Recenzja: Żywiołak „Pieśni pół/nocy”

Wgląd do kaszubskich legend z muzyką w tle.

Grupa Żywiołak (foto: materiały prasowe)

Z Żywiołakiem jest jak z wieloma innymi zespołami – nagrali kiedyś świetną płytę („Nowa Ex-Tradycja”, 2008), a później trudno było im osiągnąć ponownie ten sam poziom. Naturalnie, po sukcesie przychodzi czas na obniżenie lotów (wszak nikt nie jest w stanie funkcjonować na tych samych obrotach przez cały czas). Problem w tym, że grupa nie tylko chciała nadmiernie czerpać z odkrytego źródełka (czytaj: krążek z remiksami utworów z pierwszego longplaya), ale podążyła niewłaściwą muzyczną drogą w przypadku drugiego krążka („Globalna wiocha”, 2011). Zespół zebrał więc trochę batów – od słuchaczy i recenzentów – ale z całej sytuacji wyciągnął właściwe wnioski. Promyk nadziei na to, że będzie nam dane posłuchać jeszcze Żywiołaka w dobrej formie, pojawił się dwa lata temu. Krótka płyta zatytułowana „Muzyka psychoaktywnego stolema” była śmiałym sięgnięciem po kaszubski folklor nie tylko w odsłonie muzycznej, ale i w nawiązaniu do ludowych wierzeń i tradycji (sam stolem to olbrzym z kaszubskich podań). Wydany w październiku 2017 roku album „Pieśni pół/nocy” w prostej linii nawiązują do tamtego materiału.

Robert Jaworski, lider Żywiołaka, na nowej płycie jawi się jako kontynuator myśli i idei przyświecającej Oskarowi Kolbergowi – legendarnemu polskiemu badaczowi folkloru, autorowi wielotomowego dzieła przybliżającego kulturę ludową poszczególnych regionów naszego kraju. Inspiracja dziełami etnografa (ale nie tylko, ponieważ muzyk powołuje się też na inne źródła) nie jest w żadnym wypadku ukrywana. O wszystkim dowiadujemy się z książeczki dołączonej do płyty, która oprócz tekstów piosenek zawiera także obszerne wprowadzenie.

Słowa słowami, ale co z muzyką?

Owszem, Żywiołak sięga po to, co odkrył i spisał chociażby Kolberg, ale nie ogranicza się wyłącznie do odtworzenia zapisu nutowego. Jeśli miałbym użyć terminu, który byłby mi najbliższy, jako osobie na co dzień najwięcej obcującej z jazzem, postawiłbym na dekonstrukcję. Grupa przy użyciu tradycyjnych instrumentów (m.in. lira korbowa, gęśla, lutnia) sięga po melodie, które następnie poddaje częściowemu rozebraniu i złożeniu na nowo. Wszystko w myśl tego, aby zachować szacunek dla folkloru, ale jednocześnie wzbogacić całość o brzmienie zbliżające się do aktualnego i bardziej przystępnego współczesnym odbiorcom. Muzycy nie popełniają jednak tego samego błędu, jaki pojawił się w przypadku „Globalnej wiochy”. Melodie nie są plastikowe, słuchając ich na pewno nie zrobi się nam mdło. Przy wszystkich dokonanych zabiegach uwspółcześniających, na „Pieśniach pół/nocy” grupa zawarła najwięcej jak tylko się dało esencji folku, nie żeniąc go na siłę z festynową atmosferą, w której lubuje się kilku innych rodzimych wykonawców gatunku.

Żywiołak będzie jedną z muzycznych gwiazd tarnowskiej odsłony 26. finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, który odbędzie się w najbliższą niedzielę, 14 stycznia. Szczegóły imprezy tutaj.

Już od pierwszego utworu wiadomo, że materiał nie będzie żadną powtórką z niechcianej rozrywki. Mroczny, duszny i tajemniczy klimat utrzymuje się od początku do końca, urzekając raz po raz elementami wydobytymi z lokalnych bestiariuszy („Syreny”), ludowych i słowiańskich wierzeń przesiąkniętych fantastyką oraz grozą („Bagienna królowa”), ale i prostotą przekazu („Wionek”). Przy tym wszystkim „Pieśni pół/nocy”, które z założenia miały przecież nawiązywać do kaszubskich terenów – czy to przypadkiem, czy też w myśl samych autorów – stały się materiałem o uniwersalnej wymowie. Wszystko dzięki odpowiedniej selekcji, która doprowadziła do wyboru tekstów poruszających tematy powszechne nie tylko na północnym obszarze Polski, ale i w innych regionach kraju, kontynentu czy świata. Mam na myśli chociażby tajemniczość śmierci oraz jej cielesne nawiedzenie świata żywych („Dans makabreska”), a także wątek tzw. natury człowieka, który bez względu na długość i szerokość geograficzną zawsze przejawiał skłonności do dobra i zła, szlachetności i występku („Wionek”, „Żona i ksiądz”). Co warte zauważenia, część z zaprezentowanych na płycie utworów przybiera narracyjną formę, zmieniając się raczej w coś na kształt przywołania krótkiej opowiastki z muzyka w tle (np. „Feretronem być” i „Ścinanie kani” – jej motyw, obok syren, kościotrupów i trzygłowego słowiańskiego boga Trygława, który zabił ptaka, pojawia się także na okładce płyty).

Nie jestem znawcą kultury kaszubskiej. Nie stwierdzę w stu procentach, czy Żywiołak na płycie „Pieśni pół/nocy” nie mija się z prawdą i nie przeinacza tamtejszych legend oraz podań. Aby wyjaśnić ten wątek, musicie zwrócić się do etnografów, historyków lub osób żywo interesujących się tematem folkloru północnych terenów Polski. Ze stuprocentową pewnością mogę jednak napisać, że materiał jest najlepszym muzycznym produktem sygnowanym nazwą zespołu od czasu debiutanckiego krążka wydanego dekadę temu. Nie „przebija go”, nie zrównuje się z nim, ale zbliżenie się do tamtego poziomu jest już rzeczą zasługującą na dużą pochwałę. (MAK)

Żywiołak „Pieśni pół/nocy”
(2017; Karrot Kommando)

*** *** *** ***

Bądź na bieżąco z publikacjami na blogu AxunArts. Zapisz się już dzisiaj do newslettera.
Polub blog na Facebooku oraz obserwuj autora na Twitterze.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.