Co mają wspólnego laureat Nike i polski rock?
Embed from Getty ImagesGdyby żył, obchodziłby dzisiaj siedemdziesiątą pierwszą rocznicę urodzin. Stanisław Barańczak, bo tym poecie mowa, zmarł jednak w 2014 roku i od kilku lat mówimy o nim już w czasie przeszłym. Prócz pracy twórczej zajmował się także krytyką literacką oraz tłumaczeniem dzieł anglojęzycznych (do najważniejszych przekładów jego autorstwa należą m.in. utwory Williama Shakespeare’a i Emily Dickinson). Poznaniak jest laureat m.in. Nagrody Kościelskich (1972) i Literackiej Nagrody Nike (1999; za tomik „Chirurgiczna precyzja”).
W szkole najczęściej o Barańczaku mówi się jako przedstawicielu Pokolenia ’68 (czyli tzw. Nowej Fali) oraz poecie walczącym z peerelowską cenzurą i człowieku wytykającym absurdy ówczesnej władzy.
W 1981 roku Stanisław Barańczak zdecydował się wyemigrować do Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. Celem jego podróży był Boston, a dokładnie znajdująca się nieopodal tej metropolii miejscowość Cambridge i jedna z najsłynniejszych uczelni wyższych na świecie – Harvard University. Poeta pracował tam jako wykładowca na katedrze literatury polskiej (tak, tak – Amerykanie czytają naszych wieszczów!).
Poezja Barańczaka to także związki z muzyką, jak chociażby wydany w 1994 roku tomik „Podróż zimowa” zawierający wiersze napisane do muzyki Franza Schuberta i wykonywany przez zespół Buldog utwór o barokowo długim tytule „Tekst do wygrawerowania na nierdzewnej bransoletce, noszonej stale na przegubie na wypadek nagłego zaniku pamięci”. Jego tekst jest niczym innym, jak wersami autorstwa Barańczaka. Kompozycja ta znalazła się na płycie „Chrystus miasta” wydanej w 2010 roku. Tytuł albumu zaczerpnięty został z wiersza Juliana Tuwima, co oczywiście nie było przypadkiem, bowiem cały krążek wypełniają utwory oparte na polskiej poezji. Materiał nie był wielkim wydarzeniem (zresztą jak wszystkie krążki zespołu po odejściu Kazika Staszewskiego), ale… zawierał przynajmniej dobrej jakości teksty piosenek. Jedną z nich przypominam poniżej. (MAK)