Hit, który przez moment był antyreklamą Jamajki. A może wciąż jest?

Grupa 10cc w latach siedemdziesiątych (foto: bbc.co.uk)
Co prawda siedemdziesiąt lat kończy dzisiaj Bruce Springsteen (warto dodać: mój idol Bruce Springsteen), ale o muzyku ze wschodniego wybrzeża USA pisałem już w życiu tak wiele razy, że kolejna laurka mogłaby trącić kiczem. W związku z tym aktualny odcinek cyklu Gold Song postanowiłem poświęcić piosence „Dreadlock Holiday”.
Utwór ten 23 września 1978 roku osiągnął pierwsze miejsce na brytyjskiej liście przebojów, będąc tym samym trzecią piosenką w dorobku grupy 10cc, jakiej udała się ta sztuka (wcześniej dokonały tego numery „Rubber Bullets” w 1973 roku i „I’m Not in Love” w 1975 roku). Kawałek jest czymś, co zakwalifikować możemy do kategorii storytelling: opowiada historię białego mężczyzny, który zgubił się podczas wakacyjnego pobytu na Jamajce. Jakby tego było mało, pechowiec jest oszukiwany i kantowany na każdym kroku – a to przez miejscowych rzezimieszków, którzy go okradają, a to przez panią lekkich obyczajów, która również nie jest w stosunku do niego w stu procentach uczciwa. Aż chciałoby się rzec: typowa sytuacja, kiedy turysta nie ma szans w starciu z autochtonami.
Nie sprzeczajmy się – piosenka ma krzywdzący charakter, jeśli chodzi o postrzeganie mieszkańców wyspy kojarzonej z muzyką reggae. Fakt ten może wyjaśniać kwestię braku popularności „Dreadlock Holiday” wśród słuchaczy ze Stanów Zjednoczonych, a więc państwa, które od dość dawna utrzymuje pozytywne stosunki z ojczyzną Usaina Bolta. Aż dziw bierze, że do tej pory nie została stanowczo oprotestowana, a panom z 10cc nie zarzucono rasistowskiego działania (utrwalany od dość dawna motyw białego, który jest okradany przez czarnoskórego, będącego synonimem zła). Szkopuł w tym, że historia zaprezentowana w utworze jest ponoć inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, jakie miały miejsce na Barbadosie – wyspie oddalonej od Jamajki o niecałe trzy godziny lotu. Ich bohaterami byli Eric Stewart (wokalista i lider 10cc) i Justin Hayward (członek kapeli The Moody Blues). Wedle słów Stewarta, jego kolega miał zostać źle potraktowany przez dwóch tubylców i jednego Jamajczyka, kiedy odmówił sprzedania łańcuszka, rodzinnej pamiątki za jednego dolara. „Well he looked down at my silver chain / He said: I’ll give you one dollar / I said: You’ve got to be jokin’ man / It was a present from me mother” słyszymy w piosence, która do tego momentu jest jakby relacją wydarzeń, jakie rozegrały się na obszarze Małych Antyli. Fabularyzowana jest natomiast dalsza część. W utworze biżuteria zostaje po prostu skradziona. W rzeczywistości Hayward usłyszał ponoć, że w sytuacji, gdyby wszyscy znajdowali się na Jamajce, za taką odpowiedź i stawianie oporu, zostałby nie tyle okradziony, co mocno poturbowany, a jego zdrowie (a nawet życie) mogłoby być zagrożone.
Ile w tym wszystkim prawdy, a ile fantazji oraz songwriterskiego kunsztu panów z 10cc, trudno orzec. Wiadomo jednak, że „Dreadlock Holiday” jest dzisiaj, pomimo cynicznego ataku na jamajską ludność, najlepiej kojarzoną piosenką z repertuaru tej angielskiej grupy i piosenką, która od strony muzycznej, zwyczajne posiada argumenty przemawiające za tym, aby się podobać (chwytliwy refren, perkusyjne intro, karaibski vibe). (MAK)
*** *** *** *** ***
Bądź na bieżąco z publikacjami na blogu AxunArts. Zapisz się już dzisiaj do newslettera. Polub blog na Facebooku oraz obserwuj autora na Instagramie i Twitterze.