Blur vs Oasis odsłona nie wiem która.

Grupa Oasis w 1995 roku (foto: Paul Postle, fragment większego zdjęcia)
Britpop miał w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku duże znaczenie na międzynarodowej scenie muzycznej. Stylistyka, dla której obszar Wysp Brytyjskich okazał się za mały, szybko znalazła naśladowców (lepszych lub gorszych… przeważnie gorszych) poza granicami Zjednoczonego Królestwa. Epigoni najczęściej pojawiali się w pozostałych anglosaskich krajach, jednak to, co najlepsze, wyrastało na płaszczyźnie kultury brytyjskiej i pozostawało na miejscu.
Dla popularności britpopu spore znacznie miało kilka rzeczy (miejsce owszem, ale nie czas, aby teraz o tym pisać) – w tym konflikt pomiędzy dwoma czołowymi grupami reprezentującymi ten muzyczny nurt, Oasis i Blur.
Niektórzy twierdzą (a w gronie tym znalazł się między innymi perkusista Blur, Dave Rowntree), że rywalizacja była od początku wymysłem mediów i napędzali ją sami dziennikarze potrzebujący kolejnych sensacyjnych newsów. Pomysł oparty na zestawieniu i poróżnienia kapel muzycznych, z którymi identyfikowały się różne grupy społeczne (za Oasis miała trzymać głównie klasa robotnicza, szczególnie ta z północy Anglii, gdy zwolenników Blur określano jako przedstawicieli klasy średniej z bogatszego południa), był dość prosty i odwoływał się do waśni zakorzenionych w historii kraju. Problem jednak w tym, że muzycy zbyt poważnie podeszli do roli i przede wszystkim dali się wciągnąć w grę wykreowaną przez przedstawicieli mediów. Noel Gallagher życzył swoim oponentom na przykład śmierci w wyniku wcześniejszego zachorowania na AIDS, co w połowie lat dziewięćdziesiątych, kiedy nie tak odległa była przecież śmierć króla brytyjskiego rocka, lidera zespołu Queen, Freddiego Mercury’ego, było postrzegane chyba za jeszcze większe świństwo niż dzisiaj. Jak sami widzicie wszystko poszło o krok za daleko. Nie wierzę jednak do końca tłumaczeniom, wedle których całą winą obarcza się media. Sporo za uszami mają również włodarze firm fonograficznych wydających wspomniane zespoły oraz sami muzycy, którzy mając ugruntowaną pozycję na rynku, bez problemu mogli przecież w pewnym momencie stanowczo sprzeciwić się całemu zamieszaniu i przerwać tę nieprowadzącą do niczego dobrego spiralę zła i nienawiści.
Przykładem, który podaję zawsze jako argument za tym, że członkowie obu grup i wydawcy nie mogą czuć się beztrosko, jest sytuacja utworów „Country House” (Blur) i „Roll With It” (Oasis), które w formie singli ukazały się tego samego dnia – 14 sierpnia 1995 roku. Zaznaczyć trzeba, że o podniesienie temperatury i doprowadzenie do pojedynku postarali się tym razem stratedzy opiekujący się kapelą Damona Albarna, którzy umyślnie przesunęli premierę utworu na ten sam dzień, w którym zadebiutować miała piosenka braci Gallagherów. Dodatkowo, żeby było śmieszniej (?), na początku drugiej zwrotki w „Country House” padają słowa „He’s got morning glory and life’s a different story” będące umyślnym nawiązaniem do tytułu płyty rywali „(What’s The Story) Morning Glory?”, która do sklepów trafić miała jesienią 1995 roku, ale zapowiadana była właśnie przez wydany w tym samym dniu singiel „Roll With It”. Follow up, którego nie powstydziłby się rasowy raper lub freestyle’owiec w trakcie jednej z lepszych bitw wolnostylowych w swojej karierze. Jeśli dodamy do tego jeszcze kilka klatek z teledysku, w którym pojawiają się nawiązania do kultowego już w tamtym czasie „Bohemian Rhapsody”, robi się naprawdę gęsto.
Rywalizacja – przynajmniej na tym etapie – rozstrzygnięta została kilka dni później, 26 sierpnia, kiedy opublikowano kolejne oficjalne brytyjskie zestawienie sprzedaży singli. Pierwsze miejsce przypadło „Country House”. Zaczepka w stosunku do Oasis opłaciła się, ponieważ w kilka dni fizyczne wydanie ze wspomnianym utworem nabyto w liczbie przekraczającej ponad dwieście siedemdziesiąt tysięcy egzemplarzy, co było wynikiem o około pięćdziesiąty tysięcy lepszym od tego, co udało się osiągnąć „Roll With It”, które ostatecznie na wspomnianej liście przebojów uplasowało się oczko niżej.
Nie mam zamiaru po tak długim czasie rozstrzygać, która piosenka zasłużyła na miejsce pierwsze. Nie chcę też wdawać się w akademicką dyskusję o tym, który zespół był (jest?) lepszy, ponieważ pomimo upływu lat temat ten wciąż jest bombą z opóźnionym zapłonem (chociaż nie mam problemu z tym, aby napisać, że bliżej mi do Blur, ale nigdy nie skreślałem Oasis). Nie chcę też, aby wybór utworu do dzisiejszego odcinka cyklu Gold Song został odebrany jako deklaracja i stanięcie po jednej ze stron barykady. Przypominam kawałek „Country House” ponieważ dwadzieścia cztery lata temu to on został numerem jeden i w porównaniu z „Roll With It” ma ciekawszy wideoklip, który możecie zobaczyć poniżej. (MAK)
*** *** *** *** ***
Bądź na bieżąco z publikacjami na blogu AxunArts. Zapisz się już dzisiaj do newslettera. Polub blog na Facebooku oraz obserwuj autora na Instagramie i Twitterze.
