Krótka piłka #422: „An Angel Fell”, „Fenfo”, „Dirty Computer”

Kolejna środa, kolejna Krótka piłka, kolejne nowe płyty – pewne rzeczy są niezmienne.

Idris Ackamoor and The Pyramids „An Angel Fell”
(2018; Strut Records)
Płyta „An Angel Fell” to efekt kolejnej reaktywacji projektu dowodzonego przez urodzonego w Chicago, ale mentalnie wywodzącego się z afrykańskiej kultury Idrisa Ackamoora. Afro beat ma tutaj pierwszeństwo, jednak melodie zawarte na krążku to także wypadkowa futurystycznego jazzu, awangardowych partii saksofonu (niczym na albumach Pharoaha Sandersa) i skrzypiec, które z jednej strony dobrze uzupełniają pozostałe instrumentarium, by z drugiej wyjść poza muzyczny krąg i wybijać się do pierwszej linii, tworząc coś w rodzaju przeciwwagi dla rytmizujących kolejne melodie perkusji, gitary basowej i kong.

Fatoumata Diawara „Fenfo”
(2018; Montuno Producciones)
Pochodząca z Mali wokalistka przez kilka ostatnich lat była etatową panią od występów gościnnych. Współpraca m.in. z Damonem Albarnem i Bobby Womackiem była efektem ciekawej debiutanckiej płyty „Fatou” z 2011 roku. Te kilka lat, jakie minęły od premiery pierwszego albumu, wpłynęły na zmianę muzycznego klimatu prezentowanego przez wokalistkę. Poprzedni materiał był bardziej akustyczny i spokojniejszy, nowa porcja muzyki skręca w stronę brzmienia będącego miksturą muzyki funk, stylistyki urban, soulu, rocka, a nawet dobrze skomponowanego popu. Niezmienne pozostają natomiast liryzm (dodatkowo akcentowany przez niezwykle śpiewny język bambara używany przez wokalistkę) i tematyka tekstów w dalszym ciągu oscylująca wokół motywów silnie interesujących Diawarę: migrację, relacje rodzinne (ocierający się trochę o patos, ale też świetnie wykonany utwór „Mama”), różne odcienie miłości („Nterini”), a także radość z życia i czerpania z niego pełnymi garściami („Negue Negue”).

Janelle Monae „Dirty Computer”
(2018; Wondaland Arts Society/Bad Boy Records/Atlantic Records)
To nie jest płyta, za którą będziemy przyznawać tytuł dla najlepszego albumu 2018 roku (chociaż paru śmiałków pewnie się znajdzie – jak zawsze), ale trudno oprzeć się wrażeniu, że Janelle Monae zaserwowała nam właśnie swój najlepszy materiał spośród wszystkich, jakie podpisywała do tej pory własnym nazwiskiem. „Dirty Computer” ma sporo muzycznego uroku, szczególnie w tych fragmentach, które odwołują się do opartego na syntezatorach funkowego brzmienia rodem z płyt Prince’a. Momentami odnosi się wrażenie, że to nie tyle inspiracje, co tandetna zrzynka (posłuchajcie „Make Me Feel”), ale na tyle dobra, że przyjmowana bez większego zająknięcia. Jednak trudno jest się dziwić takiej sytuacji, skoro materiał na płytę w jakimś stopniu jest również efektem pracy z Księciem (co miało miejsce tuż przed jego śmiercią), o czym w wywiadzie dla radia BBC powiedziała sama Monae. Nawet jeśli dźwięki „w stylu Prince’a” są tutaj wypadkową talentu obu artystów, to niezaprzeczalnym faktem jest to, że płyta jeszcze w kilku miejscach oparta została na wypróbowanych patentach, które w przeszłości w mniejszym lub większym stopniu odniosły globalny sukces. Piję chociażby do numeru „I Got The Juice” zawierającego wokalne partie Pharrella Williamsa, które do złudzenia przypominają wiele gościnnych występów tego artysty na przestrzeni ostatnich pięciu-ośmiu lat. Wypadałoby napisać, że takie „ściąganie” to kwestia niewarta pochwały, ale naprawdę trudno zrobić to przy czymś, co całościowo jest po prostu dobre i warte uwagi. (MAK)

*** *** *** ***

Bądź na bieżąco z publikacjami na blogu AxunArts. Zapisz się już dzisiaj do newslettera.
Polub blog na Facebooku oraz obserwuj autora na Twitterze.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.