Najlepsza piosenka o morderstwie.

Kadr z teledysku do utworu „Where The Wild Roses Grow”
Całkiem niedawno na facebookowym profilu blogu Koniec Wszystkiego (nawiasem mówiąc, polecam blog, jak i social media) zadane zostało pytanie o najlepszą piosenkę o miłości. Nie udzieliłem na nie odpowiedzi. Nie dlatego, że zwykle tego nie robię (bo robię – autor tamtej strony najlepszym świadkiem). Powód był nieco poważniejszy, mianowicie na tamtą chwilę nie miałem pojęcia, który tytuł podać. Bo miłość ma przecież wiele oblicz, więc w mojej głowie zaczęły się kotłować piosenki i frazy, przewinęło się kilka kadrów z teledysków. Finalnie zrezygnowałem.
Jadąc dzisiaj autobusem do pracy, słuchałem ulubionej playlisty, której mało oryginalny tytuł – Ulubione – tłumaczy w zasadzie wszystko. I usłyszałem: „Where The Wild Roses Grow”. Wierzcie lub nie, ale przypomniałem sobie pytanie o najlepszy utwór o miłości.
Piosenka trafiła na wydaną w 1996 roku płytę „Murder Ballads” – dziewiąty studyjny album projektu Nick Cave & The Bad Seeds. Jak wspomina sam wokalista, długo starał się on napisać idealny utwór dla Kylie Minogue, jednak za każdym razem kończyło się to fiaskiem. Takim strzałem w dziesiątkę okazała się dopiero ballada „Where The Wild Roses Grow”, którą upubliczniono w 1995 roku. Kawałek w krótkim czasie stał się międzynarodowym przebojem i komercyjnym bodźcem dla obojga artystów.
Cave napisał ten numer pod wpływem inspiracji tradycyjnym folkowym utworem „Down In The Willow Garden”. Opowiada on o mężczyźnie, który umawiał się z wybranką tylko po to, aby ostatecznie pozbawić ją życia. Ten sam wątek wykorzystano we wspólnym utworze muzycznych gwiazd rodem z Australii. Piosenka oparta na dwugłosie i przedstawieniu historii z perspektywy obu bohaterów, która czasowo zamyka się w trzech dniach miłosnych podchodów (dzień pierwszy: wizyta w domu kobiety; drugi: wręczenie jej kwiatu czerwonej róży, który miał symbolizować kolor ust niewiasty; trzeci: spacer nad rzekę i zabójstwo).
Utworowi towarzyszył także bardzo popularny teledysk, w którym wykorzystano znany z kultury brytyjskiej motyw tonącej Ofelii, dla którego tekstem źródłowym był „Hamlet” Shakespeare’a, a najsłynniejszą (chociaż nie jedyną) kontynuacją – malarska wizja zaprezentowana przez angielskiego artystę Johna Everetta Millais’a.
To nieco chore, skoro utwór o zabójstwie uważam za najlepszą piosenkę o miłości, ale co zrobić? All beauty must die, a to jednocześnie najpiękniejsza piosenka o morderstwie, jaką mógł stworzyć człowiek (który stworzył przecież też morderstwo, więc wszystko się zazębia). (MAK)
*** *** *** *** ***
Bądź na bieżąco z publikacjami na blogu AxunArts. Zapisz się już dzisiaj do newslettera. Polub blog na Facebooku oraz obserwuj autora na Instagramie i Twitterze.