Solowe początki Justina Timberlake’a.

Okładka singla „Cry Me A River” (foto: discogs.com)
Zwykle staram się być dokładny przy podawaniu dat, ale tym razem zwyczajnie nie mam takiej możliwości. Wszystko przez to, że w internecie dostępne są dwie wersje premiery płyty „Justified”. Rok (2002) i miesiąc (listopad) się zgadzają, nieścisłość występuje jednak w kwestii dnia. Jedni informują o czwartym, inni piątym listopada. Przyjmijmy jednak, że portal Discogs.com jest sprawdzonym źródłem i można zawierzyć mu w tej sprawie. Idąc tym tropem, dzisiaj, czyli 5 listopada, mija szesnaście lat od ukazania się debiutanckiego solowego albumu Justina Timberlake’a.
Dwudziestojednoletni wówczas piosenkarz miał już na swoim koncie bogatą karierę artystyczną. Już jako dziecko brał udział w telewizyjnym show emitowanym na kanale „The Disney Channel”, gdzie m.in. razem z Britney Spears i Christiną Aguilerą śpiewał ku chwale Myszki Mickey. Następnie – mowa o latach 1995-2002 – był członkiem boys bandu NSYNC, z którym za trzy studyjne krążki w samych tylko Stanach Zjednoczonych nagrodzony został dwudziestoma sześcioma platynowymi płytami. W pierwszych latach XXI wieku Justin zdecydował się jednak „pójść na swoje” i zaprezentował słuchaczom nastawiony na muzykę r&b album „Justified”.
Płyta promowana była przez cztery single i o jednym z nich chciałem napisać dzisiaj kilka słów. Chodzi o drugi w kolejności prezentowania w mediach utwór „Cry Me A River”. Piosenka wyprodukowana została przez Timbalanda, o czym można przekonać się nie tylko zapoznając się z creditsami zawartymi w dołączonej do płyty książeczce. Wystarcz bowiem kilka sekund obcowania z kawałkiem, aby zrozumieć, że właśnie Timbo odpowiada za jego brzmienie. Timothy Mosley we współpracy z artystami, którzy nie wywodzą się ze sceny hip-hopowej, jest bardzo przewidywalny i w zasadzie wszystkie swoje produkcje opiera na charakterystycznych bębnach. Śmiem twierdzić, że to wciąż ten sam ślad, poddawany tylko małemu odświeżeniu.
Z piosenką tą wiąże się pewna historia (czy prawdziwa, trudno jednoznacznie stwierdzić). Otóż chodzi o to, że tekst do „Cry Me A River” napisany został przez Timberlake’a jako odreagowanie po zerwaniu z Britney Spears. W plotce tej musi być ziarno prawdy, ponieważ pojawienie się w teledysku kobiety podobnej do piosenkarki (sprawdźcie mniej więcej od trzeciej minuty i trzydziestej sekundy), mówi samo za siebie. A sama piosenka… Cóż, początki solowej kariery byłego członka NSYNC nie były rewelacyjne, ale już wtedy można było dostrzec kiełkujący talent. (MAK)
*** *** *** *** ***
Bądź na bieżąco z publikacjami na blogu AxunArts. Zapisz się już dzisiaj do newslettera.
Polub blog na Facebooku oraz obserwuj autora na Twitterze.