Przestroga przed tym, aby nie wybierać złych partnerów.
Embed from Getty ImagesShirley Murdock nigdy nie należała do moich muzycznych faworytek. Żadna niechęć lub personalne względy nie wchodzą tutaj w grę. Zwyczajnie uważam, że wśród wokalistek, których najlepszy czas na scenie przypadł na przełom lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, jest kilka(naście) ciekawszych nazwisk. Jak to zwykle bywa zawsze musi pojawić się jakieś „ale” i tak samo jest też w tym przypadku. Murdock w swoim dorobku ma jedną płytę, którą niezwykle lubię i o której zawsze będę mówić/pisał w stylu „jedna z najbardziej niedocenionych płyt drugiej połowy lat osiemdziesiątych”.
Być może zdziwię kogoś drugi raz w przeciągu minuty (pierwszy był pewnie w momencie, kiedy Twój wzrok przesuwał się po słowach tworzących ostatnie zdanie poprzedniego akapitu), ale ową docenianą przeze mnie płytą nie jest materiał zatytułowany „Shirley Murdock!”, czyli fonograficzny debiut piosenkarki z 1986 roku (tytuł pokrył się w Stanach Zjednoczonych tzw. złotem), ale druga pozycja w dyskografii Amerykanki – wydany dwa lata później materiał „A Woman’s Point Of View”. Owszem, album nie powtórzył komercyjnego sukcesu imiennego krążka, ale – przynajmniej dla mnie – jako całość jest ciekawszy i przede wszystkim jego poziom trzyma się miej więcej jednego pułapu, czego niestety nie można napisać o debiucie.
„A Woman’s Point Of View”, jak pewnie nietrudno się domyślić, jest zbiorem piosenek, w których prezentowany jest kobiecy punkt widzenia na świat. To oczywiście kolejna płyta z kolejnymi piosenkami o miłości i relacjach na linii kobieta-mężczyzna, ale kolejna nie znaczy słaba lub nudna. Te utwory są w większości balladami, w dużej mierze zostały oparte na schematach, które doskonale kojarzymy z innych płyt wydanych w tamtym czasie, ale (bo zawsze musi jakieś być) materiał odbieram jako dobrze przemyślany koncept, a więc coś, czego na późniejszych krążkach Murdock, kiedy ta – także artystycznie, wybierając ścieżkę muzyki gospel – mocno zbliżyła się do boga, już nie doświadczyliśmy. Oczywiście to tylko moja teoria. Żadne oficjalne źródło (notka wydawcy, wypowiedź samej piosenkarki) nie potwierdziło tego, że „A Woman’s Point Of View” jest albumem, któremu przyświeca wątek przewodni, zainicjowany przez numer „Husband”, w którym kobieta-podmiot liryczny wylewa swoje żale i smutki spowodowane faktem ulokowania uczuć w niewłaściwym mężczyźnie. Piosenka wybrana została na utwór promujący płytę i to ją przypominam poniżej.
Singiel był ostatnim w karierze Murdock tytułem, który znalazł się w pierwszej piątce zestawienia Hot R&B/Hip-Hop Songs (ciekawostka #1: piosenkarka tylko cztery razy wprowadziła swoje kawałki do czołowej dziesiątki tego notowania – najwyżej zawsze była to pozycja piąta; ciekawostka #2: w historii najważniejszej amerykańskiej listy przebojów, czyli Billboard Hot 100, tylko jedna piosenka była sygnowana nazwiskiem Shirley Murdock – chodzi o „As We Lay”, który w 1986 roku uplasował się na dwudziestej trzeciej lokacie). (MAK)
*** *** *** *** ***
Bądź na bieżąco z publikacjami na blogu AxunArts. Zapisz się już dzisiaj do newslettera. Polub blog na Facebooku oraz obserwuj autora na Instagramie i Twitterze.