Podsumowanie 2017 roku: Najlepsze polskie płyty (10-1)

Najlepsze polskie płyty 2017 roku, pozycje od 10 do 1.

10. Tatvamasi „Amor Fati”
(Obuh Records)
Czwarta studyjna płyta lubelskiego zespołu powstała przy użyciu smyczków. Skład grupy uległ zmianie, do formacji dołączyło trzech nowych muzyków: dwoje grających na skrzypcach i jedna wiolonczelistka. Z takiego prezentu nie mógł nie skorzystać lider Tatvamasi, gitarzysta i kompozytor Grzegorz Lesiak. [Recenzja]

9. ARRM/Lonker See „ARRM/Lonker See”
(Instant Classic)
„ARRM/Lonker See” to materiał składający się z utworów autorstwa dwóch projektów muzycznych: sosnowieckiej kapeli ARRM i trójmiejskiego Lonker See. Ilości zespołów równa się tutaj ilość utworów. Co istotne, grupy nie grają wspólnie. Poszczególne numery są ich autorskimi kompozycjami. Na trackliście zachowana została kolejność zaprezentowana w tytule, na pierwszy ogień słuchacz otrzymuje track od ARRM. „Brightblack Journey” zbudowany został głównie na brzmieniu gitar, których dźwięk rozchodzi się w iście post-rockowy sposób. Ambientowa otoczka kompozycji wprowadza pewną dozę niepokoju, która mniej więcej w połowie kawałka osiąga poziom zenitalny. Tytuł stworzony przez gdyńską ekipę, „New Motive Power”, to trzyczęściowa propozycja dla miłośników dźwięków spod znaku noise jazzu, punku i muzyki alternatywnej. Partie saksofonów po prostu niszczą system! Oczywiście w przypadku tego typu płyt można próbować wybrać grupę, która poradziła sobie lepiej i nagrała ciekawszy utwór. Można, ale w zasadzie po co? Muzycy ARRM i Lonker See wyszli obronną ręką, prezentując dwie równie dobre kompozycje, których słuchać można jako całości, jak i oddzielnych, samoistnie funkcjonujących (u)tworów.

8. Pianohooligan „24 Preludes & Improvisations”
(Decca Classics)
Piotr Orzechowski ponownie chuligani. Tym razem polski pianista wziął na warsztat twórczość Jana S. Bacha i jego dwadzieścia cztery preludia i fugi. Materiał, który jest zamknięciem tryptyku złożonego z solowych płyt wydanych w barwach Decca Classics, to kwintesencja talentu i twórczości Pianohooligana. Artysta nie poddaje się żadnym regułom, nie popada w schemat, raz po raz odchodzi od skostniałych form i zamienia je na emocje przekazywane przez muzykę inspirowaną nie tylko wspomnianym barokowego kompozytorem, ale także elementami polskiego folkloru, improwizowanego jazzu (w zasadzie nawet nie elementami, bo materiał nagrywany był ponoć bez partytury, niemalże na pełnym jazzowym spontanie), a nawet krajowej muzyki popularnej. Doświadczenie zabrane przy albumach z oberkami i muzyką Pendereckiego zaprocentowało ze zdwojoną siłą.

7. Letters From Silence „Lazy On Purpose”
(wydanie własne)
„Lazy On Purpose” to propozycja dla miłośników spokojnego rockowego grania, nastawionych raczej na romans z folkiem, momentami post rockiem i typowym songwritingiem, aniżeli stylistykami hard lub punk (chociaż tej drugiej można doszukiwać się w „Doin’ Nothing” – tanecznym i bodaj najmniej ciemnym w swym wydźwięku numerze w zestawie). Materiał, jaki podzielony został na dziewięć części, nosi znamiona dojrzałego (czytaj: mądrzej skonstruowanego od debiutu), nastawionego na gitarowe brzmienia z dobrze dopasowanymi partiami perkusji, a także instrumentów klawiszowych, które w ciekawy sposób uzupełniają takie utwory, jak chociażby „Science-Fiction Haze” (organy Hammonda) i „Restive Soul” (pianino elektryczne). [Recenzja]

6. emiter „Sinus Balticus”
(Fudacja Kaisera Söze)
Marcin Dymiter ponownie wciela się w swoje sceniczne alter ego i jako emiter serwuje rejs po Bałtyku. Wycieczka to dość osobliwa, bo zamiast turystycznych „atrakcji pełną gębą” z rybką smażoną na starym oleju i szklance średnio ochłodzonego, dawno wygazowanego piwa, którym Janusz i Grażyna byliby zachwyceni, proponuje zgoła odmienne krajobrazy: zimne, melancholijne, celujące w minimalizm, momentami nawet w ciemniejsze strony naszej (pod?)świadomości. „Sinus Balticus” jest serią utworów opartych na loopach i elektronicznych rozwiązaniach znanych z takich stylistyki, jak drone music i ambient. Field recordingu, z którym przez wielu słuchaczy emiter jest kojarzony, na krążku uświadczymy mało, by nie napisać niewiele. I dobrze, ponieważ ciągłe bazowanie na tym samym patencie byłoby nudne, a Dymiter za nudą – szczególnie w muzyce – raczej nie przepada. W zamian dostajemy syntezatory, ciężkie i pojedyncze tony, które od razu skojarzyły mi się z nakładającym się na siebie morskimi falami oraz przeplatającą to wszystko ciszę – trwającą niezbyt długo, ale na tyle wyrazistą, że posiadającą coś z psychodelicznego i hipnotyzującego zarazem stanu.

