Relacja: Jazzowa środa w BWA (8.11.2017 r., Tarnów)

Koncert ubiegłorocznego laureata i konkursowego jurora.

P.E. Quartet w tarnowskim BWA

Trwa dziesiąta edycja tarnowskiego festiwalu Jazz Contest. Impreza, która przez dekadę zdążyła zdobyć uznanie i szacunek w jazzowym środowisku, jest nie tylko okazją do posłuchania na żywo najlepszych polskich i zagranicznych gwiazd tego gatunku, ale także umożliwia uczniom miejscowej szkoły muzycznej wzięcie udziału w warsztatach prowadzonych przez wybitnych artystów, a debiutującym zespołom z całego świata, poprzez udział w konkursie jazzowych talentów, niejednokrotnie otwiera drzwi do kariery.

Pieniężne nagrody w przeszłości pomagały laureatom tarnowskiego festiwalu w wydaniu pierwszej studyjnej płyty. Nie inaczej jest w przypadku ubiegłorocznego zwycięzcy, formacji P.E. Quartet (Bartosz Szablowski – perkusja, Rafał Różalski – kontrabas, Szymon Wójcik – gitara, Jerzy Mączyński – saksofon). Album zespołu już niedługo doczeka się oficjalnej premiery, a o tym, że warto będzie po niego sięgnąć, przekonaliśmy się „na własnej skórze” 8 listopada podczas koncertu w budynku Biura Wystaw Artystycznych w Tarnowie.

Możliwość wystąpienia przed publicznością w ramach jubileuszowej edycji festiwalu, była częścią pakietu nagród, jakie w 2016 roku zdobył zespół P.E. Quartet. Muzycy w środowy wieczór w Pałacyku Strzeleckim zaprezentowali sześć kompozycji, które w prostej linii odwoływały się do współczesnego jazzu („Znużony”, gdzie uwagę zwróciła szczególnie solowa partia kontrabasu), improwizowanych fraz rodem z nowojorskiej sceny (przede wszystkim „Krzyk” z niezwykle ciekawą „pracą” perkusji oraz wijącym się na jej tle saksofonem), a także elementów, których źródeł można doszukiwać się w muzyce ludowej („Nieważne”). Co istotne, zagrane utwory były wypadkową talentów i brzmieniowych poszukiwań wszystkich członków zespołu. Fakt ten przełożył się na różnorodność wykonywanych numerów, które z pewnością mogły się podobać szczególnie tym słuchaczom, którzy cenią sobie nieco szalone brzmienie przy jednoczesnym spokoju i względnie uporządkowanym jazzowym impro-chaosie.

Zbigniew Jakubek Quartet na scenie w BWA Tarnów

Daniem głównym wieczoru był koncert kwartetu Zbigniewa Jakubka – pianisty, kompozytora, wykładowcy akademickiego, a także jurora konkursu organizowanego przy okazji festiwalu Jazz Contest. To zresztą swego rodzaju wyjątkowa specyfika tarnowskiej imprezy, która umożliwia dzielenie sceny przez doświadczonych i dopiero rozpoczynających swoje kariery muzyków. Koncert był także istotny ze względu na obecność gitarzysty Marka Raduliego, który z kwartetem ostatni raz – co odnotował pomiędzy utworami lider – zagrał dość dawno temu.

Koncert rozpoczął się od wykonania utworu „Flowers” poprzedzonego klawiszowym intrem Jakubka, do którego dopiero po około dwóch minutach dołączyła reszta zespołu. Od tego momentu, co być może wyda się dość dziwne, jeśli pod uwagę weźmiemy, że liderem grupy i kompozytorem wszystkich zagranych utworów jest pianista, dominował już Raduli. Gitarzysta pozycję tę osiągnął nie tylko ze względu na moc swojego instrumentu (gitarę było słychać zdecydowanie najbardziej), ale także sporą liczbę partii solowych, którymi raz po raz raczył publikę (ze szczególnym akcentem na fragment „Lampy Allanadyna”).

Błędem i nietaktem byłoby wyróżnienie tylko Raduliego, szczególnie jeśli w „Balladzie o pokuszeniu” mieliśmy do czynienia z momentem bez gitary, zdominowanym przez basistę Tomasza Grabowego, dla gry którego tło podkładali tym razem Jakubek i zasiadający za perkusją Wojciech Fedkowicz. Ciepłe słowa należą się również temu ostatniemu muzykowi, który popis swoich umiejętności dał w kończącym wieczór utworze „Jungle” – niezwykle rytmicznej i energicznej jazz-rockowej kompozycji, będącej koncertowym pewniakiem każdego występu kwartetu Zbigniewa Jakubka.

Budynek BWA jest miejscem idealnym dla sztuk plastycznych, nieco gorzej radzącym sobie jednak z dźwiękiem. Środowy koncert pod tym względem nie był jednak aż tak straszny, jak kilka poprzednich tego typu wydarzeń odbywających się w tych murach. Przyznać trzeba, że gorszą sytuację mieli panowie z P.E. Quartet. Ich ciche kompozycje wymagały naprawdę dobrej przestrzeni, dzięki czemu nie wszystkie detale przygotowane przez młodych muzyków mogły wybrzmień w stu procentach prawidłowo i tak, jak chcieliby tego autorzy. Z kolei występ zespołu Zbigniewa Jakubka urozmaiciły problemy z jednym odsłuchem i znikającym co jakiś czas basem. Złośliwość rzeczy martwych, której czasami nijak nie można powstrzymać. (MAK)

*** *** *** ***

Bądź na bieżąco z publikacjami na blogu AxunArts. Zapisz się już dzisiaj do newslettera.
Polub blog na Facebooku oraz obserwuj autora na Twitterze.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.