórców zapomnianego nieco filmu „K-PAX” są mi bliskie. Problem w tym, że nie ma najmniejszych szans, aby zostały wcielone do życia.
14. „Żadna praca nie hańbi”, ale wolałbym nie pracować jako sprzedawca damskiego obuwia. Za dobrze kojarzę postać Ala Bundy’ego, przez co czułbym, że odgrywam jego rolę w życiu.
15. Gdybym nie był tym, kim jestem, zapewne zostałbym analitykiem sportowym w stylu Charlesa Barkleya. Poniekąd nadal chciałbym w jakikolwiek sposób spróbować swoich sił w tej materii.
Kwadrans z… to cykl krótkich wywiadów w formie kwestionariusza osobowego zawierającego piętnaście pytań. Zapoznanie się z odpowiedziami nie powinno zająć czytelnikowi dłużej niż rzeczony kwadrans. W rolę przepytywanych wcielają się osoby związane mniej lub bardziej bezpośrednio z szeroko pojętą sztuką – muzycy, fotografowie, artyści plastycy, ale też dziennikarze, blogerzy i promotorzy.
*** *** *** *** ***
Bądź na bieżąco z publikacjami na blogu AxunArts. Zapisz się już dzisiaj do newslettera. Polub blog na Facebooku oraz obserwuj autora na Instagramie i Twitterze.