Sobotnim koncertem zespołu Sonbird Tarnowskie Centrum Kultury zakończyło letni sezon w Amfiteatrze. Finałowi do tak zwanych fajerwerków trochę zabrakło, ale narzekać też nie było można.

Grupa Sonbird na scenie w Amfiteatrze Letnim w Tarnowie
Oddany do użytku w ubiegłym roku wyremontowany Amfiteatr Letni stał się nowym miejscem na kulturalnej mapie Tarnowa, w którym mieszkańcy z chęcią spędzają wolny czas, miejscem, patrząc na frekwencję wielu odbywających się wydarzeń, jakiego to małopolskie miasto zwyczajnie potrzebowało. Oczywiście, zawsze znajdą się osoby (szczególnie lokatorzy pobliskich kamienic), które w całej sytuacji będą widziały tylko cienie, pomijając niepodważalne blaski, ale zdać sobie trzeba też sprawę, że dogodzić wszystkim jest niezwykle trudno. Fakty są jednak takie, że muzyczne serce wakacyjnego okresu bije teraz w Tarnowie na ulicy Kopernika. W minioną sobotę koncertem zespołu Sonbird oficjalnie zakończono drugi (po swoistej reanimacji) sezon działalności tego miejsca. Pytanie: jak było?
Zacząć trzeba przede wszystkim od tego, że koncert ściągnął do Amfiteatru liczne grono odbiorców (do czego zwykliśmy już przywyknąć), ale nie porwał. Dla fanów, słuchaczy, którzy swoje uczucia ulokowali w żywieckiej grupie, będzie to być może równoznaczne z herezją, ale występowi brakło dynamiki. Nie chodzi o to, że sporo zaprezentowanych piosenek było utrzymanych w wolniejszym tempie, bo do takich wyborów nie można mieć zastrzeżeń. Problem w tym, że utwory, jakie znalazły się w setliście, w dużej mierze zbudowane zostały na tym samym schemacie, co w sytuacji grania na żywo wprowadziło sporo jednostajności i sztampy, a więc cech, które nigdy nie są uznawane za pozytywne jeśli chodzi o sztukę – w tym także muzykę. Nie zgodzę się z ewentualnym argumentem, wedle którego indie rockowe kapele zwyczajnie tak mają. Zaprzeczeniem jest już sam zespół Sonbird, który w kilku przypadkach potrafił w sobotni wieczór wyjść poza schemat i nie trzymać się w stu procentach płytowych wersji poszczególnych kawałków. Do takich ciekawszych momentów, gdzie pojawił się chociażby jeden akcent przełamujący kliszowy charakter kolejnych piosenek, zaliczyć trzeba przede wszystkim „Ląd” z post rockowym gitarowym momentem, energiczny „Kuloodporny”, klimatem idealnie pasujący do stylistyki Męskiego Grania numer „Więcej” oraz „Hel”, który stał się wakacyjną odpowiedzią na zimowo-narkotyczny przebój Much, jakim jest „Robotyka”. W zasadzie do tego grona – ze względu na łamanie powtarzalności – można dodać jeszcze utwór „Niepoważny”, jednak z uwagą poboczną mówiącą o rytmie przywołującym w pamięci wiejsko-potańcówkowy klimat, co zdecydowanie jest przecież określeniem pejoratywnym. Ważne jednak, że zadowolona była grupa najwierniejszych sympatyków, która od samego początku brała aktywny udział w występie, wspierając swoich idoli, przebywając bezpośrednio przy scenie. W końcu koncerty gra się właśnie dla nich – fanów.
Tyle kręcenia nosem. Zespół Sonbird, którego twórczość znałem do tej pory wyłącznie w wersji studyjnej, dalej pozostanie częstym wyborem, jeśli chodzi o umilenie spokojnego wieczoru w domu. Sytuacja, w której melodia stanowi stonowane tło, to według mnie ten moment, w którym wyważona twórczość grupy sprawdza się dość dobrze. Koncert z odtwarzanymi jeden do jednego tymi samymi piosenkami nie jest jednak wydarzeniem, które na długo zapadnie w pamięć.
Jesień od kilkunastu dni jest z nami astronomicznie, ale już za chwilę rozpocznie się także w kulturalnym kalendarzu Tarnowa. Na liście muzycznych wydarzeń znajdziemy między innymi koncerty Lady Pank i Walk Away oraz 26. edycję Zaduszek Dżemowych Wojtka Klicha. O wszystkich wartych uwagi występach będę na bieżąco informował na stronie. (MAK)
*** *** *** *** ***
Bądź na bieżąco z publikacjami na blogu AxunArts. Zapisz się już dzisiaj do newslettera. Polub blog na Facebooku oraz obserwuj autora na Instagramie i Twitterze.