Angielski poeta w interpretacji nowojorskiego wokalisty.

Rufus Wainwright (foto: facebook.com/rufuswainwrightofficial)
Dość trudno dokładnie określić, kiedy pierwotnie ukazał się zbiór sonetów Williama Shakespeare’a. Na sto procent wiadomo, że był to 1609 rok. Niektórzy twierdzą, że książka do księgarń trafiła 20 maja. Nie wiem na ile jest w tym prawdy, ale z pewnością jest to idealny powód do tego, aby napisać kilka zdań o pewnej piosence.
Rufus Wainwright jest fanem angielskiego poety. I to jest fakt. Przykłady? Bardzo proszę. Wspomnę chociażby o współpracy z Robertem Wilsonem. Czołowy współczesny reżyser teatralny w 2009 roku, wspólnie z niemieckim Berliner Ensemble, wystawił spektakl w całości oparty na sonetach angielskiego poety. Wainwright z myślą o sztuce skomponował muzykę. Jeden argument to za mało? Dokładam drugi (a za chwilę będzie też trzeci): Amerykanin na opublikowanym w 2010 roku studyjnym albumie „All Days Are Nights: Songs For Lulu” umieścił trzy utwory oparte na wierszach Shakespeare’a (mowa o tekstach opatrzonych liczbami 10., 20. i 43.). Trzy lata temu, w czterechsetną rocznicę śmierci dramaturga, muzyk udostępnił album w całości poświęcony liryce autora „Romea i Julii”, „Take All My Loves: 9 Shakespeare Sonnets”.
Bezapelacyjnym numerem jeden na wspomnianej płycie jest muzyczna interpretacja „Sonetu 20” („A Woman’s Face”). Współczesna, oparta na dźwiękach fortepianu melodia skręca w stronę popowej ballady. Nie dziwi, że utwór wybrany został na singiel promujący cały album. Wainwright łączy tutaj teraźniejszość z przeszłością, nagrywając jedną z najlepszych piosenek w swojej karierze. Ciekawostką jest to, że sonet na płycie pojawia się jeszcze dwukrotnie: pierwszy raz słyszymy go dzięki recytacji Frally Hynes, by za moment obcować z operowym wykonaniem Anny Prohaskiej. (MAK)
*** *** *** *** ***
Bądź na bieżąco z publikacjami na blogu AxunArts. Zapisz się już dzisiaj do newslettera. Polub blog na Facebooku oraz obserwuj autora na Instagramie i Twitterze.