Gold Song #434: „Let’s Get It On”

Nie bójmy się rozmawiać o tych sprawach.

Marvin Gaye (foto: Jim Britt Press Crop.; materiały prasowe)

Wiele razy bywało tak, że wykonawca zmuszony był nagrać nową płytę po tym, jak jego wcześniejszy album zdobył wszystko, co zdobyć było można – nieśmiertelność. W takiej niekomfortowej sytuacji znalazł się chociażby Marvin Gaye, który po sukcesie krążka „What’s Going On” w 1973 roku zmierzył się z reakcją publiczności i krytyki na materiał „Let’s Get It On” (nie liczę „Trouble Man”, który był soundtrackiem do filmu o tym samym tytule, ale ukazał się w międzyczasie jako solowa płyta artysty).

Kiedy wciąż pobrzmiewało echo hitów pokroju „Mercy Mercy Me (The Ecology)”, „Inner City Blues (Make Me Wanna Holler)” i piosenki tytułowej z albumu wydango w 1971 roku, Gaye zdecydował się na kolejny krok w swojej karierze. Było nim nagranie płyty, na której wprost i bez żadnego owijania w bawełnę wyrażałby on swoje uczucia i emocje związane z czymś, o czym wielu dorosłych wstydzi się mówić otwarcie – o miłości fizycznej. Oczywiście ktoś zwróci za chwilę uwagę, że wcześniejsza twórczość piosenkarza nie stroni od tej tematyki. Zgoda, różnica jest jednak zasadnicza – Amerykanin nigdy przedtem nie stawiał sprawy tak jasno i jednoznacznie jak na „Let’s Get It On”. „Nie widzę niczego złego w seksie” – napisał Gaye w książeczce dołączonej do płyty, dodając także, że nie wierzy w żadne przesadnie moralistyczne filozofie i puszczając jednocześnie oko w stronę słuchaczy: „Twój seks może być ekscytujący, jeśli masz szczęście. Muzyka, którą tu prezentuję, sprawia, że masz szczęście”. Czyli, jak nie wyjdzie ci z dziewczyną lub chłopakiem, zawsze możesz odtworzyć sobie moje nagrania – satysfakcja gwarantowana.

Wspomniany już wcześniej materiał „What’s Going On” stawał w sprzeczności z tym, co Marvin pragnął przekazać na nowym albumie. O ile wcześniej wokalista skupiał się na komentarzu społecznym, o tyle w 1973 roku oddał do dyspozycji słuchaczy krążek nawołujący do skupienia się na sprawach bardziej przyziemnych i dotyczących hedonistycznej strony naszego ja. A seks, nie oszukujmy się, należy do niej bez dwóch zdań. I ta szczerość ujęta w jakże prostych, ale wciąż pięknych i niewulgarnych słowach przemówiła do odbiorców. Coś, co wydawało się niemożliwe – a więc przebicie popularnością płyty z 1971 roku – stało się faktem. Album „Let’s Get It On” doskonale radził sobie w notowaniach najchętniej kupowanych tytułów w USA (drugie miejsce w głównym zestawieniu Billboardu oraz pierwsze wśród materiałów r&b), w Wielkiej Brytanii dodatkowo osiągając status tzw. srebrnej płyty. Singiel promujący, który przypominam w dzisiejszej odsłonie cyklu Gold Song, dotarł natomiast na szczyt obu interesujących nas w tym wypadku list Billboardu – głównej, prezentującej sto najpopularniejszych kawałków w Stanach Zjednoczonych, oraz tej z piosenkami r&b. Był to drugi taki amerykański dublet Gaye’a. Wcześniej wokalista podobny wynik osiągnął w 1968 roku za sprawą „I Heard It Through The Grapevine” (na korzyść tego utworu przemawia jednak fakt, że wspiął się on na szczyt brytyjskiej listy przebojów, czego nie udało się dokonać w latach siedemdziesiątych). (MAK)

*** *** *** *** ***

Bądź na bieżąco z publikacjami na blogu AxunArts. Zapisz się już dzisiaj do newslettera.
Polub blog na Facebooku oraz obserwuj autora na Twitterze.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.