Krótka piłka #388: „American Dream”, „Washed By Waves”, „AVE”

Dużo zajęć równa się mało czasu na pisanie, ale na Krótką piłkę wiele go przecież nie potrzeba.

Bass Jan Other „Washed By Waves”
(2017; MOST Records)
Okazuje się, że polscy graficy „umio” nie tylko w Photoshopa, ale też w bity. Holak (o ile nie śpiewa/rapuje) udowodnił to już jakiś czas temu, teraz przyszedł czas na Jana Estradę-Osmyckiego. Chociaż z tym „teraz” to bym nie przesadzał, bo jego debiutancki album zatytułowany „Washed By Waves” ukazał się przecież kilka miesięcy temu. Bass Jan Other, czyli muzyczne alter ego Osmyckiego, to producent hołdujący wartości constant. Dziewięć utworów, jakie składają się na materiał, utrzymanych jest w niemal stałym tempie i transowej dynamice. W kwestii stylistyki odwołujący się do downtempo, ambientu, techno, a nawet jazzujących linii i funkowego vibe’u zestaw daje wytchnienie oraz czaruje sporą brzmieniową przestrzenią i ciekawymi rozwiązaniami budowy kolejnych numerów (być może nie innowacyjnymi, ale odpowiednio zastosowanymi i przepuszczonymi przez autorskie sito). Chce się wracać.

LCD Soundsystem „American Dream”
(2017; DFA Records/Columbia Records)
Dziękujmy, że James Murphy nie cuduje i nowa płyta LCD Soundsystem jest tym, co znamy i lubimy. Być może to niewłaściwe podejście, ale w tym wypadku jedyne słuszne. Zamiast eksperymentowania z brzmieniem i prób odkrywania nowych muzycznych płaszczyzn, amerykański zespół nagrał po prostu materiał w stylu, jaki wychodzi im najlepiej. Disco-punk, synth pop i post new-wave (jest w ogóle coś takiego?) nie są tutaj echem, ale wyznaczają kierunek, w jakim należy podążać. Momentami jest groźnie i mrocznie, momentami gorzko i niespecjalnie wesoło. „American Dream” to soundtrack amerykańskiego społeczeństwa, które od lat nie było tak podzielone, a bez dorabiania ideologii i politycznego tła – płyta, która nie nadaje się do rozweselenia, ale wyprodukowana została tak, że z miejsca staje się najważniejszym ogniwem w dyskografii LCD Soundystem.

AVE „AVE”
(2016; wydanie własne)
Inowrocławski zespół AVE w ubiegłym roku zaprezentował imienny materiał z jedenastoma autorskimi utworami. Słychać na nim inspiracje funkowymi dźwiękami w stylu Red Hot Chilli Peppers („Credo”), psychodelicznym rockiem („London Blues”), a także wzorcowym hard rockiem sprzed około pół wieku („Manekiny”). Nie brakuje także treści ważnych i poruszających, jak „Skalpel”, w którym wyszydzony zostaje wyścig za idealnym wyglądem, oraz utrzymana w new-wave’owej i lekko jazzowej stylistyce „Eugenika”, w której zespół przeciwstawia się modzie na dzielenie ludzkości z powodów takich, jak chociażby rasa, wyznanie czy poglądy. Nad wszystkim unosi się poczucie humoru, które raz przybiera nieco ironiczny ton, by za chwilę być robieniem dobrej miny do złej gry. Problem tylko w tym, że kiedy teksty, które są najcenniejszym elementem tych utworów, zostają już poznane i przemyślane, sam album dość szybko powszechnieje, stając się jedną z wielu gitarowych propozycji, jakich co roku dostajemy kilkanaście. Niemniej sprawdzić i tak warto. (MAK)

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.