Muzyczne rozczarowanie roku, czyli kilka zdań o nowej płycie Pezeta.

Pezet „Muzyka współczesna”
(2019; Pezet/Koka Beats)
Na tę płytę wiele osób czekało (w tym autor tych słów) i chyba ciśnienie, jakie wywieraliśmy na nas samych sprawiło, że co do materiału Pezeta mieliśmy zbyt wygórowane oczekiwania. Bo raper, tak naprawdę, nie jest tutaj w szczytowej formie. Tak samo, jak w przypadku „Muzyki emocjonalnej” lub „Radia Pezet”, ale wtedy to też my, słuchacze, mieliśmy pragnienie, aby krążki miały wysoki poziom, a warszawiak nawijał tak, jak na płytach robionych z Noonem. Tymczasem tegoroczny tytuł sygnowany ksywką Pawła Kaplińskiego to bardzo przeciętny produkt, który podsycił w odbiorcach emocje singlami (fenomenalne „Intro”, ciekawa „Gorzka woda”), ale równie szybko je ugasił, kiedy otrzymaliśmy zestaw wszystkich utworów. Broni się brzmienie (w sensie: jego jakość; brawa dla producentów) i koncept jego ukazania. Karty odkrywane są jakby chronologicznie. Otrzymujemy kolejno pocztówki z lat dziewięćdziesiątych, później przełomu wieków, pierwsze lata dwutysięczne, aż po coś, co wpisuje się w aktualne trendy. Tylko ta różnorodność, przynajmniej moim zdaniem, trochę zakrywa głównego bohatera. Pezet w kilku przypadkach zupełnie nie odnajduje się w muzycznym świecie zaproponowanym przez autorów bitów („Zły nie śpi spokojnie”) albo za mocno wchodzi w buty gości, przez co wydawać może się, że to pseudonim rapera z Płomienia81 występuje po wyrazie featuring („Piroman”, „2K30”). Jeśli dodać do tego zwrotkę Piernikowskiego (kto normalny zaprasza na swoją płytę kogoś takiego?), okazuje się, że „Muzyka współczesna” nie jest najbardziej wyczekiwaną płytą roku, ale największym zawodem (jeśli coś w krajowym rapie można rozpatrywać jeszcze w opozycji do zawodu).

Flying Lotus „Flamagra”
(2019; Warp Records)
Bałem się tej płyty i chyba dlatego sięgnąłem po nią dopiero w ubiegłym tygodniu. Moje obawy wynikały z braku wiary w to, że Flying Lotus może nagrać coś lepszego od swoich dotychczasowych albumów. I przyznać trzeba, że trochę racji w tej niepewności było, ponieważ „Flamagra” nie jest czymś, co mogłoby zaskoczyć w przypadku dotychczasowej twórczości producenta. Jednocześnie materiał jest na tyle dobry, że trudno mówić o rozczarowaniu. Nowa płyta to kolejna potężna dawka odwołań do hip-hopu, muzyki jazzowej, funku i żonglerka elektroniką, która w zasadzie powinna się nam już dawno znudzić, bo taki miks jest od kilku lat niemalże na porządku dziennym. Ale jak można określać mianem nudnych takie perełki, jak duszne i trip-hopowe „Land Of Honey” z Solange, bujające, oparte na klasycznym pomyśle czerpiącym z funku „Burning Down The House” (George Clinton, mimo prawie osiemdziesięciu lat, wciąż ma w sobie ogień) lub „Takashi”, gdzie najważniejszym elementem muzycznej układanki jest perkusista Ronald Bruner Jr., którego gra wprowadza utwór na zupełnie inny, nieosiągalny wręcz poziom?

The Bad Plus „Never Stop II”
(2018; Edition Records)
Końcem października do sprzedaży trafi nowa płyta zespoły The Bad Plus, więc to najwyższa pora, aby zapoznać się z ich wcześniejszym materiałem, jaki wydany został na początku poprzedniego roku. Ktoś powie, że rychło w czas, ale chyba lepiej później niż wcale. „Never Stop II” to ważny tytuł w dorobku grupy i nie dlatego, że trzynasty, ale nagrany po odejściu dotychczasowego lidera, pianisty Ethana Iversona. Nie będę ukrywał, że naczytałem się przez ostatnie miesiące, jak to ruch ten wpłynął na zmianę jakości kompozycji, ale czy naprawdę mamy do czynienia z aż tak dużą poprawą, o ile w ogóle można mówić o poprawie? Orrin Evans, nowy członek tria, gra inaczej, ale równie dobrze, a The Bad Plus przed „Never Stop II” byli tak samo profesjonalni, jak są teraz. Różnica tkwi w dynamice. Płyta zbudowana została z większym zaakcentowaniem mocnych akordów, fortepian, który bezapelacyjnie pełni rolę instrumentu przewodniego, gra teraz bardziej post-bopowo. Dobra zmiana, która w zasadzie podtrzymuje status quo (o ile mogę posłużyć się takim wyrażeniem o oksymoronicznym zabarwieniu). (MAK)
*** *** *** *** ***
Bądź na bieżąco z publikacjami na blogu AxunArts. Zapisz się już dzisiaj do newslettera. Polub blog na Facebooku oraz obserwuj autora na Instagramie i Twitterze.