Juwenalia Tarnowskie 2018 za nami. Szyki organizatorów nieco pokrzyżowała pogoda. Czy tylko?

Główna gwiazda Juwenaliów Tarnowskich 2018 – Mesajah
Dobiegły końca tegoroczne Juwenalia Tarnowskie. Chociaż oficjalnie symboliczne klucze do miasta z rąk prezydenta studenci otrzymali w miniony czwartek, Tarnów pod ich władaniem pozostawał już od 12 maja, kiedy to juwenaliowy tydzień rozpoczął się od wyborów miss Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej. Muzyczny finał święta żaków przypadł z kolei na sobotę 19 maja.
Główną gwiazdą juwenaliów był wokalista Mesajah, którego koncert o mały włos nie okazał się klapą. Wszystko przez niesprzyjającą pogodę, która załamała się w trakcie występu kabaretu Czwarta Fala, będącego jednym z supportów. Nagłe silne opady deszczu, które nawiedziły Tarnów, nie tylko zalały część i tak dobrze zabezpieczonej sceny, ale przede wszystkim przerzedziła stosunkowo nieliczną tego dnia publiczność. Pod sceną pozostało w pewnym momencie nie więcej niż dwadzieścia osób (desperaci, a może znieczuleni procentami?), które pomimo złej aury doskonale bawiły się przy przeróbkach znanych przebojów, jakie serwowała grupa kabaretowa. Warto dodać, że spora część zainteresowanych skryła się pod podcienieniami jednej z kamienic i stamtąd obserwowała przebieg wydarzeń, jednak widok z perspektywy sceny na pustą płytę Rynku z pewnością nie mógł napawać optymizmem.
W związku z powyższym Mesajah swój występ rozpoczął z opóźnieniem, jednak i tak nie przeszkodziło mu to w zrobieniu show. Abstrahując od tego, że muzyka prezentowana przez byłego lidera formacji Natural Dread Killaz w ogóle nie znajduje się w obrębie moich zainteresowań, bezsprzecznie muszę przyznać, że wokalista i jego zespół w stu procentach wywiązali się z powierzonego im zadania. Prezentując przekrój największych przebojów, artysta rozbujał publiczność, sprawiając, że w ten chłodny majowy wieczór można było zasmakować odrobiny ciepła i radości rodem z Jamajki.
Podobne odczucia można mieć w stosunku do zespołu Future Folk, który na scenie pojawił się jako drugi. Taneczne brzmienia serwowane przez Matta Kowalsky’ego, będące tłem dla folkowych piosenek wykonywanych przez Stanisława Karpiela-Bułeckę i Szymona Chyca-Magdzina, sprawiały, że nieco ospała publika zaczęła aktywniej uczestniczyć w zabawie, nie tylko tańcząc, ale i śpiewając wspólnie z wokalistami. Pomimo wczesnej pory i niewdzięcznej roli zespołu otwierającego imprezę, z dobrej strony zaprezentowała się również formacja K.A.C. Młodzi muzycy, którzy na juwenalia dostali się dzięki triumfowi w Tarnowskim Przeglądzie Muzycznym, to rasowi rockandrollowcy. Energia, gitarowa moc, precyzyjna sekcja rytmiczna, klasyczny wokal nawiązujący do tego, co przez wiele lat prezentowali Brian Johnson (frontman AC/DC) czy lider Guns N’ Roses, Axl Rose, i przede wszystkim polskojęzyczne teksty piosenek – to krótka charakterystyka dokonań grupy, która ma szansę osiągnąć coś więcej niż lokalna popularność. Pozytywne reakcje publiczności (i nie mam na myśli znajomych, którzy zjawili się, aby dopingować kolegów z zespołu) – w tym kobieca bielizna rzucana na scenę (tak, mamy 2018 rok i to wciąż ma miejsce) – potwierdziły, że w K.A.C-u tli się spory potencjał, a decyzja o umożliwieniu grupie występu na dużej scenie była tzw. strzałem w dziesiątkę.
