Tarnowscy włodarze chcą zmniejszenia dotacji na kulturę w 2018 roku.

W projekcie budżetu dla Tarnowa na przyszły rok zapisano zmniejszenie funduszy na kulturę. Szczegóły i cyferki do sprawdzenia tutaj. W przeliczeniu na faktyczne wydatki kwota in minus jest zdecydowanie za duża. To skandal, aby w stutysięcznym mieście, które – przynajmniej w opinii rządzących – ponoć cały czas ma aspiracje, aby dorównać sąsiedniemu Krakowowi, dzieją się takie rzeczy. Aż chce się zapytać „Z czym do ludzi?”.
Od momentu, kiedy w 1999 roku Tarnów stracił pozycję miasta wojewódzkiego, systematycznie dołuje. W mediach Polski Biegun Ciepła jawi się już m.in. jako gniazdo korupcji (prawomocny wyrok na byłego prezydenta, który został zatrzymany jeszcze w trakcie trwania urzędowania), miejsce niechęci wobec sztuki nowoczesnej (wtargnięcie Młodzieży Wszechpolskiej do budynku BWA i protest przeciwko jednej z wystaw), budowlanej fuszerki (remonty wiaduktów, które ciągną się już kilka lat, a ich wymiernych efektów wciąż nie widać), tymczasowości (trzy „tymczasowe” ronda zostały z nami „na stałe” w swej „tymczasowej” formie), absurdu rodem z Monty Pythona (trawiaste boisko do koszykówki) i niezrozumiałego szastania pieniędzmi na prawo i lewo (remont hali widowiskowo-sportowej za astronomiczną sumę kilkudziesięciu milionów złotych, przy jednoczesnym braku funduszy na remont stadionu służącego żużlowcom, którzy od lat z dobrym skutkiem reprezentują miasto na krajowej arenie sportowej). Teraz do tego wszystkiego dochodzi problem z finansowaniem kultury. A tej w Tarnowie, wbrew pozorom, nie jest wcale mało. Aby prawidłowo funkcjonowały teatr, muzea, galerie, kina, miejskie instytucje kultury i sztuki, potrzeba pieniędzy. Nie miliardów, ale na pewno więcej niż chciałby tego na przykład obecnie urzędujący prezydent.
Ktoś powie, że sytuacja w innych miastach, które wielkością i pozycją w krajowej hierarchii mogą równać się z Tarnowem, jest podobna. Cytując mojego licealnego nauczyciela historii, odpowiem: „Tylko co to za argument?”. Bez kultury na wysokim poziomie nie ma właściwie funkcjonującego społeczeństwa. Uczestniczyć w wydarzeniach kulturalnych i obcować ze sztuką to nic innego, jak budować swoją tożsamość (lokalną, narodową, europejską, ale i globalną) oraz odnajdywać w sobie pokłady kreatywności, otwarcia i tolerancji na innych. U jednostki przyczynia się to do rozwoju osobistego, na poziomie grupy społecznej – ma wpływ na funkcjonowanie i relacje międzyludzkie. Ponadto, w działalności kulturalnej chodzi także o umożliwienie demokratycznego dialogu i pochylenie się nad tzw. wolnością słowa, a tym samym akcentowanie wartości społeczeństwa obywatelskiego.
W związku z tym nie zgadzam się, jako Obywatel Kultury, aby spektakle teatralne posiadały ubogą scenografię, minimalną oprawę dźwiękową i kostiumy kupowane w „szmateksach”. Nie chcę Tarnowskiej Nagrody Filmowej – w mojej ocenie najbardziej reprezentatywnego kulturalnego przedsięwzięcia w tym mieście – która do ostatniej chwili musi zabiegać o fundusze, aby zamknąć budżet. Nie chcę jesiennego festiwalu jazzowego, który, aby odbyć się w tym roku po raz dziesiąty (jubileusz!), musiał „podpiąć” swój program do obchodów Święta Niepodległości. Nie chcę Festiwalu Sztuki ArtFest, który z roku na rok odchodzi od idei jego pomysłodawcy, świętej pamięci Bogusława Wojtowicza, a spory w tym problem właśnie pieniędzy (a właściwie ich braku). Nie chcę Festiwalu Talia, Festiwalu Był Sobie Blues, Jazzowego Rynku i innych mniejszych lub większych wydarzeń kulturalnych, które przez obcięcie dotacji będą organizowane na „pół gwizdka”. Chcę kultury, która będzie traktowana z szacunkiem – przez jej twórców, odbiorców i mecenasów, którymi są także miasto, jego radni i prezydent.
Chcę kultury.
Tarnów chce kultury.
PS Przypominam: wybory samorządowe zaplanowane są na drugą połowę 2018 roku. Rozliczmy się przy urnach.
*** *** *** ***
Bądź na bieżąco z publikacjami na blogu AxunArts. Zapisz się już dzisiaj do newslettera.
Polub blog na Facebooku oraz obserwuj autora na Twitterze.
Cieszę się, że komuś jest bliska sprawa nakładów na kulturę w Tarnowie, ale niestety dajesz się wprowadzić w błąd. To nie radni projektują budżet, tylko prezydent. Instytucje kultury podlegają prezydentowi i nikt nie chce głośno fikać, bo by się to źle skończyło dla danej jednostki, a właściwie dla jej szefostwa.
Radni głosują dopiero nad budżetem i wtedy możemy mówić o tym czy są za czy też przeciw. Na razie jest dostępny tylko projekt budżetu przygotowany przez prezydenta i jego służby. A więc to chwilowo to prezydent jest tym złym, a nie radni.
Co do radnych – może orłami nie są, ale nikt z nich nie jest też głupi i nie będą za tym aby ciąć wydatki na kulturę.
Więc jest pytanie czy poprawisz ten tekst? :)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nie tyle dałem się wprowadzić w błąd, co zaaferowany całą sytuacją nie doczytałem, że projekt budżetu jest faktycznie prezydencki. Tekst oczywiście poprawiam, nie mam problemu z przyznaniem się do błędu. Jeśli któryś tarnowski radny poczuł się urażony – posypuję głowę popiołem.
Niemniej jestem bardzo ciekawy, czy radni także będą potrafili przyznać się do błędu (jak ja teraz), kiedy przepchną taki budżetowy bubel. Skąd wiem, że przepchną? Nie wydaje mi się, żeby „ginęli” za kino, teatr i muzykę. Aż takim idealistą nie jestem. ;)
PolubieniePolubienie
Jednak mój błąd jest uzasadniony. Dokument umieszczony na BIP-ie opatrzony jest adnotacją „Rada Miejska w Tarnowie uchwala budżet Gminy Miasta Tarnowa na rok 2018 o następującej treści”.
PolubieniePolubienie