Gold Song #302: „Truth Begins”

Dzisiaj w cyklu Gold Song o piosence autorstwa zespołu, który poznałem dzięki filmowi z Moniką Bellucci.

Dirty Pretty Things (foto: facebook.com/dirtyprettythings)

Zacznę encyklopedycznie: Dirty Pretty Things to angielski zespół powstały w 2005 roku, grający muzykę z pogranicza rocka, indie rocka i melodyjnego punk rocka. Koniec narracji rodem z Wikipedii. Szczerze, nie miałem pojęcia o istnieniu takiej grupy, co jest tym ciekawsze, jeśli pod uwagę weźmiemy fakt, że doskonale kojarzę formację The Libertines, którą nazwać można protoplastą Dirty Pretty Things. Być może na moją niewiedzę miało wpływ to, że Carl Barat, Didz Hammond, Gary Powell i Anthony Rossomando rozstali się zanim w ogóle mogłem o nich usłyszeć. Band rozpadł się bowiem w 2008 roku, zostawiając po sobie dwie studyjne płyty i jeden krążek koncertowy. Trzy tytuły średniej jakości. Nie dziwi zatem fakt, że na tak płodnym rynku, jak brytyjski, zespół dość szybko pożegnał się ze sceną i uznaniem fanów. Ponoć ich najlepszy singiel, „Bang Bang You’re Dead”, uplasował się nawet na piątym miejscu wyspiarskiej listy przebojów. Jego premiera również nie zapisała się w mojej pamięci. Zapewne o Dirty Pretty Things nie wspomniałbym ani słowem na blogu, gdyby nie… Monica Bellucci.

W ubiegłym roku postawiłem przed sobą zadanie: obejrzeć wszystkie filmy z tą włoską aktorką. Oczywiście nie udało się tego zrobić (do kilku tytułów nie dotarłem, kilka dostępnych jest tylko w wersji oryginalnej, a ja po włosku lub francusku rozumiem może trzy-cztery słowa, które zna każdy). Wśród oglądniętych obrazów znalazł się jednak „A Burning Hot Summer” (w Polsce znany pod nazwą „Gorące lato”). Francusko-włoski dramat, który nominowany został nawet w 2011 roku do Złotego Lwa, to historia przeżywającego kryzys małżeństwa – aktorki, którą gra właśnie Bellucci, i malarza. W całą sytuację wplątani zostają nowi przyjaciele, którym znajomość z parą artystów również nie sprzyja. Nie zdradzam szczegółów. Sam film – jeśli lubicie sekwencje bez pościgów, strzelanin i wielkomiejskiego tła – polecam. Nie sugerujcie się oceną użytkowników portalu Filmweb.pl. Ci ocenili „Gorące lato” na pięć gwiazdek (na dziesięć możliwych), co w wolnym tłumaczeniu oznacza, że film w reżyserii Philippe’a Garrela uważają za średnią rozrywkę. Cóż, każdy ma prawo do własnego zdania i gustu.

Monica Bellucci w filmie „A Hot Burning Summer” (foto: kadr z filmu)

O „A Burning Hot Summer” wspominam nie bez powodu. Jest tam scena. Scena taneczna. W centrum uwagi znajduje się grana przez włoską aktorkę Angèle. Ten czterominutowy fragment okazuje się bardzo zmysłowy, wręcz kipiący erotycznym napięciem, ale wcale nie wulgarny. Przykład, że piękno kobiecego ciała, wdzięk i namiętność można ukazać z dużą klasą, a te nie tracą przy tym wcale na wartości. Być może dla filmowych krytyków, znawców i pasjonatów dziesiątej muzy napiszę teraz coś, co uznają za herezję, ale fragment ten to dla mnie najlepsza taneczna scena w historii kina. Nie rewiowa scena z „Big Lebowski”, nie taniec Vegi i Wallace z „Pulp Fiction”, nie pamiętne tango z „Zapachu kobiety”, nie scena z „Dirty Dancing”. Żadna z nich nie wywołała u mnie chęci obejrzenia jej jeszcze raz. Tańcząca Bellucci już to zrobiła. Nie ma w tym tańcu schematu lub ćwiczonej przez tygodnie choreografii. Owszem, pomysł na ujęcie niewątpliwie jest wyczuwalny i czytelny, jednak sam taniec dwójki aktorów wydaje się już w dużej mierze improwizacją, co doskonale oddaje klimat domowej imprezy, na której przebywa Angèle. Naturalnym kolejnym krokiem było odnalezienie piosenki, jaka stanowiła tło dla tego fragmentu filmu. Jak się okazało, nie było to trudne. Raz, że w internecie jest ponoć wszystko, dwa, na świecie są inne osoby, które również polubiły tę scenę. Tłem dla niej jest piosenka „Truth Begins” zespołu Dirty Pretty Things.

Co ciekawe, utwór, który znalazł się na drugiej płycie zespołu („Romance at Short Notice”, 2008), nigdy nie doczekał się oficjalnego teledysku. Ba, nie został nawet wybrany na utwór promujący album! Film Garrela i taniec Bellucci dały mu zatem drugie, o wiele lepsze życie. (MAK)

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.