Ostatnie odcinki cyklu Kwadrans z… poświęcam na prezentację osób zajmujących się pisaniem o muzyce lub szeroko pojętej sztuce. Dzisiaj kolejna taka postać – Karol Ludwikowski.

Karol Ludwikowski (foto: facebook.com/czerwonyfortepiankielce)
Karol Ludwikowski – mówią o nim „farbowany lis, audiofil, pedał, desperat, robi z siebie ofiarę”. Dorastał w Kielcach, mieszkał w Trójmieście, aktualnie reprezentuje stolicę Wielkopolski. Bloger muzyczny, autor strony Rock’n’Karol, członek Grupy Stonewall – organizacji LGBT+ zajmującej się edukacją, pomocą, kulturą i integracją. W przeszłości dziennikarsko związany z serwisem spidersweb.pl, aktualnie publikuje na łamach portalu wyspa.fm.
*** *** *** *** ***
1. Jestem blogerem muzycznym, ponieważ muzyka na tyle pożera mi życie, że o niczym innym nie umiem rozmawiać. A ponieważ dookoła siebie nie znajduję ludzi tak bardzo zafascynowanych muzyką jak ja, to szukam ich przez internet. Zwyczajnie potrzebuję się wygadać o tym, co mnie najbardziej kręci.
2. W procesie twórczym najbardziej inspiruje mnie jakie inni mają poglądy na ten sam temat. Lubię się skonfrontować z cudzymi wrażeniami i odczuciami, a także sprowokować innych do dyskusji. To mnie najmocniej napędza do myślenia i działania, nie tylko w kwestiach związanych z muzyką.
3. … a najbardziej przeszkadza hałasujący w moim mieszkaniu odkurzacz. Odpala się automatycznie około południa, dlatego też najczęściej piszę wieczorami.
4. Płyta, jaka w ostatnim czasie zrobiła na mnie największe wrażenie to ścieżka dźwiękowa „Jokera” autorstwa Hildur Guðnadóttir. Muzyka chłodna, surowa, niepokojąca. Hildur już na soundtracku do serialu „Chernobyl” pokazała klasę, ale tutaj mam przeczucie, że posypią się nagrody i nominacje.
5. Książka, jaka w ostatnim czasie zrobiła na mnie największe wrażenie to „Amerykańscy Bogowie” Neila Gaimana. Jest to jeden z moich ukochanych pisarzy, którego sposób patrzenia na świat i mitologie – których w tej książce jest pełno – absolutnie mnie urzeka, a takie frazy z tej książki jak „sylwetką przypominał automat do coca-coli”, „wolność to suka, którą trzeba rżnąć na posłaniu z trupów” czy „jeśli nie możesz tego zjeść, wypić, wypalić ani wciągnąć, to pieprz to!” to moje życiowe motta. Wracam do tej lektury co najmniej raz do roku.
6. Film, jaki w ostatnim czasie zrobił na mnie największe wrażenie to „Ostatnia Rodzina”. Pewnie wstyd się przyznać, ale dopiero w zeszłym miesiącu zobaczyłem to po raz pierwszy. Historia pokręconych relacji rodzinnych, która momentami przywoływała mi na myśl rodzinny dom. Patrząc na Dawida Ogrodnika w roli Tomka Beksińskiego – którego wcześniej znałem głównie z nagranych na kasetach znajomego audycji z radiowej Trójki – widziałem w paru momentach samego siebie.
7. Starsi i doświadczeni twórcy i ich wizja sztuki to dla mnie okazja do – jak już wcześniej wspomniałem – skonfrontowania się z moimi poglądami i paliwo do działania. O ile ktoś nie chce mi swojej wizji narzucić na siłę jako jedyną słuszną, to zawsze słucham bardziej doświadczonych kolegów.
8. Pierwszą płytą, jaką kupiłem za własne pieniądze, był debiutancki album Blog 27. Moja pierwsza nastoletnia miłość muzyczna. Ani trochę się tego nie wstydzę, zwłaszcza jak wystarczy pięć minut klikania w internecie, a znajdziecie zdjęcia mojego starego pokoju wręcz wytapetowanego Tolą Szlagowską.
9. Artysta którego podziwiam najbardziej to Trent Reznor. Za niemal wszystkie albumy Nine Inch Nails, za ścieżkę dźwiękową do „Dziewczyny z tatuażem” Finchera (jak dla mnie, bardziej za to należał się Oscar niż za „The Social Network”), za całą drogę muzyczną, która jest swoistą definicją dojrzewania jako mężczyzny w świecie – od młodocianego buntu, poprzez agresję i sprzeciw, aż do akceptacji i walki na własnych zasadach. O tym jest cała dyskografia Reznora. A przynajmniej ja tak jej słucham.
10. Utwór muzyczny idealny na początek piątkowego wieczoru to „Don’t Stop Me Now” Queen. Działa lepiej niż wódka z red bullem i człowiek po pierwszym refrenie ma ochotę podbijać świat.
11. Utwory muzyczne idealne na początek leniwej niedzieli to te, których mam całą playlistę i wybranie jednego jest dla mnie ciut kłopotliwe. Teraz odpowiem, że byłoby to coś Morcheeby, za dziesięć minut wybiorę Bat For Lashes, a potem że jednak lepiej odpalić coś Julii Marcell. Nawet w chwili kiedy to czytasz już co innego przychodzi mi na myśl…
12. Najbardziej w byciu blogerem irytuje mnie, że samo przyznanie się do tego, wciąż jest traktowane z pobłażaniem i politowaniem.
13. Jeśli mógłbym wybrać epokę do życia, mój wybór padłby na bycie nastolatkiem już na początku lat dziewięćdziesiątych, kiedy to większość moich ukochanych kapel dopiero debiutowała (w tym m.in. Nine Inch Nails i Hey). Chciałbym móc kibicować im od samych początków.
14. „Żadna praca nie hańbi”, ale wolałbym nie pracować jako człowiek, którego praca opiera się na siedzeniu osiem godzin przed komputerem. Jestem tak nadpobudliwy, że zwyczajnie bym nie wytrzymał. Zresztą – raz próbowałem i wymiękłem po miesiącu.
15. Gdybym nie był tym, kim jestem, zapewne zostałbym strasznym nudziarzem bez pasji do jakiegokolwiek zajęcia.
Kwadrans z… to cykl krótkich wywiadów w formie kwestionariusza osobowego zawierającego piętnaście pytań. Zapoznanie się z odpowiedziami nie powinno zająć czytelnikowi dłużej niż rzeczony kwadrans. W rolę przepytywanych wcielają się osoby związane mniej lub bardziej bezpośrednio z szeroko pojętą sztuką – muzycy, fotografowie, artyści plastycy, ale też dziennikarze, blogerzy i promotorzy.
*** *** *** *** ***
Bądź na bieżąco z publikacjami na blogu AxunArts. Zapisz się już dzisiaj do newslettera. Polub blog na Facebooku oraz obserwuj autora na Instagramie i Twitterze.