Ja tego chciałem, ty tego chciałeś, on tego chciał, ona tego chciała… Ktoś nie chciał?

Eskaubei & Tomek Nowak Quartet, Mr Krime (foto: Patryk Kaflowski/materiały prasowe)
Odbywając ze Skubim kilka prywatnych rozmów odniosłem wrażenie, że do niektórych spotkanych na życiowej drodze ludzi skrycie pielęgnuje żal o to, że nie udało mu się zaistnieć na tak zwanym legalnym rynku fonograficznym, podpisać kontraktu z wydawnictwem i nagrać płyty, o której dystrybucję nie musiałby sam się troszczyć. Pamiętam rozczarowanie po nieudanej próbie nagrania albumu z Ostrym, które w pewnym momencie przerodziło się nawet w niechęć do funkcjonowania w hip-hopowym środowisku. Tego parcia na wyjście z undergroundu od pewnego czasu u Skubiego już nie ma. Nawija o tym zresztą w utworze „New Reality”, który na nowej płycie pojawia się tuż po intrze. Rapowo-kolesiowskie środowisko przestało go interesować, na jego „koncerty nie przychodzą już sami hip-hopowcy”, a rozwój muzyczny napędzany jest przez chęć dorównania lepszym od siebie przedstawicielom sceny jazzowej. Raper z premedytacją schodzi jeszcze niżej do zadymionych klubów, co jest nie tyle dosłownością, ale metaforą całkowitego uniezależnienia się i stania w opozycji do hip-hopowego mainstreamu. Brzmieniowy świat rzeszowianina, chociaż zawsze oscylował wokół funku, soulu i jazzu, teraz przeobraził się w stu procentach. Eskaubei jednak sam tego chciał.
Zmianę tę słuchać także w warstwie tekstowej. Raper co prawda nie rezygnuje do końca z tematyki mu bliskiej – rozpatrywania przeszłości i teraźniejszości pod kątem, o którym pisałem wyżej – ale w porównaniu z poprzednimi płytami (i solowymi, i tą nagraną z kwartetem Tomka Nowaka) jest tego znacznie mniej. Nie zmienia się jedno – Skubi ciągle koncentruje się na własnej osobie („Tego chciałem”, „Chcę żyć”, „New Reality”, „Egocentryzm”). Momentami wydawać może się to denerwujące, z drugiej strony rzeszowianin siebie zna najlepiej, więc o kim innym miałby nawijać? Percypuje świat i to, co się na nim dzieje, przez filtr złożony z czterech zmysłów. Przy tym wszystkim nie jest typem człowieka, który na siłę forsuje własne zdanie – on je proponuje, nigdy narzuca. Zdradza przy tym marzenia o wizji muzycznego życia („Eitnq Travel”) oraz fakt, że nie jest mu pisana samotna egzystencja („Patrz w moje oczy”). Dokłada do tego humorystyczną historię damsko-męską o powrotach z trasy („Nie bądź na mnie zła…”) oraz poważny, wręcz przejmujący utwór „Trzy historie”, który reprezentanta Podkarpacia pokazuje z zupełnie innej lirycznej strony.
