Gold Song #387: „Paramonov”

Sześćdziesiąt dwa lata temu złapano Jerzego Paramonowa.

Gorg – członek zespołu Vavamuffin (foto: Ł. Kieroński/materiały prasowe Juwenaliów Tarnowskich 2014)

Chciałbym napisać, że historia ta jest stara jak świat, ale świat ma nieco więcej niż sześćdziesiąt dwa lata. Pomimo tego cała sprawa zdążyła już przybrać formę niemalże mitu. Szczególnie ważna wydaje się być dla społeczności rodowitych warszawiaków – po pierwsze, wydarzyła się w stolicy, a po drugie, żyła nią tzw. PRL-owska ulica.

Pokrótce: Jerzy Paramonow dla dzisiejszej młodzieży byłby uosobieniem hasła HWDP lub skrótu JP100%. Wszystko przez wyczyny z 1955 roku. Najpierw – w sierpniu – bohater tego teksu zaatakował łomem milicjanta i, jak to mawiają na osiedlu, skroił mu broń, która potrzebna była mu do wykonania planu zakładającego obrabowanie paru miejsc. Wpadł miesiąc później, ale pomimo aresztowania uszedł cało (w przeciwieństwie do mundurowych – jeden zginął, drugi został ranny).

Paramonow ukrywał się, ale nie dość dobrze. Aresztowany – tym razem skutecznie – 2 października 1955 roku, przeszedł proces, w którym raczej z góry wiadomo było, że otrzyma najsurowszy z możliwych wówczas wyroków: karę śmierci. Tak też się stało – przestępca zmarł przez powieszenie 21 listopada tego samego roku.

O rozprawach rozpisywały się gazety, mówiono w telewizji. To była sensacja niemalże na miarę… koncertu The Rolling Stones. To nie żart – na proces też sprzedawano bilety. Sam dwudziestoczterolatek na ten czas stał się największym celebrytą w kraju. Gdyby to wszystko wydarzyło się w XXI wieku, napisałby książkę i wystąpił w kominiarce w telewizyjnym programie publicystycznych, niczym Masa.

Paramonow z miejsca stał się bohaterem warszawskich podwórek. Powstawały o nim nawet piosenki, z których najpopularniejsza „Ballada o Paramonowie” znana jest nawet dzisiaj. Co ciekawe, kolejne zwrotki, podobnie jak w pieśniach ludowych, dopisywane były systematycznie, zachowując chronologię wydarzeń. Kto wie, ile z nich przetrwało wyłącznie w przekazie ustnym i odeszło do historii razem ze śmiercią przedstawicieli tamtego pokolenia?

Jerzy Paramonow „do żywych” przywrócony został dzięki popkulturze, konkretnie dzięki artystom muzycznym. Najpierw po historię przestępcy sięgnęła grupa Transmisja, a następnie zespół Vavamuffin. Obie kapele łączył postać wokalisty Marcina Krasowskiego, znanego pod scenicznym pseudonimem „Gorg”.

Utwór „Paramonov”, odwołujący się do wspomnianej „Ballady…”, w wersji Vavamuffin trafił na debiutancki album grupy zatytułowany „Vabang!”. Płyta, której producentem był Tom Horn (The Cuts, Strachy Na Lachy), ukazała się w kwietniu 2005 roku nakładem wydawnictwa Karrot Kommando. Materiał złożony z trzynastu premierowych piosenek oraz dwóch remiksów (autorstwa wspomnianego już Horna oraz Mario Dziurexa) okazał się wielkim hitem tamtych dwunastu miesięcy. Ostre raggamuffin, melodyjne reggae, teksty odwołujące się do życia warszawskich ulic (w tym przywoływany „Paramonov”) oraz szczerość przekazu sprawiły, że krążek przypadł do gustu polskim słuchaczom – zarówno tym, którzy na co dzień sympatyzują z kulturą jamajską (m.in. wyróżnienia w końcoworocznym plebiscycie „Free Colours” – pierwszego polskiego czasopisma o reggae i pokrewnych mu stylów), oraz fanom dobrych dźwięków niepotrzebującym szufladkowania dźwięków. (MAK)

*** *** *** ***

Bądź na bieżąco z publikacjami na blogu AxunArts. Zapisz się już dzisiaj do newslettera.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.