Recenzja: Wojciech Pulcyn „Tribute To Charlie Haden”

Muzyczna laurka dla idola.

Z lewej: Charlie Haden w radiu KJAZ (Alameda, Kalifornia) w 1981 roku (foto: Brian McMillen, brianmcmillen@hotmail.com / CC BY-SA 3.0 / Wikimedia Commons); z prawej: Wojciech Pulcyn (foto: Zofia Zija / materiały prasowe)

Końcem września na sklepowych półkach z płytami jazzowymi pojawiła się nowość w postaci krążka „Tribute To Charlie Haden”. Za materiałem będącym zapisem ubiegłorocznej koncertowej sesji w Studiu Polskiego Radia im. Witolda Lutosławskiego w Warszawie stoją: Wojciech Pulcyn, jego zespół oraz wydawnictwo For Tune.

Fanom jazzu widzącym nazwiska Charlesa Edwarda „Charliego” Hadena i Wojciecha Pulcyna niemal automatycznie (niczym w kreskówce) zapala się wyimaginowana żarówka. Obie postaci to bowiem kontrabasiści na swój sposób istotni dla swoich epok i państw, z których pochodzą. Oczywiście trudno muzyków tych realnie porównywać (umówmy się: nie ta liga), ale ich wkład w jazz im współczesny faktycznie jest istotny – wszak Charlie Haden był dla gatunku swego rodzaju pionierem i fenomenem, natomiast Polak na przestrzeni ostatnich dwóch dekad stał się ważnym instrumentalistą krajowego środowiska jazzowego, współtworząc płyty lub projekty takich wykonawców, jak chociażby Michał Urbaniak, Jarosław Śmietana, Ewa Bem i Jan Ptaszyn Wróblewski.

Haden dla Pulcyna, jak zapewne dla większości kontrabasistów urodzonych już za życia amerykańskiego muzyka, jest artystą po prostu ważnym. Być może nie dla wszystkim pełni już rolę mistrza, jednak dla Pulcyna jest właśnie kimś takim (sam Polak otwarcie mówi o takiej relacji). Nic więc dziwnego, że kompozycje i muzyczne myślenie, które „jest najbliżej jego serducha”, stały się fundamentem dla tej płyty.

„Tribute To Charlie Haden” to album kontrabasisty nagrana z myślą o uczczeniu postaci innego wielkiego kontrabasisty. Nie ma co do tego żadnej wątpliwości, kiedy już na wstępie otrzymujemy możliwość obcowania z zagranym solowo przez Pulcyna utworem „Lonely Woman” i będącym wyzwaniem dla basistów numerem „Broken Shadows”. Obie kompozycje autorstwa Ornetta Colemana wydają się dość oczywiste jako akcent początkowy albumu, nakreślając tym samym związek Hadena z zespołem saksofonisty. Dalsze pozycje to już nic innego, jak przegląd twórczości Hadena – wirtuoza („Pocket Full Of Cherry”), autora melodii, które zapisały się w annałach światowego jazzu jako tzw. klasyki („Waltz For Ruth”) oraz człowieka, który nie bał się wprowadzać do swojego repertuaru nowoczesnych elementów (wspomniany już utwór „Lonely Woman”). Polski muzyk – swoją grą oraz liderowaniem – wydaje się być wierny idei, jaka przyświecała całej twórczości Charliego Hadena, mianowicie ciągłemu skupieniu się na lekkości melodii, jako najważniejszemu członowi kompozycji.

Ale album ten to nie tylko Wojciech Pulcyn. To także instrumentaliści, którzy wspólnie z kontrabasistą wystąpili na zarejestrowanym koncercie, których gra z jednej strony pełni rolę odwzorowania kompozycji autorstwa Hadena, z drugiej – jest materią, której nie zabrakło improwizacyjnych momentów. W kwestii tej dużo dobrego robi przede wszystkim Mateusz Śliwa, którego saksofon tenorowy niemalże unosi się nad resztą zespołu, za co sam muzyk nagradzany jest przez publiczność brawami, jak ma to miejsce np. w przypadku utworu „Our Spanish Love Song”. W innych kawałkach wtóruje mu trębacz Tomasz Dąbrowski, doprowadzając do tego, że połączenie tych instrumentów wprowadza na płytę elementy stylistyki free. Zauważalny – tym razem ze względu na swoją odmienność od reszty tracklisty – jest „First Song (For Ruth)”. Numer ten jako jedyny na płycie został wzbogacony wokalem. Wszystko dzięki Grażynie Auguścik, która wykonuje frazy, jakie w oryginale śpiewała legenda amerykańskiej sceny, Abbey Lincoln. Jako ciekawostkę uznać należy występ wiolonczelisty Piotra Pulcyna. Ośmioletni syn Wojciecha ujawnia swój muzyczny talent w zamykającym album, opartym na dziewiętnastowiecznej tradycyjnej melodii utworze „Oh, Shenandoah”.

„Tribute To Charlie Haden” jest albumem, któremu przypisać można dwie wartości: edukacyjną i osobistą. W myśl tej pierwszej polscy słuchacze, dla których być może postać amerykańskiego kontrabasisty była do tej pory anonimowa, zostają zapoznani z wycinkiem tej jakże ważnej dla jazzu twórczości. Ale materiał ten jest również osobistym hołdem dla muzyka-mistrza, kogoś, kogo postawa i sceniczne wybory wywarły wpływ i ukształtowały nowego artystę zamieszkującego odległy kontynent. Krążek zrobiony zdecydowanie „od serca”. (MAK)

Wojciech Pulcyn „Tribute To Charlie Haden”
(2017; For Tune)

*** *** *** ***

Bądź na bieżąco z publikacjami na blogu AxunArts. Zapisz się już dzisiaj do newslettera.
Polub blog na Facebooku oraz obserwuj autora na Twitterze.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.