Podsumowanie 2015 roku: Najlepsze zagraniczne epki

Wczoraj Polska, dzisiaj świat. Zapraszam do poznania najlepszych epek 2015 roku nagranych przez zagranicznych artystów.

Za co cenię sobie epki wyjaśniłem już wczoraj, przy okazji publikacji zestawienia pięciu najlepszych polskich płyt tego typu. Powtarzać się nie ma sensu, dlatego bez większych wstępów przechodzę od razu do rzeczy i prezentuję pięć zagranicznych epek, które w 2015 roku wywarły na mnie największe wrażenie.

1. Dayme Arocena „The Havana Cultura Sessions EP” (Brownswood Recordings)
„The Havana Cultura Sessions EP” to zapowiedź właściwej, długogrającej płyty zatytułowanej „Nueva Era”, jaką Dayme Arocena zaprezentowała w 2015 roku. Materiał ukazujący prawdziwy talent młodej, czarnoskórej wokalistki wywodzącej się z państwa rządzonego przez rodzinę Castro. Złożona z czterech utworów epka to mieszanka jazzu („Drama”), typowego kubańskiego klimatu („El Ruso”, „Sin Empezar”) i amerykańskiego soulu połączonego z afrykańską muzyką plemienną („Cry Me A River”). Dość osobliwa mikstura, która niekoniecznie przypadnie wszystkim do gustu. Ja jednak połknąłem tak zwany haczyk i już dzisiaj zapowiadam, że nie jest to ostatnie spotkanie z Dayme w podsumowaniu minionych dwunastu miesięcy.

2. NAO „February 15 EP” (Little Tokyo)
Wczorajsze wyróżnienie dla wokalistki w plebiscycie BBC Sound of 2016 zmusiło mnie to zmiany dwóch pierwszych zdań tej notki. Nawrzucałem brytyjskim dziennikarzom i zrugałem ich za nieznajomość rynku muzycznego, a tu taki psikus! NAO otrzymała wyróżnienie i mój misterny plan został zniweczony. Tak całkiem poważnie: bez względu na to czy londyńska wokalistka zostałaby wczoraj nagrodzona przez BBC, czy też nie, jej ubiegłoroczna płyta „February 15 EP” (tytuł często pojawia się również w zapisie rzymskim: „II MMXV”) to pozycja obowiązkowa dla tych, którzy chcą być na czasie z muzyką. Pięć utworów, niecałe dwadzieścia minut materiału okraszonego subtelnym głosem NAO, ciepłą elektroniką i trochę nostalgicznymi tekstami. Ładna epka rozbudzająca apetyt na więcej.

3. Nova Collective „New Samba EP” (wydanie własne)
Irlandzki band grający muzykę rodem z Brazylii? Tak, to właśnie Nova Collective. Teoretycznie może być w tym pewien rodzaj niezgodności, ale kiedy weźmiemy pod uwagę fakt, że część zespołu ma latynoskie korzenie, nic nie będzie stało już na przeszkodzie, aby sprawdzić ich dokonania. „New Samba EP” to tylko cztery utwory. Długość materiału nie ma tutaj jednak nic do rzeczy. Pomimo niespełna piętnastu minut, płyta dublińczyków emanuje energią, brazylijskim vibem, żywiołowością samby i jazzową perfekcją. Ciepły głos Luany Matos doskonale zgrywa się z muzyką autorstwa lidera grupy, Louisa Ryana. Muzyką, warto zauważyć, trafioną w punkt. Rytmika, rytmika i jeszcze raz rytmika! – chciałoby się krzyknąć słuchając tej epki. Nawiązująca w doskonały sposób do korzeni muzyki spod znaku bossa novy płyta bardzo szybko przeniesie nas w tropikalne rejony i radosne jazzowe kluby w Rio. Przypominam: rozpoczął się karnawał!

4. Jojo Abot „Fyfya Woto EP” (wydanie własne)
Mająca swe korzenie w Ghanie, ale dzieląca artystyczne życie pomiędzy Kopenhagę i Nowy Jork, Jojo Abot to kolejny wokalny diament z Czarnego Lądu. Debiutancka epka „Fyfya Woto” to składający się z czterech utworów konceptualny materiał poruszający temat zakazanej miłości ghanijskiej kobiety do białego mężczyzny w czasach niewolnictwa. Jojo Abot przybliża słuchaczom tę sytuację, nie zapominając przy tym o kwestiach związanych z tradycją, rodziną i obowiązkiem wobec bliskich, kochanka, a także pana, dla którego pracuje. Historia momentami okraszona łkającym wokalem („Lom Vava”), afrykańskim rytmem („To Li”), elektroniką („Pi Lo Lo”) i narracją („Le Le Le”). Epkę wyprodukował Jonas Rendbo – duński autor tekstów, producent, gitarzysta i wokalista.

5. Kylie Minogue & Fernando Garibay „Kylie + Garibay” (Parlophone)
Druga epka australijskiej gwiazdy muzyki pop i amerykańskiego producenta sięgającego po stylistykę pop, dance i techno. Dobra, klubowa, taneczna produkcja. Trochę w starym stylu, jaki Kylie prezentowała w najlepszym okresie swojej kariery. O dziwo dobrze brzmi nawet Shaggy, który gościnnie udziela się w otwierającym epkę utworze „Black and White”, będącym hybrydą muzyki elektronicznej z lat 90. i brytyjskiej stylistyki garage. Aż sam się dziwię, że mi się to podoba. (MAK)

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.