Trzydzieści lat od premiery debiutanckiej płyty, która debiutancką wcale nie była.

Trzydzieści lat temu do sprzedaży trafiła płyta „Cuts Both Ways” Glorii Estefan. Wyjątkowo nie podaję dokładnej daty, ponieważ jest ona trudna do ustalenia. Żadne „kwity” nie zostały zniszczone, wszystko jest jasne i odnotowane, ale mimo tego problem przywołania jednoznacznej daty ukazania się albumu istnieje. Wszystko przez to, że premier… było kilka. Praktyka dzisiaj coraz rzadziej spotykana, ale przed kilkoma dekadami będąca wręcz na porządku dzienny. Na pewno wiadomo jedno: lipiec 1989 roku. Reszta jest już zmienna ze względu na rynek: w Japonii płytę nabyć można było najwcześniej, bo od 5 lipca, tzw. światowa premiera miała miejsce 10 lipca (najprościej będzie napisać, że chodzi o Europę), a w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie materiał trafił do sprzedaży dzień później. Żeby było jeszcze bardziej niepewnie, Wikipedia i serwis OnThisDay.com wskazują na 28 lipca. Przyjmijmy więc, że minęło trzydzieści lat…
… a w związku z okrągłą rocznicą, w cyklu Gold Song postanowiłem przypomnieć singiel tytułowy. Zanim jednak przejdę do piosenki, kilka słów o samym materiale płytowym, z którym też jest pewien problem.
Embed from Getty ImagesDla jednych „Cuts Both Ways” jest debiutancką płytą kubańsko-amerykańskiej wokalistki, dla drugich to kontynuacja tego, co artystka robiła w ramach projektu Gloria Estefan & Miami Sound Machine (jak nie znasz utworu „Conga”, urodziłaś/eś się chyba na Saturnie). Jak zwykle w sporach trudnych do rozstrzygnięcia rację mają obie strony. Album, który do sprzedaży trafił w 1989 roku, jako pierwszy podpisany został na okładce wyłącznie nazwiskiem piosenkarki, co symbolizować mogło odcięcie swego rodzaju pępowiny i rozpoczęcie solowej działalności. Dodatkowo zmianie uległa stylistyka wykonywanych utworów, które pomimo ciągłych latynoamerykańskich wspływów znacznie zwolniły. Założenia te biorą jednak w łeb, kiedy zagłębimy się w lekturę tzw. creditsów. Informacje dotyczące tego, z kim Estefan nagrała wspomniany materiał, są kartą przetargową dla drugiej ze wspomnianych grup. Wszystko z powodu udziału w sesjach muzyków zespołu Miami Sound Machine. Dodatkowo członek formacji (i w zasadzie jej nieformalny lider) Emilio Estefan (prywatnie mąż wokalistki) został jednym z trzech producentów albumu.
Teraz już o piosence, obiecuję.
Album „Cuts Both Ways” w mediach reklamowany był pięcioma utworami. Promocja rozłożona została w czasie mniej więcej na okres jednego roku – premiera pierwszego singla miała miejsce w czerwcu 1989 roku, a ostatni trafił do radia i telewizji w maju 1990 roku (w lipcu jeśli spojrzymy na datę japońskiego wydania). Zaznaczyć trzeba, że oprócz „Don’t Wanna Lose You” (jedynka na Billboard Hot 100 i Billboard Hot Latin Songs oraz druga lokata w zestawieniu Billboard Adult Contemporary i certyfikat tzw. złotej płyty w USA), późniejsze single nie radziły sobie już tak dobrze. I chyba nie ma się czemu dziwić, ponieważ powielały one pewien producencki schemat, który miał prawo znudzić się słuchaczom. Zdecydowałem się przywołać jednak piosenkę tytułową, ponieważ oficjalnie finalizowała przygodę Estefan z płytą z 1989 roku, pokazując też, jak różnią się gusta słuchaczy w zależności chociażby od szerokości geograficznej. Piosenka nie została uwzględniona przez wydawcę kompilacji „Greatest Hits”, jaka w 1992 roku przeznaczona została na rynek amerykański, ale pojawiła się już na liście utworów tej samej składanki wydanej w Australii i Nowej Zelandii (w tym drugim kraju utwór w zestawieniu za 1989 rok uplasował się na 37. pozycji). Postrzeganie „Cuts Both Ways” zmienił również upływ czasu. Na wydanej w 2006 roku dwupłytowej kompilacji „The Essential Gloria Estefan” utwór był jednym z trzydziestu siedmiu uwzględnionych przez speców z firmy Sony. (MAK)
*** *** *** *** ***
Bądź na bieżąco z publikacjami na blogu AxunArts. Zapisz się już dzisiaj do newslettera. Polub blog na Facebooku oraz obserwuj autora na Instagramie i Twitterze.