Recenzja: Aleksandra & The Belgian Sweets „Clover”

Mały dodatek, który zmienia percepcję dotychczasowej twórczości.

Aleksandra Kwaśniewska (foto: materiały prasowe)

Polska wokalistka Aleksandra Kwaśniewska po kilku latach od premiery drugiej studyjnej płyty (“The Sky Is On Fire”, 2012) ponownie weszła do studia nagraniowego, gdzie razem ze swoimi belgijskimi kolegami z kolektywu The Belgian Sweets zarejestrowała materiał na album „Clover”. Ich projekt, chociaż w przeszłości miał okazję gościć już na falach radiowej Trójki oraz scenach Ronnie Scott’s Bar i festiwalu London Jazz, gdzie grali przecież tacy wykonawcy, jak Herbie Hancock i Nigel Kennedy, w Polsce wciąż znajduje tylko wąskie grono odbiorców. Na debiutanckim krążku „Island Girl” sprzed dziewięciu lat zespół proponował ciepłe brzmienie bossa novy i fado, by „The Sky Is On Fire” poświęcić nieco zapomnianej przez nas poetce, Halinie Poświatowskiej, i balladowej stylistyce. Nowy album to rozwinięcie pomysłu łączenia wierszy z muzyką.

„Clover” w porównaniu do wcześniejszych fonograficznych dokonań zespołu przynosi małą zmianę w podejściu do realizacji kompozycyjnych zamiarów muzyków. Warstwa brzmieniowa, która wprawdzie podobnie jak na „The Sky Is On Fire” opiera się na spokojnych melodiach w stylu akustycznych, jazzowych i lekko popowych ballad, tym razem została urozmaicona przez udział smyczków. Doskonale słychać to już w otwierającym płytę utworze „Right Here, Right Now”, gdzie instrumenty te dobrze uzupełniają się z harmonizującym dźwiękiem fortepianu. Spory pożytek przynoszą one również w piosence tytułowej, gdzie charakterystyczny wokal Kwaśniewskiej płynie na tle przejmującego fortepianu i filmowej partii smyczków. Numer ten ma nieco bondowski klimat – widać lata spędzone przez artystkę w Wielkiej Brytanii dały o sobie znać.

Trzeci album w dorobku zespołu to kontynuacja pomysłu na łączenie muzyki z poezją. Wśród dziewięciu zawartych na nim utworów, pięć powstało na zasadzie interpretacji wierszy. Sięgnięto po Jana Twardowskiego („Wdzięczność” i „Tuż tuż”), Marię Pawlikowską-Jasnorzewską („Kto chce bym go kochała”), Julian Tuwima („Melodia”) i Bolesława Leśmiana („Pieszczota”). Spośród wymienionych najciekawsze wydają się propozycje oparte na tekście poetki (radosna gitara uzupełniona później przez shaker i smyczek) oraz Tuwima, gdzie zespół wraca do pomysłu połączenia gitary z fortepianem, by następnie bazę tę rozbudować o ścieżki smyków. Koniec końców to właśnie „Melodia”, obok piosenki tytułowej, wydaje się być najciekawszą pozycją z płyty.

Nie jest oczywiście tak, że wszystko się udało. „Rain” przyjmuje formę popowej ballady i w porównaniu z resztą materiału po prostu nie zachwyca, a zamykający wszystko, oparty na Leśmianowskim liryku utwór „Pieszczota” wraca do sposobu realizacji muzycznego planu znanego z płyty poświęconej Poświatowskiej, robiąc tym samym mały krok wstecz. Niemniej projekt Aleksandry i zespołu The Belgian Sweets zachowuje dobry poziom, kolejną płytą nawet nie tyle go podnosząc, co udowadniając, że dodanie nawet jednego elementu, jakim w tym przypadku są instrumenty smyczkowe, może sprawić, że grupa i jej twórczość odbierane będą na zupełnie nowych zasadach. W tym przypadku udało się to osiągnąć z dużą skutecznością. (MAK)

Aleksandra & The Belgian Sweets „Clover”
(2017; Summer Bee Productions)

*** *** *** ***

Bądź na bieżąco z publikacjami na blogu AxunArts. Zapisz się już dzisiaj do newslettera.
Polub blog na Facebooku oraz obserwuj autora na Twitterze.

2 uwagi do wpisu “Recenzja: Aleksandra & The Belgian Sweets „Clover”

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.