Przypadkowo czy też nie, termin muzycznego finału Juwenaliów Tarnowskich 2018 zbiegł się z datą powołania do życia tarnowskiej PWSZ, która w tym roku celebruje dwudziestolecie istnienia. Hucznie, z bogatym programem i sporym zainteresowanie ze strony studentów. Tak być powinno, ale do pełni szczęści zabrakło – wydaje mi się – ostatniego elementu. Pogoda zrobiła oczywiście swoje, skutecznie odstraszając sporą grupę, która nie wróciła już na ostatni koncert, ale wpływ na frekwencję miała także decyzja rektor PWSZ, która piątek ogłosiła dniem wolnym od zajęć. Duża część żaków tarnowskiej uczelni wyższej stanowią osoby przyjezdne. Dodatkowy dzień wolnego i możliwość powrotu do domu już w czwartek wieczorem przy średniej obsadzie sobotnich wydarzeń na pewno nie pozostały bez znaczenia.
Kiedy w ubiegłym roku juwenalia w Tarnowie nie odbyły się, argumentowano to kwestiami finansowymi, zaznaczając jednocześnie, że wszystko zostanie nadrobione ze zdwojoną siłą za dwanaście miesięcy. Bodźcem do działania miał być oczywiście wspomniany wyżej jubileusz. Rzeczywistość okazała się trochę inna. Plan wyglądał obiecująco, trwające tydzień wydarzenia miały sens i swoją różnorodnością mogły przyciągnąć uwagę zarówno studentów, jak i mieszkańców miasta. Do tego świetna decyzja o zorganizowaniu finałowego koncertu nie jak do tej pory na obrzeżach miasta, ale w jego centrum, oraz zaproszenie na wydarzenia wszystkich bez przymusu zakupu biletu. Nie było muzycznego raka w postaci królów disco, obeszło się bez muzycznych zapchajdziur (może z wyjątkiem słabej Czwartej Fali), a pomimo tego impreza udała się połowicznie. Powód? Tarnów nie jest miastem studenckim. Nawet jeśli od trzech lat miejscowa PWSZ w swojej kategorii jest najchętniej wybieraną uczelnią w kraju, to dopóki nie uda się w lokalnym środowisku zaszczepić juwenaliowej tradycji i szacunki dla instytucji szkoły wyższej, dopóty nie ma co myśleć o organizacji udanego – artystycznie i frekwencyjnie – święta żaków. Mimo wszystko niezmiennie kibicuję. Od lat. Oby wreszcie się udało.
AxunArts był jednym z patronów medialnych Juwenaliów Tarnowskich 2018. (MAK)
*** *** *** ***
Bądź na bieżąco z publikacjami na blogu AxunArts. Zapisz się już dzisiaj do newslettera.
Polub blog na Facebooku oraz obserwuj autora na Twitterze.
brawo za szczerą relację. miałeś patronat, ale nie cukrujesz. potrafisz szczerze wyliczyć błędy. według mnie: KAC dobrze – ćwiczcie chłopaki bo było kilka pomyłek, FutureFolk dobrze – pozytywne zaskoczenie, nie słyszałem ich nigdy na żywo. chętnie posłucham płyt. kabaretu nie słyszałem, poszedłem z narzeczoną się przejść i po ulewie już nie wróciliśmy na rynek. muzyka rege to nie nasza broszka.
jeszcze raz wielkie pięć Axun za ten tekst. tak się robi opiniotwórcze dziennikarstwo. tarnowskie pismaki powinni się od ciebie uczyć.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Miałem patronat nad imprezą, z czego jestem bardzo zadowolony. Bardzo doceniam studentów, którzy pracowali nad juwenaliami i zrobili za darmo to, co agencje eventowe wykonują za duże pieniądze. Za to szacunek. Relację z koncertu miałem napisać jednak zgodnie ze swoimi odczuciami. Inaczej się nie dało. Zwróć jednak uwagę, że nie oceniałem występów „pod siebie”, ale brałem pod uwagę jak reagowała na to publika (dlatego pozytywnie wypowiadam się o Mesajahu).
PolubieniePolubienie