Utwór, który w 2002 roku powinien dostać Grammy Award.

PJ Harvey (foto: Maria Mochnacz/materiały prasowe)
Czasami narzekam, że nie mam dobrego powodu do przypomnienia jakiegoś utworu i chwytam się najprostszego rozwiązania: szukam, który wykonawca urodził się danego dnia. W przeszłości bywało, że pretekst ten w przypadku konkretnego muzyka już wykorzystałem (wówczas najczęściej szukałem innego artysty), albo żaden autor istotnego kawałka nie miał w dokumentach daty, której akurat potrzebowałem. Dzisiaj jest zupełnie inaczej, dzisiaj – wbrew powiedzeniu – głowa boli, ale od dobrobytu.
Dziewiątego października na świat przyszli m.in. Yusef Lateef (1920), Tadeusz Różewicz (1921), Agnieszka Osiecka (1936), John Lennon (1940), Magda Umer (1949) i Kenny Garrett (1960); zmarli natomiast m.in. Milt Jackson (1999), Marek Grechuta (2006) i Andrzej Wajda (2016). Dodatkowo tego dnia w 1980 roku świat obiegła informacja, że laureatem Nagrody Nobla został Czesław Miłosz. Powodów, aby dzisiejszy odcinek cyklu Gold Song poświęcić utworowi muzycznemu związanemu z którąś z wymienionych postaci, znajdzie się sporo. Jest jednak pewna brytyjska wokalistka, o której praktycznie w ogóle nie pisałem przez ponad dekadę funkcjonowania tego blogu, a którą szanuję za działalność muzyczną. Artystka ta urodziła się oczywiście 9 października. Chodzi o Polly Jean Harvey, rocznik 1969.
„Pogrzebaliśmy” trochę w kalendarzu, a teraz do rzeczy, czyli piosenki, którą chciałem przypomnieć. „This Is Love” wybrałem z trzech powodów. Pierwszy jest banalny: po prostu ją lubię. Drugi przemyślany: w formie singla trafiła do sprzedaży w październiku 2001 roku. Co prawda nie zgadza się dzień – premiera miała miejsce ósmego, a nie dziewiątego – ale dwadzieścia cztery godziny nie robią chyba aż tak dużej różnicy, prawda? Trzeci powód jest już swego rodzaju wyrzutem. Otóż utwór „This Is Love” otrzymał nominację do Grammy Award w kategorii Najlepsze Żeńskie Wokalne Wykonanie (Rock) i… przegrał z utworem „Get Right With God” Lucindy Williams. Zupełnie nie rozumiem dlaczego tak się stało. Nie żebym miał coś do urodzonej w Luizjanie wokalistki country, ale nominacje w 2002 roku układały się idealnie dla PJ Harvey (w zasadzie jedyną godną rywalką była Tori Amos z piosenką „Strange Little Girl”), a pomimo tego i tak złoty gramofon przypadł komu innemu. Szkoda, ponieważ nazwisko Brytyjki bardzo dobrze wyglądałoby na liście laureatek tej kategorii, którymi były m.in. Donna Summer („Hot Stuff”, 1980), Tina Turner (cztery nagrody w latach 1985-87 i 1989) oraz Alanis Morissette („Uninvited”, 1999).
Przywoływany utwór był singlem promującym płytę „Stories From The City, Stories From The Sea”, która ukazała się w 2000 roku (również w październiku, ale dwudziestego trzeciego). Ciekawostką może być fakt, że ze względu na formę wydania zmieniała się piosenka „uzupełniająca” (tzw. strona B, której w tym przypadku akurat stroną B nazwać nie ma jak). Otóż „siódemka” posiadała koncertową wersję piosenki „Angelene”, a na płycie kompaktowej znalazły się „You Said Something” oraz „A Place Called Home” (w wersji live). Dodatkowe utwory są ważne, ale chyba żadną tajemnica nie będzie fakt, że to „This Is Love” było najistotniejszym składnikiem tego zestawu. Numer nie był może przebojem na miarę… OK, trudno w zasadzie dokonać jakiegokolwiek porównania, ponieważ PJ Harvey nigdy nie umieściła swojego utworu w głównym zestawieniu Billboardu. „This Is Love” jest zatem utworem, który dotarł do czterdziestego pierwszego miejsca na brytyjskiej liście przebojów, co zresztą nie było nawet w przypadku Harvey wielkim wyczynem (już wcześniej udawało jej się osiągać pozycje w trzydziestce). Piosenka swoje jednak zrobiła, promując przede wszystkim album i… podobając się fanom artystki. Bluesowo-punkowy klimat nawiązujący do muzyki The Stooges (konkretnie do numeru „No Fun”) i tekst, który chociaż o miłości wcale nie wpisuje się w nurt miałkich pioseneczek o uczuciach. Tak, zdecydowanie taką PJ Harvey lubię. (MAK)