5. Wacław Zimpel/Kuba Ziołek „Zimpel/Ziołek”
(Instant Classic)
Wydany przez Instant Classic materiał składa się z czterech kompozycji będących wypadkową brzmieniowych fascynacji obu panów. Co prawda trzy utwory podpisane zostały jako praca wspólna, jednak trzeba jasno stwierdzić, że to raz Zimpel, a raz Ziołek przejmuje pałeczkę i wskazuje kierunek, w jakim ma podążać dana melodia. Otwierający całość „Memory Dome” wydaje się bardziej w Ziołkowym klimacie, a pojawiający się tuż po nim „Wrens” odbieram zgoła odwrotnie – to współtwórca grupy LAM dowodzi całym kramem. Na tle dłuższych, improwizowanych, wpadających w mantrowe progi numerów, które mają po minimum dziesięć minut, wyróżnia się trzeci w kolejności tytuł „Elytra”. W zaistniałych okolicznościach numer autorstwa Ziołka przybiera formę wręcz minimalistycznego przerywnika. Finałowy „Fourth Molar” to z kolei głębszy wgląd w wątki psychodeliczne i jazz zespolone elektroniczną ingerencją.

4. Franciszek Pospieszalski Sextet „1st Level”
(For Tune)
Materiał zebrany na albumie „1st Level” to siedem autorskich kompozycji Franciszka Pospieszalskiego plus jedna – „Tańce połowieckie Borodina” – w aranżacji kontrabasisty (chociaż będąc szczerym ta wersja jest tak bardzo „by Pospieszalski”, że trudno uciec od chęci zaliczenia jej także do autorskiego repertuaru Polaka). Całość trwa nieco ponad pół godziny. Ma to przełożenie na intensyfikację dźwięków zawartych na płycie. Wszystkie utwory są zwarte, muzycznie mięsiste. Słuchając kolejnych numerów odniosłem wrażenie, jakby nic (ale naprawdę NIC) nie zostało dobrane na siłę lub tylko po to, aby zadowolić własne muzyczne ego. [Recenzja]

3. Monika Borzym „Jestem przestrzeń”
(Muzeum Powstania Warszawskiego/Agora)
Łatwo dostrzec, że piosenki na płycie „Jestem przestrzeń” układają się w jedną historię. Początkowo poznajemy kobietę-białą kartę, która wręcz broni się przed zmąceniem tego czystego stanu. Następnie przeżywa ona radości, troski, wzloty i upadki codzienności: rozstanie („Muszę to zrobić”) i pogłębienie relacji damsko-męskich („Bardzo smutna rozmowa nocą”). Poznaje życie („Wszystkie chwyty dozwolone”), czerpie doświadczenie i wyciąga wnioski („Ogniotrwały uśmiech”), wreszcie przeżywa na nowo grozę 1944 roku („Czternastoletnia sanitariuszka myśli zasypiając”) i poszukuje równowagi w powojennej rzeczywistości („Szukając sensu”). [Recenzja]

2. Jazzpospolita „Humanizm”
(Postpost)
Na nowy krążek Jazzpospolita zdecydowała się zaprosić dwie wokalistki – Paulinę Przybysz i Novikę. To pierwszy raz kiedy na albumie tej grupy ktoś śpiewa, a w stu procentach instrumentalne numery przemieniają się w utwory muzyczno-wokalne. Kwartet ruchem tym udowadnia, że ciągły rozwój warsztatu kompozytorskiego to podstawa, jeśli z płyty na płytę chce się zaskakiwać słuchaczy. [Recenzja]

1. EABS „Repetitions (Letters to Krzysztof Komeda)”
(Astigmatic Records)
Jeśli któryś polski wykonawca w minionym roku zaprezentował płytę wywierającą wpływ na odbiorców słuchających na co dzień różnych gatunków muzycznych, to tym kimś była grupa EABS (Electro-Acoustic Beat Sessions). „Repetitions (Letters to Krzysztof Komeda)” dzisiaj jest najważniejszym tytułem ostatnich dwunastu miesięcy, ale za kilka (kilkanaście?) lat będzie tym, czym dla wcześniejszych pokoleń były „Time Killers” Karolaka, Szukalskiego i Bartkowskiego, „Balladyna” Stańki, „Fusion” Urbaniaka, „Man Of The Ligh” Seiferta i „Astigmatic” Komedy – klasykiem stawianym w pozycji archetypu płyty wybitnej.

*** *** *** ***

Najlepsze polskie płyty 2017 roku: 40-31
Najlepsze polskie płyty 2017 roku: 30-21
Najlepsze polskie płyty 2017 roku: 20-11

*** *** *** ***

Bądź na bieżąco z publikacjami na blogu AxunArts. Zapisz się już dzisiaj do newslettera.
Polub blog na Facebooku oraz obserwuj autora na Twitterze.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.