Druga płyta zespołu Eskaubei & Tomek Nowak Quartet kontynuuje muzyczną wizję zawartą na debiutanckim albumie wydanym w ubiegłym roku. Zabrzmi to jak frazes, ale „Tego chciałem” to dostrzegalny krok w przód. Słuchając kolejnych utworów dochodzę do wniosku, że Tomek Nowak, który w głównej mierze odpowiada za kompozycję poszczególnych numerów, postarał się o jeszcze większy balans pomiędzy rapem i jazzem. Cel osiągnięty został nie tylko przez zwiększenie udziału didżeja (w tej roli ponownie Mr Krime, którego skrecze i cuty jednoznacznie odsyłają nas do hip-hopowego postrzegania muzyki), ale także zdecydowane skrócenie utworów. Na poprzedniej płycie pojawiały się jeszcze kawałki siedmio-ośmiominutowe, teraz najdłuższa melodia liczy nieco ponad sześć minut. Taki zabieg wpłyną na wyostrzenie brzmienia. Partie solowe, jeśli już się pojawiają (na przykład jak ma to miejsce w „New Reality”), są krótsze i wyrazistsze, a przez to nie tracą kontaktu z głównym muzycznym tematem. To na pewno zmartwi nieco fanów jazzu, ale płyta „Tego chciałem” dobitnie podkreśla rapową stronę tej układanki. Wspomnieć należy również o braku fortepianu, który wykorzystywany był jeszcze na poprzedniej płycie. Kuba Płużek przy tworzeniu tegorocznego albumu przesiadł się na elektryczny klawisz (Wurlitzer, Fender Rhodes i syntezator), dzięki czemu brzmienie utworów od razu zbliżyło się do tego, co usłyszeć możemy na koncertach, w trakcie których pianista używa zazwyczaj mniejszego instrumentu niż klasyczny fortepian.
Goście? Są, a jakże. Wokalnie ponownie postawiono na jeden utwór z damskim refrenem. Tym razem do współpracy zaproszono Patrycję Zarychtę, którą odbiorcy jazzu kojarzyć powinni z wydanego dwa lata temu krążka Marcina Wierby „Orange Sky”. Dodatkowo w „Patrz w moje oczy” usłyszymy dobrych znajomych rzeszowskiego rapera – Woytaka i Pana Tubasa z grupy Tubas Składowski. W wywiadzie udzielonym po premierze płyty „Będzie dobrze”, Tomek Nowak powiedział, że chciałby, aby na kolejnej zagrał Nigel Kennedy, z którym miał już okazję współpracować. Parafrazując kultową sentencję z polskiego kina – Anglika nie ma, ale też jest zajebiście. Realizacje muzycznych wizji trębacza i Kuby Płużka (pianista na „Tego chciałem” odpowiada za kompozycję dwóch numerów) wsparł saksofonista Mateusz Śliwa. Członek grup High Definition i Vehemence Quartet, jeden z najzdolniejszych polskich jazzmanów tak zwanego młodego pokolenia, zagrał w połowie numerów zawartych na płycie. Dźwięki saksofonu, ze względu na brak wyrazistych partii solowych, nie zostały może zbytnio podkreślone, co nie znaczy, że ślad instrumentu nie jest słyszalny. Fragment z „Eitnq Travel”, gdzie Śliwa z Nowakiem fruwają na funkowej pięciolinii, to przecież jeden z najmocniejszych elementów albumu.
O ile o przyjęcie tej płyty jestem spokojny (kumaci słuchacze i krytycy muzyczni docenią pracę zespołu umieszczając krążek w końcoworocznych podsumowaniach), o tyle boję się o przyszłość. Jazz i rap to w teorii bardzo pojemne gatunki, które rozciągnąć można do (prawie) nieskończoności, ale obawiam się, że forma z jaką zaznajamiają nas Eskaubei i kwartet Tomka Nowaka powoli zaczyna się wyczerpywać. Ewentualnej trzeciej płycie, nagranej w takiej formie, niezwykle trudno będzie przebić jakościowo albumy pierwszy i drugi – nie ze względu na osiągnięcie górnej granicy talentu muzyków i umiejętności rapera, ale z powodu niemożliwości zaproponowania czegoś innego i innowacyjnego. Bo prawda jest taka, że faktycznie tego chcieliśmy – odskoczni od hałasu i bełkotliwych trapowych numerów, ale zbyt długie powielanie tego schematu skończyć może się tym, że dobrze wcale nie będzie. To jednak melodia przyszłości, z którą tak naprawdę zmierzyć muszą sobe przede wszystkim członkowie jazzowo-rapowej grupy. (MAK)
![]()
Eskaubei & Tomek Nowak Quartet „Tego chciałem” |
|
*** *** *** ***
Bądź na bieżąco z publikacjami na blogu AxunArts. Zapisz się już dzisiaj do newslettera.