„Coś tam” jeszcze o płytach z 2017 roku.

Rito „Rito”
(2017; Nasiono Records)
Imienna płyta czteroosobowego zespołu Rito z Gdańska, w składzie którego znajdziemy trzech muzyków pałających się grą na instrumentach perkusyjnych. Już ta informacja powinna być sporą podpowiedzią – tak, materiał stawia przede wszystkim na rytm. To perkusja (żywa, ale i przetworzona) i pulsacja brzmienia w tym przypadku są najważniejsze, ale nie wyczerpują całej idei. Dopełnieniem są przetworzone gitary, loopy i szeroko pojęta elektronika, co sumuje się w niezły ambientowy zestaw pięciu kompozycji z elementami post rocka i noizu.

David Brimer „Mulberry”
(2017; A Long Eye Production)
Niespełna trzydziestominutowa płyta (w zasadzie ze względu na czas trwania można napisać, że to epka) gitarzysty jazzowego z Florydy Davida Brimera, została wydana jesienią ubiegłego roku jako swego rodzaju zapowiedź albumu, którego premierę przewidziano na luty. To „swego rodzaju” nie jest użyte nad wyraz. Żadna z siedmiu kompozycji, jakie pojawiły się na „Mulberry”, nie pojawi się na nowym krążku. Nie przewiduję jednak zmiany klimatu, dlatego opisywany teraz materiał doskonale przygotować powinien na to, co pojawi się już w następnym miesiącu. Instrumentalna, jazz-rockowa płyta pełna jest wycieczek do progresywnego brzmienia, stylistyki fusion, gitarowych solówek granych z pomocą efektów. Niby na poziomie, niby bez większych uchybień, ale też bez rewelacji. David Brimer nie unika przede wszystkim podstawowego błędu gitarzystów, którzy sięgają po tego typu muzykę. Chodzi oczywiście o zbyt duże skupienie się w kolejnych utworach na ich tematach przewodnich i ciągłe powtarzanie gitarowych motywów, które szybko wpadają w monotonię.

Nicole Mitchell „Mandorla Awakening II: Emerging Worlds”
(2017; FPE Records)
Jeśli zastanawialiście się kiedyś, jak będzie wyglądała nasza planeta za jakieś sto lat, ale wasza wyobraźnia nie radziła sobie z kreacją takiej wizji, z pomocą przychodzi flecistka Nicole Mitchell. Jej ubiegłoroczna płyta „Mandorla Awakening II: Emerging Worlds” to brzmieniowa realizacja futurystycznej wizji utopijnego miejsca, gdzie ludzie mający dość wielkomiejskiego zgiełku mogą uciec i żyć zgodnie z prawami natury. Jak przekłada się to na muzykę? Dziesięć kompozycji to propozycja dla osób lubiących mieszankę niemainstreamowego grania opartego na afrykańskim rytmie. Elementy mistycyzmu, szamańskich sztuczek i klimatu niemalże pierwotnego tworzone są m.in. za pomocą imitujących dźwięki natury instrumentom smyczkowym, dzwonkom oraz fletu. Całość nie jest może łatwa w odbiorze, ale przecież nikt nie obiecywał, że poznanie przyszłości (nawet, jeśli okaże się ona mrzonką) będzie łatwe. (MAK)

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Autor

PRZECZYTAJ O POWODACH ZAMKNIĘCIA STRONY

ostatnio popularne