Bez względu na to ile potrwa wasza tegoroczna majówka, warto zadbać o playlistę na najbliższe dni.
Majówka w Polsce to wyzwanie dla prawdziwych strategów. Odpowiednie planowanie, wcześniejsze ruchy i przebiegłość mogły sprawić, że w tym roku, przy właściwym wykorzystaniu urlopu i zsumowaniu go z dniami ustawowo wolnymi, długi majowy weekend będzie nawet dziesięciodniowy. Jednak bez względu na to ile potrwa wasza tegoroczna majówka, warto zadbać o muzykę na najbliższe dni. Zdaję sobie sprawę, że nie zadowolę wszystkich, ale poniższa propozycja powinna spodobać się szczególnie tym, którzy nie mają czasu śledzić na bieżąco nowości, a właśnie z nich w dużej mierze składa się prezentowana majówkowa playlista. Oto dziesięć utworów, jakie mogą (powinny!) towarzyszyć wam w pierwszych dniach maja.
*** *** *** *** ***
Filatov & Karas „Kid At Heart”. Zaczynamy spokojnie – od wyjścia z pracy. Co prawda pani pojawiająca się w teledysku zrealizowanym do „Kid At Heart” zostaje z niej zwolniona, jednak my nie będziemy popadać w skrajności. Owszem, w trakcie majówki od pracy trzeba odpocząć, ale niech stan ten nie będzie permanentny.
Parcels „Tieduprightnow”. Pozostajemy w klimacie luzu, słonecznego dnia, chillu, spotkań ze znajomymi, wypadów za miasto. Oczywiście ideałem byłyby australijskie plaże, jakie widzimy na wideoklipie do piosenki zespołu Parcels, ale mierzmy siły na zamiary – także te geograficzne. Działka, o której rapował kiedyś Ten Typ Mes, też będzie dobrym rozwiązaniem.
Simian Mobile Disco „Defender”. Popołudnie na działce to jedno, ale spora część społeczeństwa lubuje się także w nieco innych rozrywkach. Zresztą nic nie stoi na przeszkodzie, aby po mile spędzonym czasie na grillu w pozamiejskich okolicznościach przyrody wrócić do betonowej dżungli na balety w klubie. Duszna propozycja londyńskiego duetu Simian Mobile Disco z pogranicza muzyki house i nu-disco idealnie sprawdzi się jako wprowadzenie do takiego klimatu.
Need More Clouds „Oni już tu są”. Wchodzisz do klubu. Jest tłoczno, ocierasz się o kolejne przypadkowo spotykane osoby, patrzysz i nagle okazuje się, że oni już tu są, dawno bawią się na całego, a ty masz do nadrobienia kilka kolejek i sporo tanecznych kroków. Indie-rockowa propozycja od tarnowskiego zespołu Need More Clouds powinna zaopatrzyć wszystkich w niezbędną do wykonania tego wszystkiego energię.
Gverilla/LOAA „Płynę”. Panowie, zdarzało się wam wybrać kiedyś na klubowe wojaże bez ukochanej, a ona miała później spore pretensje, że nie odbieraliście od niej telefonów, nie odpisywaliście na esemesy, a już najbardziej o to, że nie zrelacjonowaliście tego wszystkiego, co działo się w trakcie tzw. męskiego wieczoru? Jeśli odpowiedź brzmi „tak”, zrozumiecie przekaz „Płynę” w stu procentach. Poza tym propozycja od duetu Gverilla/LOAA ma w sobie ten majówkowy vibe, którego od lat szukamy w muzyce.
Baby Meelo „SWD”. Skoro zaczęliśmy płynąć, warto dać się całkiem porwać nurtowi. Tempo sto sześćdziesiąt bpm-ów, stylistyka juke i footwork oraz domieszka brytyjskiego klubowego grania nie mogą zawieść. Do zatracenia jeden krok. Taneczny i lekko chwiejny.
Nosowska „Ja pas!”. Poszliście w tango? Nie? Nie żartujcie! Przecież doskonal wiem, że „miała być jedna lampka, dwie”, a „było lampek moc”. Grzaliście jak elektrownia: na rozgrzewkę była małpka, później zrobiliście ćwiartkę, pół litra i na dokładkę trzy czwarte. Dzisiaj powtórka czy mówicie pas?
Lua Preta „Ta Bate”. Jednak powtórka, idziemy w tango. Nie ma się jednak czemu dziwić. Rytmiczna i porywająca melodia „Ta Bate” od polsko-angolskiego duetu Lua Preta (DJ Mentalcut i Supa Gia G) poderwałaby nawet umarlaka. Na kacu jesteś prawie jak zombie, więc wszystko się zgadza.
Wczasy „Dzisiaj jeszcze tańczę”. Pod koniec majówki do każdego z nas dociera, że to już finał. Wtedy niemal automatycznie, jak jeden mąż, zaczynamy powtarzać sobie w myślach, że w poniedziałek „będzie trzeba iść do pracy i robić rzeczy, których nie chcę i rozmawiać z ludźmi, z którymi nie chcę”. Ale uświadamiamy sobie nagle, że jest sobota – dzień, w którym wciąż obowiązuje hasło „Dzisiaj jeszcze tańczę”.
Sophia Grand Club „Niedziela. Noc. Miasto”. „Kończę obchód i chcę się położyć. Wstaje piękny poniedziałek, umiera niedziela, widzę pierwszy promyk” – jeśli majówkę zakończycie takim wnioskiem, oznaczać może to tylko jedno: melanż poniósł was o jeden dzień za daleko. Odpocznijcie „po biegu, po tańcach, wódzie i biciu po mordzie”, spokojna melodia Sophia Grand Clubu będzie w tym pomocna. (MAK)
*** *** *** ***
Bądź na bieżąco z publikacjami na blogu AxunArts. Zapisz się już dzisiaj do newslettera.
Polub blog na Facebooku oraz obserwuj autora na Twitterze.
Utwory w jednym miejscu:
PolubieniePolubienie